Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowska Platforma wybiła sobie zęby

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Witold Pahl, poseł PO z Gorzowa; Elżbieta Rafalska, posłanka PiS z Gorzowa i Henryk Maciej Woźniak senator PO z Gorzowa
Witold Pahl, poseł PO z Gorzowa; Elżbieta Rafalska, posłanka PiS z Gorzowa i Henryk Maciej Woźniak senator PO z Gorzowa Paweł Kozłowski, Kazimierz Ligocki
Platforma Obywatelska w mieście została rozwiązana. Powód? Afera z "martwymi duszami". Opozycja mówi o kompromitacji i ciosie przed wyborami. Politycy PO wierzą w szybkie oczyszczenie.

Przeciwnicy nie zostawiają na miejskiej PO suchej nitki. - Gorzowska Platforma skompromitowała się. Pokazała swą słabość i nieuczciwość. Przed wyborami wybiła sobie zęby rękoma własnych działaczy - mówi Elżbieta Rafalska, posłanka PiS i była radna Gorzowa. - Afera świadczy o tym, że PO w województwie lubuskim jest sztucznie pompowana. Sprawa wyszła akurat w Gorzowie. A jak jest w innych powiatach? To cios dla Platformy przed wyborami, który może obniżyć jej notowania w województwie - komentuje Jan Kochanowski, poseł SLD.
- Decyzja o rozwiązaniu struktur w Gorzowie zamyka usta naszym przeciwnikom politycznym - kontrargumentuje Stefan Niesiołowski, poseł PO z Lubuskiego, jedna z najważniejszych postaci w partii. - Są kłopoty, to my je rozwiązujemy. Nie przypominam sobie, by PiS wyrzucił pana Lipińskiego po tym, jak handlował stanowiskami z Renatą Beger.

W środę władze krajowe Platformy nakazały zarządowi regionu rozwiązać gorzowską PO. Szefów partii rozsierdziła afera z tzw. pompowaniem kół (w tym tygodniu o sprawie pisaliśmy trzykrotnie: we wtorek, czwartek i piątek). Z naszych ustaleń wynika, że od roku 2006 do 2010 miejska Platforma powiększyła się o 355 osób. Gdy trzy miesiące temu zarząd regionu usunął 170 członków z Gorzowa z powodu niepłacenia składek i poinformował ich o tym, do prokuratury zgłosiła się Dorota P. Twierdziła, że do partii nigdy się nie zapisywała. Od tego zaczęła się cała afera. Śledczy badali, czy jej podpis nie został sfałszowany, a na policję zgłaszały się kolejne osoby, które uważały, że członkami PO nigdy nie były.
Dziś wiemy, że Dorota P. (nie udało się nam z nią skontaktować) w trakcie przesłuchania zmieniła zdanie i potwierdziła, że pod deklaracją widnieje jej podpis. Ale śledczy dotarli do innej osoby, która zaprzeczyła, że zapisywała się do partii, a mimo to w niej była. W sumie do czwartku prokurator przesłuchał pięć osób. - Pobieramy od nich próbki pism, by porównać je z tymi złożonymi na deklaracjach - tłumaczy Andrzej Bogacz.

Jak można wytłumaczyć taki nagły skok w ilości członków PO w mieście? Nasz informator twierdzi, że chodziło o zwiększenie liczby delegatów na zjazd regionu, którzy w wyborach na szefa lubuskich struktur mieliby zagłosować na Witolda Pahla, posła z Gorzowa. - Plan się nie udał, bo wykorzystano podział w gorzowskiej PO, gdzie rywalizują obozy senatora Woźniaka, Pahla oraz trzech "S", czyli Sibińskiej, Surowca i Sobolewskiego. Głosy się rozłożyły i Pahl nie miał już poparcia - dodaje nasz rozmówca. Według informacji, do których dotarliśmy, znaczny wzrost liczby członków gorzowskiej PO nastąpił w 2009 r. i na początku 2010, czyli przed wyborami na przewodniczącego. - W listopadzie otrzymaliśmy 419 deklaracji nowych ludzi, które były datowane od czerwca do sierpnia. Nie przyjęliśmy ich, bo w październiku odbyła się rada krajowa partii, która zamknęła listę Centralnego Rejestru Członków. Do tego zasady są takie, że koło (to ono zapisuje nowych do partii - dop. red.) musi niezwłocznie przekazać deklaracje do władz wojewódzkich - mówi Bożenna Bukiewicz, szefowa lubuskiej PO.
Ale ci członkowie i tak zostali przyjęci do gorzowskiej PO. Stało się tak po interwencji Pahla u Grzegorza Schetyny, ówczesnego sekretarza generalnego partii. Poseł twierdzi, że listy do zarządu krajowego zostały wysłane pocztą. Ale nie ukrywa, że musiał wyjaśniać, dlaczego nie zatwierdził ich zarząd regionu. Jak to wytłumaczył? - Problem leżał w kontakcie pomiędzy Gorzowem a Zieloną Górą. Do tego mieliśmy bardzo mało czasu na zatwierdzenie list - dodaje.

Efekt był taki, że gorzowska Platforma urosła w siłę. W jednym z kół (w mieście działa ich 14) było nawet 150 członków, kiedy normą jest ok. 10. Pahl kategorycznie zaprzecza doniesieniom, że zależało mu na dużej liczbie delegatów. - Nigdy nie zamierzałem startować na szefa regionu. Mam za dużo pracy w Sejmie. Dlatego zrezygnowałem z kierowania miejskimi strukturami partii zaraz po tym, jak zostałem wybrany na posła - przypomina.
Gdy o komentarz w sprawie rozwiązania gorzowskich struktur poprosiliśmy ich szefa, radnego Jerzego Sobolewskiego, na gorąco odpowiedział: - Nie znam przyczyn tej decyzji, ale jeśli chodzi o tę jedną kobietę, to jest to niepoważne.
Zupełnie inne zdanie mieli jednak szefowie partii. - Toczy się postępowanie prokuratorskie. To nie jest błaha sprawa, trzeba ją jak najszybciej wyjaśnić - podkreśla Bukiewicz. - Wobec zwykłego człowieka obowiązuje zasada domniemanej niewinności, ale w życiu publicznym trzeba być jak żona Cezara: poza wszelkimi podejrzeniami - mówi Henryk Maciej Woźniak, senator Platformy.

W środę, po telefonicznej konsultacji i głosowaniu, członkowie zarządu regionu ostatecznie zdecydowali o rozwiązaniu gorzowskiej PO. Odtworzeniem organizacji w mieście zajął się Leszek Turczyniak z Krosna Odrz., radny wojewódzki. Komisarz zaczął już sprawdzać rejestr członków i porównywać je z danymi, które otrzymał z kół. W poniedziałek spotka się z sekretarzami i przejmie od nich oryginały wszystkich deklaracji. Zapowiada, że dotrze do każdego członka i zweryfikuje jego przynależność. Nowe koła PO mają powstać w ciągu miesiąca.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska