Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GP w Cardiff: Crump dzielił i rządził, Sajfutdinow i Nicholls zmierzyli się... w pojedynku pięściarskim

(lada)
Jason Crump zmierza po trzeci tytuł mistrza świata i na razie nikt nie może mu przeszkodzić
Jason Crump zmierza po trzeci tytuł mistrza świata i na razie nikt nie może mu przeszkodzić fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Cyrk Grand Prix pożegnał się w sobotę z jednodniowymi torami. W Cardiff dzielił i rządził lider klasyfikacji generalnej Jason Crump. Dwóch Polaków przedarło się do półfinałów.

Trzy rzeczy przejdą po sobotnim turnieju do historii: rewelacyjna dyspozycja Crumpa i jego rekord, bijatyka przy wjeździe do parkingu oraz niekonsekwencja sędziego Franka Zieglera.

"Kangur" odskoczył

Australijczyk nie miał sobie równych. Świetnie rozgrywał start i pierwszy łuk. Robił to z morderczą dla rywali skutecznością. Tylko raz, w XVII biegu, "Crumpi" znalazł się z tyłu. Ale wtedy "pomógł" mu arbiter. Przeżywający renesans Hans Andersen pierwszy wyszedł spod taśmy i zablokował lidera generalki. Przy kredzie uciekał Emil Sajfutdinow, a swej szansy szukał Andreas Jonsson. To właśnie Szwed wszedł pod zwalniającego bliżej bandy Crumpa, uderzył go motocyklem i Australijczyk wylądował pod "dmuchawcem". Ziegler wykluczył "Adrenalinę". W powtórce Crump był bezbłędny i później też nie dał się pokonać.

Ten waleczny i wychowany na angielskich torach technik wygrał 21. turniej w karierze i poprawił osiągnięcie legendarnego Tony'ego Rickardssona (20 zwycięstw). Dominacja Australijczyka (31 pkt. przewagi nad drugim w klasyfikacji Sajfutdinowem) staje się bezdyskusyjna, a tytuł pewny... na beton.

Ring wolny

Bardzo się zdziwiliśmy, kiedy po V wyścigu Safutdinow i Nicholls rozpoczęli ożywioną wymianę zdań. Coś tam sobie wyjaśniali, aż bark w bark dojechali do bramy parkingu. Zatrzymali się na niej i Rosjanin strzelił przeciwnika klasycznym prostym. Brytyjczyk wstał i oddał sierpowym, ale pojedynek przerwali mechanicy oraz obsługa toru. Członkowie teamu Emila popchnęli jeszcze Nichollsa, gdy ten przechodził tunelem do boksu. Obaj pojechali dalej, a pierwsze informacje mówią o karach: 600 dol. dla Sajfutdinowa, który zaczął awanturę i 500 dla jego rywala. Brytyjczyk zapowiedział, że się odwoła.

Sytuacja jest tym dziwniejsza, że we wspomnianej gonitwie nie doszło do mocnego starcia. Nicholls wyprzedził przeciwnika, wcześniej wypychał go na zewnętrzną, ale bez kontaktu.

Winny musi być

Zarówno w Grand Prix, jak i naszej ekstralidze można zauważyć dziwną tendencję. Sędziowie regularnie wykluczają zawodników po walce w pierwszym łuku. Dawniej chętnie zarządzali powtórki w pełnym składzie, a teraz szukają winnych. Czy zawsze sprawiedliwie?

W sobotę szwajcarski sędzia wyraźnie przesadził. W drugim półfinale najpierw odesłał do parku maszyn Chrisa Harrisa, a później Nickiego Pedersena. Brytyjczyk wjechał na wejściu w koło Andersena i ten upadł. W powtórce Nicki wdał się w walkę z rodakiem bliżej desek i podcięty poleciał pod bandę. Tym razem arbiter uznał, że winny jest Pedersen. Podobne sytuacje i dwie różne decyzje. Dlaczego w XVII biegu wyrzucił Jonssona? Trudno zrozumieć.

Istnieje ryzyko, że doczekamy czasów, kiedy zawodnicy będą unikali walki na wejściu w pierwszy łuk. Skupią się na starcie i dojeździe, a słynne "łokcie" i "pięty" odejdą w zapomnienie. A przecież to jeden z najbardziej emocjonujących momentów wyścigu.

Ogólne wrażenie

Sobota na pięknym stadionie Millennium była teatrem jednego aktora i szkoda, że Polacy pojawili się tylko w rolach drugoplanowych lub statystowali. Tomasz Gollob i Sebastian Ułamek wymęczyli miejsca w półfinale, ale dali się załatwić jak juniorzy.

Szczególnie od "Chudego" oczekiwaliśmy czegoś więcej, niż tylko wycieczek po zewnętrznej. Ale pan Tomasz ma chyba najgorsze za sobą. To był ostatni turniej na jednodniowej nawierzchni, które sprzyjają "krawężnikowcom", a on do nich nie należy. Do tego Gollob, mimo trochę słabszego występu, przesunął się na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i ma dobrą pozycję do ataku. Wciąż stać go na medal.

O sporym pechu może powiedzieć Rune Holta. "Rysiek" zapłacił wykluczeniem za to, że chciał uniknąć kolizji z Sajfutdinowem. Na dokładkę wpadł w jedyną dziurę na torze. Grzegorz Walasek zaliczył właściwie tylko jeden dobry bieg, a później, jakby go nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska