Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowscy siatkarze i piłkarze ręczni nie wiedzą, czy znów zagrają

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Siatkarze Krzysztof Kocik (z lewej) i Paweł Maciejewicz (w środku) są rodowitymi gorzowianami. Czy to wystarczający argument, by nadal występowali w Rajbudzie Meprozecie GTPS?
Siatkarze Krzysztof Kocik (z lewej) i Paweł Maciejewicz (w środku) są rodowitymi gorzowianami. Czy to wystarczający argument, by nadal występowali w Rajbudzie Meprozecie GTPS? Bogusław Sacharczuk
Gorzowscy pierwszoligowcy znaleźli się na skraju przepaści. I Rajbud Meprozet GTPS, i GSPR nie wiedzą, czy jesienią zgłoszą się do pierwszoligowych rozgrywek. Bo konta obydwu klubów są dramatycznie puste.

Przeczytaj też: Młodzi siatkarze mamie nie podskoczą

Gorzowscy siatkarze z najwyższym trudem utrzymali się na zapleczu ekstraklasy. Zaraz po rozstrzygającym meczu w Pile wszyscy zawodnicy dostali miesięczne wypowiedzenia kontraktów. Powód był jeden: brak pieniędzy na dalsze funkcjonowanie drużyny.

- Jedna wypłata kosztuje nas 33 tys. zł. A na cały sezon musimy mieć co najmniej 600 tys. - mówi prezes Rajbudu Meprozetu GTPS Grzegorz Drwięga. - Jak mamy podołać tym ciężarom, skoro na pierwszy zespół miasto da nam w tym roku zaledwie 60 tys.? A na wynajem hali 20 tys., podczas gdy faktyczne koszty są dwukrotnie wyższe?!

Kilka dni temu wiceprezes Zenon Michałowski zapowiedział publicznie, że zarząd klubu rozważa możliwość sprzedaży miejsca w pierwszej lidze i świadome zejście o klasę niżej. Działacze są przytłoczeni problemami. W tym roku zapłacili zawodnikom tylko za styczeń, zaś poszukiwania sponsorów w lokalnym środowisku okazują się na razie nieskuteczne. Od ostatniego meczu w Pile siatkarze nie odbyli ani jednego treningu, a trener Roland Dembończyk został poproszony o powrót do Kędzierzyna-Koźla.

- Decyzję o ewentualnym wycofaniu się z pierwszej ligi podejmiemy najwcześniej pod koniec maja. Jak zawiodą wszystkie próby znalezienia zewnętrznego sponsora - dodaje Drwięga. - Ale do drugiej będziemy się chcieli zgłosić, by męska siatkówka nie zniknęła ze sportowej mapy Gorzowa. Zawodnicy wiedzą, że wtedy mogą liczyć najwyżej na 1,5 tys. zł miesięcznie. Z tymi, którzy zgodzą się na te warunki, usiądziemy do rozmów. Reszta ma wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców.

Odrobinę lepsza sytuacja panuje w GSPR. Zaległości wobec piłkarzy ręcznych, którzy w sobotę zakończyli rozgrywki na szóstym miejscu w tabeli, nie przekraczają 40 tys. zł. - Spłacimy ten dług datkami sponsorów. Całą miejską dotację w wysokości 80 tys. chcemy zachować na następny sezon - deklaruje grający wiceprezes klubu Tomasz Jagła.

By marzyć o utrzymaniu się na zapleczu ekstraklasy, szczypiorniści muszą dysponować co najmniej 180-200 tys. zł. To oznacza, że sami muszą wychodzić u reklamodawców minimum ,,stówę''. - Damy radę - zapewnia Jagła. - Mamy już gwarancje, sięgające 60-70 procent tej kwoty. W ostatniej rundzie w hali wciąż przybywało banerów.

Wielkim atutem ekipy szczypiornistów jest jej ,,gorzowskość''. W 16-osobowej kadrze znajduje się aż 12 wychowanków GSPR. Kilka dni po zakończeniu rozgrywek pewne jest tylko odejście wypożyczonego z Gaz Systemu Pogoni Kamila Ringwelskiego. Gorzowski klub płacił mu tysiąc złotych miesięcznie i pokrywał koszty przejazdów ze Szczecina. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zawodnik myśli o powrocie do rodzinnego Gdańska. A pozostali gracze? - Nie dziwią mnie informacje, iż kilku dobrze prezentujących się wiosną chłopaków wpadło w oko różnym menadżerom. Ale nikt na razie nie powiedział, że chce odejść z Gorzowa - twierdzi Jagła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska