Gorzowianie przystąpią do świąt w nie najgorszych humorach, bo w środę - po ponad dwumiesięcznej przerwie - znów poczuli smak zwycięstwa. Wygrana 31:25 z Nielbą Wągrowiec nie może ich już uratować przed spadkiem z superligi. Pokazała jednak, że ekipa trenera Henryka Rozmiarka ma pewien sportowy potencjał. Czy zostanie on wykorzystany w następnych rozgrywkach?
Przyszłość gorzowskiego szczypiorniaka wzięło na swoje barki trzech byłych bądź aktualnych zawodników: Robert Jankowski, Łukasz Bronowicki i Tomasz Jagła. Ten ostatni przestał pełnić funkcję grającego menedżera, bo po odłączeniu sekcji od AZS AWF nie była ona już potrzebna. - Naszym pomysłem na zbudowanie nowego zespołu jest skauting - wyznaje ,,Jagger''. - Z obecnej drużyny chcemy zostawić czterech, maksymalnie pięciu najmłodszych graczy. Zamierzamy dołączyć do nich sześciu, może ośmiu, sprowadzonych na przykład z SMS Gdańsk. Mierzymy w młodych chłopaków, najwyżej dwudziestoparoletnich. Nie wykluczamy też powrotu Andrzeja Wasilka. On sam mówi, że raczej nie zostanie dłużej w Wągrowcu.
O konkretnych nazwiskach gorzowscy działacze mówią niechętnie. Na razie zapowiedzieli wszystkim zawodnikom, że po zakończeniu bieżącego sezonu otrzymają wolną rękę i mogą sobie poszukać nowych pracodawców. Ta decyzja nie dotyczy Filipa Kliszczyka, który od jesieni ma być liderem zespołu. Związał się z Gorzowem rodzinnie, tutaj będzie chciał odbudować swą sportową formę po wyleczeniu groźnych urazów kolan. Gotowość pozostania w GSPR, przynajmniej do końca następnego sezonu, wyraził też Rozmiarek. - Byłoby fajnie, gdyby Jagła i Jankowski uczestniczyli jeszcze w treningach. Mogą sporo nauczyć młodszych kolegów. Ale w ligowych meczach będą się pojawiali na boisku sporadycznie - twierdzi szkoleniowiec.
Choć do zakończenia bieżącego sezonu zostały jeszcze trzy mecze, to cała ekipa jest już mentalnie w pierwszej lidze. - Dajemy sobie co najmniej dwa, może nawet trzy lata na odzyskanie dobrego imienia i zbudowanie zespołu, z którym moglibyśmy powalczyć o powrót do elity - wyznaje Jagła. - Mamy nadzieję, że już za rok zrównoważymy nasz budżet. To znaczy, że w 50 procentach będzie się on składał z dotacji miasta (obecnie było to nawet 90 proc. - dop. R. G.), a w 50 z wpłat reklamodawców. O szybkim awansie nie myślimy. Byłby sukcesem tylko ze sportowego punktu widzenia. Z każdego innego oznaczałby dla nas katastrofę.
Działacze GSPR starają się być realistami. Nawet zakładając pozostanie przy klubie obecnych 22 sponsorskich firm, będą w stanie zgromadzić rocznie najwyżej 500 tys. zł. Ale nie przeskoczą problemu braku hali z prawdziwego zdarzenia. Związek Piłki Ręcznej w Polsce wydał ostatnio jasny komunikat: najdalej za cztery lata wszystkie superligowe mecze muszą się odbywać w obiektach o pojemności co najmniej 3 tys. miejsc. Podobne plany mają związki siatkówki i koszykówki, więc Jagła publicznie zadaje władzom Gorzowa pytanie: - Co nasi kibice będą robili od końca września do początku kwietnia? Cieszę się z żużla, sam jestem kibicem tej dyscypliny sportu, lecz nie można zapominać o innych!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?