W ostatnich kilku latach Chrobry zbierał w Lubinie solidne cięgi. Również teraz, pomimo udanego startu w lidze, były obawy o wynik. Okazało się, że niepotrzebnie. Głogowianie udowodnili, że dotychczasowe rezultaty nie były przypadkowe. To nie lubinianie w tym dniu byli słabi, ale Chrobry był po prostu dla nich za mocny.
Przed meczem trener głogowian Jarosław Cieślikowski, szukając recepty na przeciwnika, stwierdził żartobliwie: - Trzeba rzucać celnie i kryć szczelnie. Musimy wyeliminować kontrę Zagłębia i uniemożliwić swobodną grę Michałowi Kubisztalowi i Bartłomiejowi Jaszce - dodał już całkiem poważnie.
Grali swoje
W pierwszej części niewielką przewagę mieli gospodarze. Głogowianie jednak przez całe spotkanie grali "swoją" piłkę, i co najważniejsze, popełniali niewiele błędów. Lubinianie niewątpliwie zostali zaskoczeni postawą przyjezdnych. Gdy w ostatnim kwadransie za faul z boiska wyrzucony został Łukasz Jasiński, a później na dwie minuty na ławkę kar powędrował inny "brutal" Paweł Orzłowski, lubinianie stracili koncept gry. Ostatnie minuty był popisem Chrobrego, który mimo wysokiej i agresywnej gry obrońców gospodarzy, bez problemu trafiał do siatki. Niewątpliwym bohaterem spotkania był zdobywca ośmiu bramek Grzegorz Piotrowski, który bezbłędnie wykonywał rzuty karne, a także popisywał się znakomitymi trafieniami z gry.
- Na lubińskim parkiecie wykonaliśmy kawał dobrej roboty - stwierdził tuż po meczu Piotrowski.
- Jednak bohaterem, to na pewno nie jestem. Po prostu, wykorzystywałem to, co wypracowali koledzy. Tydzień temu Paweł Piwko miał swój dobry dzień, a dzisiaj ja. To był naprawdę z naszej strony znakomity pojedynek, a nie jechaliśmy w roli faworyta. Jesteśmy szczęśliwi.
Było brutalnie
- Mecz był momentami brutalny, ale to są derby - powiedział kapitan Chrobrego Bartosz Jurecki. - Wreszcie udało nam się zrewanżować za poprzednie porażki. Popełnialiśmy błędy, ale graliśmy do końca. Po faulach boli mnie głowa i kolano, a na dodatek mam rozcięty język, ale to jest sport.
- Po raz kolejny udowodniliśmy, że mimo nieco słabszej gry w środku spotkania, potrafimy zagrać do końca - dodał Adrian Marciniak.
- W tym meczu nie tylko wygraliśmy, ale pokazaliśmy charakter - skomentował Cieślikowski. - Od początku graliśmy urozmaiconą obroną, szukając optymalnego rozwiązania. Zagłębie to szalenie niebezpieczny przeciwnik. Przede wszystkim jego gracze popełniają mało błędów. W końcówce meczu okazaliśmy się nie tylko odporniejsi psychicznie, ale i mocniejsi fizycznie.
Szkoleniowiec Zagłębia Jerzy Szafraniec nie powiedział nic. Najpierw stwierdził, że musi ochłonąć, a później zniknął z hali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?