Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowskie koszykarki na rewanż jadą zdeterminowane

Redakcja
Pojedynek dwóch liderek: Agnieszki Skobel z KSSSE AZS PWSZ (z piłką) i Laurie Koehn z Matizolu Lidera. Powstrzymanie tej drugiej to klucz do odrobienia przez akademiczki straty z Gorzowa.
Pojedynek dwóch liderek: Agnieszki Skobel z KSSSE AZS PWSZ (z piłką) i Laurie Koehn z Matizolu Lidera. Powstrzymanie tej drugiej to klucz do odrobienia przez akademiczki straty z Gorzowa. Bogusław Sacharczuk
W sobotę w Pruszkowie gorzowianki będą chciały odkuć się na Liderze za ośmiopunktową porażkę u siebie. Odrobienie strat i tym samym zdobycie przepustki do gier o piąte miejsce zależeć będzie w dużej mierze od wysokiej skuteczności.

W środę zespoły z Gorzowa i Pruszkowa udowodniły, że choć odpadły z dalszej walki w play offie, to sezon jeszcze się dla nich nie skończył. - Kibice nie powinni czuć się zawiedzeni. Obie drużyny w meczu bez stawki potrafiły się zmobilizować i dzięki temu zobaczyliśmy ciekawe widowisko - ocenił trener gości Adam Prabucki.
Jego Matizol Lider pokonał KSSSE AZS PWSZ 76:68, dzięki czemu rewanż na Mazowszu wydaje się być czystą formalnością. Czy aby na pewno? - Cieszę się z wygranej na trudnym terenie w Gorzowie, ale wynik drugiego pojedynku jest otwarty. Dwie kwarty dla nas, dwie dla gospodyń. Dlatego w Pruszkowie każdy scenariusz jest możliwy - dodał szkoleniowiec rywalek.

W podobnym tonie wypowiadała się też Laurie Koehn. Dwa dni temu Amerykanka zdobyła dla gości aż 24 pkt., na które złożyło się m.in. sześć trójek. O takiej skuteczności z dystansu nasze mogły pomarzyć. - To dopiero połowa rywalizacji. W sobotę rozpoczniemy pojedynek z niezłą zaliczką, ale to jeszcze nie koniec - przekonywała liderka pruszkowianek.
Nie ma jednak co ukrywać, że w dużo gorszym położeniu są akademiczki. Nasze zapowiadają walkę do końca. - W pierwszej połowie popełniłyśmy zbyt dużo błędów w obronie. Pozostaje nam je skorygować, poprawić ustawienie i w Pruszkowie do upadłego bić się o sukces - stwierdziła kapitan KSSSE AZS PWSZ Agnieszka Kaczmarczyk (3 pkt., osiem zbiórek, asysta).

Broni nie składa też Dariusz Maciejewski. - Na rewanż pojedziemy zdeterminowani, bo wciąż mamy szansę na grę o piąte miejsce. Musimy dobrze rozpocząć sobotnie spotkanie, zagrać zupełnie inaczej niż w pierwszej połowie w Gorzowie. Nie możemy pozwolić sobie na bierność w obronie. Nie poddajemy się, wnioski z pierwszego meczu spróbujemy przenieść na rewanż.

Sobotnie starcie rozpocznie się już o 14.00. Jeśli akademiczki wyjdą z dwumeczu z tarczą, to prawdopodobnie trafią na ROW Rybnik, który w środę ograł na wyjeździe ŁKS Siemens AGD Łódź 61:53. Jeśli górą będą rywalki z Mazowsza, to zamiast finału pocieszenia zagramy o siódmą pozycję. Wtedy z frekwencją na ostatnim pojedynku sezonu może być krucho, bo łodzianki kończą ligę składem opartym na juniorkach.

Znacznie mniej fanów, bo tylko 600 osób, było w hali PWSZ już w środę. A przecież Matizol Lider to dużo mocniejsza ekipa niż ŁKS. Swoje niezadowolenie z tego powodu wyrazili w dobitny sposób najwierniejsi kibice. Sympatycy AZS-u wywiesili dwa transparenty: "Po porażkach pusta hala. Taka jest ta wasza wiara?" oraz "Mówimy NIE kibicom sukcesu!". Ten drugi okraszony dodatkowo namalowanym znakiem drogowym STOP.
Wsparcie fanów dla klubu może mieć istotne znaczenie w walce o jego byt. Wspomniał o tym w środę prowadzący spikerkę wiceprezes KSSSE AZS PWSZ Ireneusz Madej. Apel jest jasny: trzeba pokazać, że koszykówka wciąż Gorzowowi jest potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska