27-letni Marek od soboty przebywa w szpitalu w Salzburgu. Pierwsze doniesienie mówiły o złamanych nogach i miednicy. Ale po wydobyciu mężczyzny na powierzchnię okazało się, że obrażenia nie są tak dotkliwe. Jak donosi Polska Agencja Prasowa, nie była potrzebna operacja, a grotołaz doznał lekkiego wstrząsu mózgu, obrażeń miednicy, żeber oraz licznych stłuczeń. Najważniejsza informacja jest taka, że życie speleologa nie jest zagrożone, a jego stan określany jest jako stabilny.
Takie informacje przekazali nam m.in. członkowie klubu grotołazów Bobry z Żagania, z którymi kontaktowaliśmy się w sobotę i wczoraj. To właśnie oni zorganizowali wyprawę do Austrii, gdzie ekipa znów miała badać jaskinię JackDaniels. Znów, bo to Bobry 11 lat temu odkryły JackDanielsa i od tamtej pory jeżdżą eksplorować podziemia w masywie Tennengebirge w Alpach.
Do wypadku w jaskini doszło około godz. 2 w nocy ze środy na czwartek, na głębokości około 280 metrów. W nieznanych jeszcze okolicznościach Marek (jego koledzy grotołazi prosili, by nie podawać pełnych danych osobowych) spadł z siedmiometrowego progu. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, która trwała prawie 48 godzin. Speleolog został wyciągnięty na powierzchnię w nocy z piątku na sobotę, kilkanaście minut po godz. 2.
Zobacz też: Lubuski grotołaz ranny w jaskini Jack Daniels w Austrii. W akcji ratunkowej bierze udział 116 osób (zdjęcia)
Więcej o akcji ratunkowej i o 27-letnim grotołazie przeczytasz w poniedziałek, 18 sierpnia w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
