Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowscy szczypiorniści przegrali w Zamościu. Bo zapomnieli, jak się strzela

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gorzowianie (ciemne stroje) zdobyli w Zamościu tylko 18 bramek i przegrali z tamtejszą Padwą.
Gorzowianie (ciemne stroje) zdobyli w Zamościu tylko 18 bramek i przegrali z tamtejszą Padwą. Padwa Zamość/Facebook
To nie jest wymarzony sezon stalowców w Lidze Centralnej. W sobotę (26 listopada) gorzowscy szczypiorniści przegrali w Zamościu już czwarty mecz.

PADWA ZAMOŚĆ – BUDNEX STAL GORZÓW WLKP. 21:18 (10:7)

  • Padwa: Gawryś, Kozłowski - T. Fugiel i Puszkarski po 5, Olichwiruk 3, Adamczuk i Bączek po 2, Kłoda, Mchawrab, Obydź i Pomiankiewicz po 1, Sz. Fugiel, Bajwoluk, Orlich, Skiba, Szymański.
  • Budnex Stal: Nowicki, Marciniak – Stupiński 7, Gumiński 3, Pietrzkiewicz, Renicki i Nieradko po 2, Lemaniak i Kłak po 1, Bronowski, Wychowaniec, Jaszkiewicz, Droździk.
  • Kary: 4 minuty - 10 minut.
  • Sędziowali: Paweł Popiel i Artur Rodacki (obydwaj z Kielc).
  • Widzów: 295.

Piekło w hali

Nie trzeba być wybitnym specjalistą handballu by zorientować się po wyniku, że sobotni mecz był przede wszystkim popisem defensywy. Obie ekipy rzuciły w sumie 39 bramek, czyli tyle, ile nieraz pada… już do przerwy.
Ale po kolei. Po kilku tygodniach tułaczki gospodarze wreszcie mogli zagrać we własnej hali i to wystarczyło, by atmosfera na trybunach była piekielnie gorąca. Padwa nie zamierzała się patyczkować i ostro ruszyła na rywali. Konrad Bajwoluk i Miłosz Bączek szybko rozrzucali piłki na skrzydła, więc Krzysztof Nowicki w bramce Stali miał pełne ręce roboty. Z rzutami Łukasza Szymańskiego jeszcze sobie radził, ale po lewej stronie Paweł Puszkarski włączył „tryb bestii”, trzykrotnie trafił i gospodarze prowadzili w 10 min 4:1.

Nie bez wpływu na taki wyniki była postawa Padwy w defensywie. Zamościanie bronili niezwykle zajadle, a ich golkiper Mateusz Gawryś wręcz okradł gorzowian z kilku trafień. Po kwadransie żółto-czerwoni wygrywali 8:3, a bramki stały się dla gości towarem luksusowym. Na przerwę zespół Zbigniewa Markuszewskiego schodził, prowadząc 10:7.

Stal goniła, ale... nie dogoniła

Po zmianie stron boiska przyjezdni pokazali jednak, że nieprzypadkowo zajmują miejsce w górnej części tabeli. Za sprawą bezbłędnego Mateusza Stupińskiego (7 trafień w meczu!) zniwelowali różnicę bramkową i w 39 min. tablica świetlna wskazywała ledwie jednobramkową przewagę Padwy (12:11). Wówczas jednak sprawy wzięli we własne ręce (i to dosłownie!) Tomasz Fugiel oraz Kacper Adamczuk. Pierwszy z nich najpierw grzmotnął pod poprzeczkę nie do obrony, po czym poprawił dwukrotnie z rzutów karnych. Drugi wyłuskał dwie piłki w defensywie i ruszył samotnie do kontry, nie dając szans bramkarzowi Stali. Na 10 minut przed końcem zamościanie prowadzili więc 17:12 i komplet punktów mieli w zasięgu ręki. Tym bardziej, że Gawryś cały czas odbijał wiele piłek.

Gdy w 57 min. Gabriel Olichwiruk trafił na 20:16 stało się jasne, ż Padwa ma w kieszeni trzecią wygraną z rzędu. I to właśnie dokonało się 180 sekund później.

Trener gospodarzy zadowolony

- Zaczynamy grać coraz stabilniej. W warunkach meczowych powtarzamy pewne elementy, które ćwiczymy na treningu i one się sprawdzają. Niestety, mamy jeszcze takie momenty, że brakuje nam skuteczności i to jest do poprawy. W obronie gramy w miarę stabilnie, ale powinniśmy tych bramek rzucać zdecydowanie więcej. Zaczęliśmy jednak wygrywać i to jest najważniejsze - podsumował spotkanie trener gospodarzy Zbigniew Markuszewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska