Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowskie palmy odjechały z bulwaru

Renata Ochwat 95 722 57 72 [email protected]
Akcję przeprowadzek palm na zimowisko obserwował Marek Gancarek, hodowca roślin tropikalnych
Akcję przeprowadzek palm na zimowisko obserwował Marek Gancarek, hodowca roślin tropikalnych fot. Kazimierz Ligocki
- Te drzewka fajnie wyglądają latem, teraz szkoda na nie patrzeć - mówi Marek Gancarek, który sam hoduje rośliny tropikalne. Egzotyczne drzewa pojechały wczoraj na zimowisko i być może to uratuje im życie.

Jeszcze wczoraj rano palmy stały na bulwarze. Wyglądały smętnie: pożółkłe liście, potargane korony. Ze względu na zbliżająca się zimę drzewa wywieziono.

Chyba im zimno

Akcji przyglądał się Marek Gancarek. - Szkoda mi tych drzew. One fajnie wyglądają, jak jest gorąco i wtedy też dobrze się czują. Teraz wszystko im szkodzi - mówił. Sam hoduje rośliny tropikalne, m.in. kaktusy i palmy. - Ich utrzymanie w zimie to straszny problem, a co tu mówić o tych wielkich drzewach - mówi. Katarzyna Nowak spotkana na bulwarze dodaje, że nieraz widziała, jak ludzie źle traktowali palmy, potrafili je polać piwem albo próbowali podpalić.

O kłopotach z egzotycznymi drzewkami piszemy od samego początku, czyli od chwili, kiedy w 2008 r. pojawiły się na nadwarciańskim bulwarze. 16 wówczas ładnie wyglądających drzew przyjechało z Holandii, miasto zapłaciło za nie 58 tys. zł. Miejscy urzędnicy zgodnym chórem zapewniali, że szorstkowiec Fortunego, bo tak dźwięcznie na imię mają te drzewka, to wyjątkowo odporny na złe warunki atmosferyczne gatunek. Twierdzili, że nie zmorze go nawet kilkustopniowy mróz.

Stało się inaczej. W ubiegłym roku drzewka już wyglądały smętnie. Ale w tym roku ich stan się znacznie pogorszył. Napisaliśmy o tym ostatnio 2 sierpnia w artykule "Gorzowskie palmy umrą - mówi poznański naukowiec". Wówczas to Paweł Zubek z Poznania postawił taką diagnozę gorzowskim palmom. - Przyczyną marnego wyglądu drzewek jest zła lokalizacja i wandale - ocenił.

Zdaniem Doroty Wróbel, szefowej palmiarni Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego drzewka zostały przemrożone. - Stawianie palm na bulwarze, gdzie wieją silne wiatry, było złym rozwiązaniem - podkreśla.

Może uratują

Magistrat broni się przed zarzutami, że źle dbał o drzewka. - Z zakupionych 16 palm zniszczeniu uległy tylko dwie. Pozostałe pojechały w ciepłe miejsce i tam będą pod fachową opieką spędzać zimę - mówi rzeczniczka urzędu Jolanta Cieśla. Magistrat cały czas konsultuje pielęgnację palm z naukowcami z kilku ośrodków w kraju.
Wczoraj szorstkowce pojechały do szklarni firmy Poraj. Tu stały też w ubiegłą zimę.

- No i było im dobrze. Zakwitły, odetchnęły - mówi Wawrzyniec Zieliński. Ale po tej dobrze spędzonej zimie na polecenie urzędników palmy na bulwar wróciły na przełomie maja i czerwca, akurat kiedy nad krajem przetaczał się mocny i długotrwały front burzowy. Padały mocne i zimne deszcze i wiał lodowaty wiatr. Drzewkom mocno to zaszkodziło.

Zieliński nie chciał wprost oceniać kondycji drzewek. - Nie są w najlepszym stanie - przyznaje oględnie. - No cóż, zrobimy wszystko, co się da. Będą w ogrzewanym pomieszczeniu. Postaramy się je systematycznie nawozić, zadbamy, jak tylko się da - mówi.

Przy pielęgnacji drzewek jego firma zadba o konsultacje z naukowcami, którzy zawodowo zajmują się pielęgnacją palm.

Na pytanie, czy palmy przezimują i znów wiosną pojawią się na bulwarze, wczoraj nikt nie umiał odpowiedzieć. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że lepiej byłoby im znaleźć inną lokalizację niż bulwar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska