Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra w światła drogowe na remontowanej drodze w Stypułowie

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
Na remontowanej drodze w Stypułowie często nadziewają się na siebie kolumny samochodów. Drogowcy winią kierowców, którzy nie czekają na zielone światło.
Na remontowanej drodze w Stypułowie często nadziewają się na siebie kolumny samochodów. Drogowcy winią kierowców, którzy nie czekają na zielone światło. Fot. Wojciech Olszewski
Ta droga od lat nazywana była trasą przez mękę. Ruszył jej remont i męka jest jeszcze większa. Kierowcy skarżą się, że w wąskim gardle korkują się auta jadące z dwóch stron. Winią złą sygnalizację. I drogowców. A drogowcy psioczą na kierowców.

W Stypułowie remontowana jest droga. Na to kierowcy czekali z utęsknieniem. Ale… - Jeżdżę tą trasą dwa trzy razy w tygodniu i wciąż jest ten sam problem. Nikt z kierowców nie jest w stanie dojechać do końca objazdu na zielonym świetle. 200 metrów przed końcem zmieniają się światła i z naprzeciwka ruszają auta - opowiada nasz Czytelnik, pan Tadeusz z Zielonej Góry. - Dwa razy nadziałem się tak na kolumnę tirów. Kierowcy się kłócą, robotnicy się śmieją, kto ma się wycofać. A możliwości zjazdu z drogi nie ma - mówi zdenerwowany.

- Byłem świadkiem, takich zdarzeń. Ludzie nie przestrzegają przepisów i wjeżdżają na czerwonym świetle. Remontowany odcinek tej drogi ma około 800 metrów, zawija się i nie widać całej trasy, taki jest układ wsi. Wjadą tiry i robi się kocioł. Nikt nie chce się wycofać i trwa próba sił - twierdzi pracownik Zarządu Dróg Wojewódzkich z Zielonej Góry. Zapewnia, że sygnalizacja zrobiona jest zgodnie z wymogami sztuki. - Nie ukrywam, że przydałaby się tam policja ze względu na duży ruch tirów - dodaje.

Cykl zmiany świateł trwa 8 minut. - Nie da się inaczej, w tym czasie da się to przejść na piechotę. Trzeba tu wolno jechać. I nie wjeżdżać na czerwonym - wyjaśnia Henryk Bocer, nadzorujący roboty w Stypułowie.

Przejeżdżamy trasę. Rzeczywiście jest ciasno, po jednej stronie rozebrano kocie łby. Pozostaje wąski pas ruchu ograniczony słupkami drogowymi. Za nimi dół wypełniany tłuczniem. Z drugiej strony na poboczach wertepy, dziury po 30 cm. Zawieszenie można urwać.

Chwilę później widzimy korek. Było pusto, ale tir wjeżdżający na zielonym świetle po kilkunastu metrach zatrzymuje się. Z drugiej strony jedzie kolumna trzech aut. W powietrzu lecą wiązanki.

- Czego, k… wjeżdżasz na czerwonym - woła jeden z kierowców. Auta manewrują. Drogowcy przyglądają się w milczeniu. - Pewnie by chcieli, abyśmy tę drogę wybudowali w powietrzu i potem ją łagodnie opuścili. A tak się nie da - komentuje nagle jeden z nich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska