Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowscy wioślarze i kajakarze wiosłują, ale z dużą obawą

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Tomasz Kucharski (z lewej) i Piotr Basta stawali w przeszłości na podiach igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Teraz chcą wychowywać nowych wioślarskich mistrzów w przystani nad Wartą. Czy będzie im to dane?
Tomasz Kucharski (z lewej) i Piotr Basta stawali w przeszłości na podiach igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Teraz chcą wychowywać nowych wioślarskich mistrzów w przystani nad Wartą. Czy będzie im to dane? fot. Kazimierz Ligocki
- Na początku byłem zachwycony nową przystanią nad Wartą i postawą uczelni. Ale szybko dopadły nas wątpliwości. Teraz staramy się tylko przeczekać niepewny okres - mówi multimedalista Tomasz Kucharski.

Nowa Przystań Sportów Wodnych przy ul. Fabrycznej w Gorzowie Wlkp. prezentuje się imponująco. Wrażenia nie psują nawet worki z piaskiem, ułożone wokół parteru po znacznym podniesieniu się poziomu Warty. Dwukondygnacyjny budynek mieści na dole siedem hangarów wioślarskich, cztery kajakowe i siłownię. Górny poziom zajmują hotel, sala konferencyjna, sześć szatni, pokoje trenerów, gabinet odnowy biologicznej oraz sala ergometrów. Łącznie 2,5 tys. m kw. powierzchni użytkowej.

Obiekt powstał w miejscu dawnej, drewnianej przystani, która spłonęła 13 lutego 2006 r. Zostały z niej tylko cztery wiosła. Nowa stanęła błyskawicznie, od stycznia 2007 do lutego 2010 r. Za budowę zapłaciło Ministerstwo Sportu (7 mln zł) i miasto (3 mln zł). - Patrzyłem na tę budowlę i nie mogłem wyjść z podziwu: to był obiekt moich marzeń! - przyznaje Tomasz Kucharski, dwukrotny mistrz olimpijski w wioślarstwie. - Wspólnie z innymi trenerami AZS AWF rzuciliśmy się w wir pracy. Sądziliśmy, że dysponując rewelacyjnymi warunkami do treningów i jedną z najładniejszych przystani w Polsce łatwiej będzie nam zachęcać młodzież do treningów. Ale w pewnym momencie nasze skrzydła zostały podcięte. Teraz staramy się tylko przeczekać niepewny okres.

Na czym polega problem? Właścicielem przystani jest poznańska AWF. Tuż po jej otwarciu działacze AZS AWF usłyszeli od prof. Dariusza Wielińskiego, prorektora do spraw studiów i sportu, że 40-miejscowy hotel oraz sala konferencyjna będą zarabiały na utrzymanie części sportowej. A 20 kajakarzy i 60 wioślarzy uzyska do niej bezpłatny dostęp. Potem, o czym kilkakrotnie informowaliśmy, pojawiła się koncepcja odpłatnego użytkowania przez sportowców AZS AWF uczelnianych obiektów. Frustrację gorzowian pogłębia fakt, że w pełni wyposażony hotel nie spełnia swej komercyjnej funkcji. Okazjonalnie mieszkają w nim tylko przyjeżdżający do Gorzowa wykładowcy.

- Sądziliśmy, że hotel będzie służył przede wszystkim zorganizowanym grupom sportowym i wspólnie z całą przystanią stanie się czołowym polskim ośrodkiem sportów wodnych - mówi Piotr Basta, główny trener sekcji wioślarskiej AZS AWF. - Mamy świadomość, że wyposażenie naszej siłowni nie jest jeszcze kompletne, a liczba 23 ergometrów musi zostać podwojona. Dochodzimy do tego małymi krokami. W ubiegłym roku miasto przekazało nam 30 tys. zł na zakup urządzeń do siłowni. Pozostałe braki zamierzamy uzupełnić sami. W bieżącym i przyszłym roku wygospodarujemy na ten cel 40 tys. zł.

Obawy gorzowian wzbudza milczenie władz poznańskiej AWF, nie wykorzystywanie przez nią gospodarczego potencjału obiektu i zły przykład z Wrocławia. Tamtejsza przystań AZS została w pewnym momencie tak gruntownie skomercjalizowana, że najważniejsze stały się w niej restauracja i kawiarnia. A sportowcom zostały... tylko hangary. - Powiem wprost: boimy się stuprocentowej komercji, która nas zdusi. Tym bardziej, że tegoroczny budżet naszej sekcji będzie o co najmniej połowę niższy od ubiegłorocznego i wyniesie najwyżej 100 tys. zł - dodaje Basta.

Kanclerz poznańskiej AWF Wiesław Kuhnert (nota bene mieszkaniec Gorzowa) nie ukrywa, że projekt odpłatnego korzystania przez zawodników AZS AWF z uczelnianych obiektów wciąż jest aktualny. Tyle tylko, że klub dostał po licznych przepychankach 80-procentowy upust i ostatecznie będzie musiał płacić nie 500, lecz 80 tys. zł rocznie. O wiele więcej, bo 300 tys. zł wynoszą roczne koszty utrzymania przystani. Dlaczego uczelnia nie chce zarobić tych pieniędzy gospodarczą działalnością przy Fabrycznej?

- Zarządzanie przystanią leży w gestii działu techniczno-gospodarczego gorzowskiego ZWKF - twierdzi kanclerz. - To on powinien penetrować rynek i zdecydować o wykorzystaniu obiektów. Zgadzam się z opinią, że usługi hotelowe powinny być skierowane bardziej do zorganizowanych grup sportowców niż indywidualnych klientów. A sala konferencyjna jest na razie niedostępna, bo odbywają się w niej dydaktyczne zajęcia z fizjoterapii. Zostanie zwolniona dopiero w sierpniu lub wrześniu, gdy zakończymy remont budynku przy Orląt Lwowskich.

Marek Zachara, który niespełna 11 lat temu założył w AZS AWF najlepszą dziś w Polsce sekcję kajakową, patrzy na sprawę ze sporym dystansem. - O, tam na dole, tuż przy wodzie, stoją dwa blaszaki, w których zawsze trzymaliśmy łódki - mówi. - Jak nas wyrzucą z nowej przystani, to do nich wrócimy.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska