Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowscy szczypiorniści z kompletem punktów. Bo ich rywale z Przemyśla już po czasie gry przestrzelili rzut karny!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gorzowianie (w żółto-niebieskich strojach) pokonali w Lidze Centralnej rywali z Przemyśla w niezwykłych okolicznościach.
Gorzowianie (w żółto-niebieskich strojach) pokonali w Lidze Centralnej rywali z Przemyśla w niezwykłych okolicznościach. Robert Gorbat
Liga Centralna piłkarzy ręcznych dostarcza kibicom niezwykłych emocji. W sobotę (18 marca) Budnex Stal Gorzów w niezwykłych okolicznościach pokonała na swoim boisku Orlen Upstream SRS Przemyśl.

BUDNEX STAL GORZÓW WLKP. – ORLEN UPSTREAM SRS PRZEMYŚL 33:32 (12:12)

  • Budnex Stal: Nowicki, Marciniak – Renicki 7, Jaszkiewicz 5, Kozłowski, Gumiński, Lemaniak i Stupiński po 4, Bronowski i Kłak po 2, Ripa 1, Wychowaniec, Droździk.
  • Orlen Upstream SRS: Nowak, Zajdel – Makowiejew 7, Makuła i Kroczek 6, Kubisztal i Światłowski po 3, Biernat i Krytski po 2, Skawiński, Walczyk i Guzdek po 1, Świt, Wandzel.
  • Kary: 6 min – 4 min.
  • Sędziowali: Dominik Kaszuba (Ostrów Wlkp.) i Łukasz Staszkiewicz (Gniezno).
  • Widzów: 400.

Znalazł świetnego zastępcę

- Że co, że mój nos jest trochę krzywy? Był krzywy jeszcze przed kontuzją w Łodzi! Całkiem to go sobie wyprostuję chyba dopiero po zakończeniu kariery! – żartował przed meczem obrotowy Stali Dawid Pietrzkiewicz, którego z powodu uszkodzenia facjaty czeka jeszcze co najmniej dwa tygodnie przerwy w ligowych występach.

Na boisku bardziej doświadczonego kolegę świetnie zastąpił 20-letni Kamil Kozłowski. To właśnie on otworzył wynik, a do końcowej syreny w sumie cztery razy pokonał bramkarzy przemyślan. W pierwszych minutach spotkania wydawało się, że gorzowian czeka przyjemny wieczór, który zostanie zwieńczony łatwym dopisaniem do dorobku trzech dużych punktów. Po kilku znakomitych interwencjach bramkarza Krzysztofa Nowickiego i wzorowo przeprowadzonych kontrach gospodarze wygrywali 3:0 w 4 i 8:4 w 19 min. „Po drodze” drugi golkiper miejscowych Cezary Marciniak obronił jeszcze w 17 min rzut karny, wykonywany przez Jakuba Makułę, więc dominacji żółto-niebieskich wydawało się nic nie zagrażać.

Goście ruszyli do ataku

„Schody” zaczęły się w ostatnich 10 minutach pierwszej połowy. Przestali trafiać rozgrywający gospodarzy, ich skrzydłowi Michał Lemaniak i Mateusz Stupiński byli zupełnie odcięci od podań, a po drugiej stronie boiska coraz śmielej poczynali sobie Stanisław Makowiejew, Szymon Światłowski, Maciej Kubisztal i Makuła. W 26 min goście doprowadzili do remisu 10:10, a w 30 min – po golu Mateusza Kroczka – wyszli nawet na prowadzenie 11:12. Bramka Kacpra Jaszkiewicza 8 sekund przed syreną sprawiła, że na przerwę zespoły zeszły do szatni przy remisie 12:12.

Stal odzyskała równowagę

Od początku drugiej części gry miejsce w bramce stalowców zajął Marciniak. To właśnie jego udane interwencje oraz skuteczne rzuty rutyniarzy – Wojciecha Gumińskiego, Lemaniaka, Stupińskiego i dynamicznie wchodzącego na koło ze środka rozegrania Rafała Renickiego – sprawiły, że w 40 min gospodarze uzyskali trzybramkową przewagę (19:16). Z małymi wahnięciami utrzymywali ją przez następnych kilkanaście minut. Gdy w 58 min, na niespełna dwie i pół minuty przed ostatnimi gwizdkami sędziów na świetlnej tablicy „wisiał” rezultat 33:29 wydawało się, że nikt i nic nie jest w stanie odebrać miejscowym trzech punktów. A jednak!

Końcówka jak w horrorze

Przemyślanie, nad którymi wisi widmo spadku z Ligi Centralnej ani myśleli złożyć broni. Wciąż się mobilizowali, po każdym golu cała ich ławka rezerwowych podskakiwała w górę. A w ostatnich dwóch minutach przeszli samych siebie. W 59 min najpierw trafił Makowiejew, zaś kilkanaście sekund później jego wyczyn skopiował Makuła. Było już tylko 33:31.
– Spokojnie, tylko minuta do końca, mamy piłkę! – nawoływał ze swojej ławki szkoleniowiec gorzowian Oskar Serpina.

Ale spokojne nie było. Jego podopieczni znów stracili piłkę, sfaulowali wchodzącego na koło Tomasza Biernata, a Mateusz Kroczek zdobył z 7 metrów kontaktowego gola. Już tylko 33:32! Piłka znów trafiła do rąk stalowców, lecz 8 sekund przed końcem fatalne, nieodpowiedzialne podanie Mariusza Kłaka znów przejęli goście i po szarży Światłowskiego wywalczyli kolejny rzut karny. Czy to mogła być prawda?! Czy gorzowianie znów we frajerski sposób mieli stracić zwycięstwo?!
Wybrzmiała końcowa syrena, a piłkę wziął w dłonie Światłowski i stanął z nią naprzeciw Marciniaka. Zwód, mocny rzut. Marciniak zanurkował do parteru, a piłka… pofrunęła tuż nad poprzeczką! Widzowie oszaleli z radości, miejscowi gracze zaczęli dziki taniec radości, zaś przemyślanie padli na kolana i zasłonili dłońmi twarze. Taka już jest natura sportu – szczęście jednych oznacza zazwyczaj tragedię innych…

Czytaj również:
Krzysztof Nowicki, bramkarz Budnex Stali Gorzów: - Lubię bronić rzuty ze skrzydeł i piłki, które docierają do mnie po współpracy z obrońcami

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska