Sytuacja jedynego lubuskiego pierwszoligowca jest wszystkim doskonale znana. Klub od 11 lutego br. nie ma statutowych władz, rządzi nim kurator Janusz Szczepanowski, a długi sięgają 2,5 mln zł. Piłkarze ostatnią wypłatę - za październik! - dostali w styczniu. Potem tylko trzykrotnie wypłacono im po 400 zł, uzyskanych ze sprzedaży biletów.
W przedświąteczny czwartek drużyna nie pojechała do Łodzi na mecz z ŁKS-em. - Fatalnie czułem się po tamtej decyzji. Nigdy w życiu, ani jako piłkarz, ani szkoleniowiec, nie oddałem pojedynku walkowerem! Ale rozumiałem racje zawodników - wyznał trener Krzysztof Pawlak.
Piłkarze spotkali się po świątecznej przerwie we wtorek o 17.00. Jako jeden z pierwszych pojawił się na stadionie przy Olimpijskiej Adrian Łuszkiewicz. - Nie wiem, jaką decyzję podejmiemy. Mamy dwa wyjścia: albo grać dalej, albo się spakować i wyjechać. Poczekajcie, musimy się zastanowić - rzucił do czekających na niego dziennikarzy.
Narada w szatni trwała prawie godzinę. W pewnym momencie usłyszeliśmy stukot piłkarskich korków. To oznaczało, że zawodnicy przygotowują się do treningu. I rzeczywiście, zaczęli wychodzić na boisko. W drzwiach pierwszy pojawił się napastnik Maciej Górski. - Podjęliśmy wspólną decyzję: chcemy dokończyć wiosenną rundę w barwach GKP. Nie mamy już żadnych finansowych żądań, będziemy grali za darmo. Nawet zadłużając się u znajomych i rodziny. Chcemy tylko, by kibice pomogli nam zebrać pieniądze na organizację meczów w Gorzowie i wyjazdy.
Po decyzji piłkarzy dyrektor klubu Mariusz Niewiadomski od razu chwycił za telefon, by przedłużyć zakwaterowanie sześciu chłopaków w bursie przy Piłsudskiego. Zadanie nie było łatwe, bo zaległości sięgnęły tam już 1,8 tys. zł. - Jak się nie uda, to dzisiejszą noc spędzę w szatni na karimacie - zażartował Górski. - Nie po to wracałem do Gorzowa z Warszawy, by się poddawać bez walki!
Historia lubi sobie czasem zakpić z ludzi. Zdaniem fachowców, GKP ma dziś najtańszy, najlepszy, najmłodszy i najbardziej perspektywiczny zespół w historii swych pierwszoligowych występów. A mimo to musi on pójść w czerwcu w rozsypkę. Bo nic nie jest już w stanie uchronić stowarzyszenia przed likwidacją i - w najlepszym przypadku - sprzedaniem miejsca na zapleczu ekstraklasy silniejszemu ośrodkowi. Obecnych piłkarzy nie będzie już latem przy Olimpijskiej, bo kilka tygodni temu rozpoczęli rozwiązywanie swych kontraktów z winy pracodawcy. Pierwsze posiedzenie PZPN-owskiej izby rozpatrywania sporów odbędzie się w ich sprawie 9 maja.
- Rozjechanie się do domów nic by nikomu nie dało - stwierdził Pawlak. - Drużyna kolejny raz pokazała, że ma charakter. Nie chcemy, by choć jeden procent winy za upadek profesjonalnej piłki w Gorzowie spadł na zawodników lub trenera. Nigdy nie miałem z tymi chłopakami żadnych problemów wychowawczych. Boję się tylko, czy bez normalnego odżywiania się i odnowy biologicznej wytrwają do końca sezonu w treningowym reżimie. Bo to jest naprawdę trudna praca.
Przed niebiesko-białymi jeszcze dziewięć mistrzowskich spotkań. Najbliższe rozegrają w sobotę, podejmując o 16.00 KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?