Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grand Prix Europy w Lesznie zapowiada się smakowicie

Marcin Łada
Emil Sajfutdinow zapowiadał, że będzie się uczył i powalczy o utrzymanie w gronie najlepszych. Wejście miał piorunujące i czekamy na drugi krok.
Emil Sajfutdinow zapowiadał, że będzie się uczył i powalczy o utrzymanie w gronie najlepszych. Wejście miał piorunujące i czekamy na drugi krok. fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Jest przynajmniej kilka powodów, dla których warto pojechać w sobotę na Grand Prix Europy w Lesznie. Stawka zawodników i wyjątkowa atmosfera, to tylko najważniejsze z nich.

Trudno wyciągać wnioski po zaledwie jednej z 11 eliminacji mistrzostw świata. Co jest pewne? Praskie zwycięstwo Rosjanina Emila Sajfutdinowa i wysoka druga lokata Szweda Fredrika Lindgrena wniosły do cyklu duży powiew świeżości. Obaj są przedstawicielami młodego pokolenia, a pokazali w Czechach kawał atrakcyjnego żużla.

Po pierwsze, odwet

Stare lisy pewnie plują sobie w brodę. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli uciekającej im bokami młodzieży. Australijczyk Jason Crump zachował twarz, bo przynajmniej stanął na pudle, ale pozostali?

Mistrz świata Duńczyk Nicki Pedersen pewnie na długo zapamięta tamtą lekcję, bo już czuć narastającą w nim żądzę odwetu. Zapowiedział, że przyjedzie do Leszna, choć po kolizji w Szwecji ma złamany kciuk. Kibice nadali mu kiedyś przydomek "Dzik" i widać, że w pełni na niego zasłużył.

Z tyłu czai się faworyt i niemal gospodarz leszczyńskiego "Smoka" Leigh Adams. Australijczyk nie tylko dysponuje ogromnym doświadczeniem. Wielu polskich kibiców będzie go dopingowało równie gorąco, jak swoich. Ta trójka zrobi wszystko, by scenariusz z inauguracji już się nie powtórzył. Ale mogą sobie chcieć, kiedy młodzież jest równie, jeśli nie szybsza niż oni i wcale nie pęka na widok starych mistrzów.

Po drugie, nasi

Polacy odegrali dotąd raczej drugoplanowe role. Tomasz Gollob bardzo tego nie lubi i zapowiedział, że tym razem chce wystąpić w ostatnim biegu wieczoru. Mając w pamięci wyczyny "Chudego" na leszczyńskim torze nikt nie powinien być zdziwiony. Odpowiedzialny za przygotowanie toru Ole Olsen preferuje ubijanie, a to woda na młyn dla pana Tomka.

Na szansę czeka jeszcze czterech innych biało-czerwonych. Największe ma, jak na ironię, walczący z jednorazową dziką kartą Jarosław Hampel. Podobnie jak "Leszek" pojedzie na domowym torze, a umiejętności i sprzęt ma na poziomie chyba nieco wyższym niż pozostali.

W to wszystko może się wmieszać Grzegorz Walasek. Leszno nie należy do jego ulubionych i lubi mieć pod koło, ale jest jeszcze wola walki, której "Gregowi" nigdy nie brakowało.

Oni naprawdę mogą tam nieźle namieszać.

Po trzecie, czarny koń

Wyskoki kogoś spoza żelaznej czołówki zdarzały się rzadko, ale "praskie wypadki" dowiodły, że wszystko jest możliwe. Na czele listy tych, którzy mogą dodatkowo podgrzać atmosferę są oczywiście Lindgren i Sajfutdinow. Ale nie tylko. Coś czuję, że do powrotu na szczyt szykuje się Duńczyk Hans Andersen. W Szwecji już złapał rytm...

Nie można zapominać o jego rodaku. Kenneth Bjerre to nie kelner i jeśli ból w nodze nie przytępi jego ambicji, wmiesza się przynajmniej w walkę o półfinał. Jeśli zawiodą wymienieni powyżej, mamy jeszcze Andreasa Jonssona. Szwed jest bardzo szybki, wciska się pod bandą i w Lesznie może trafić na swój żywioł.

Po samej liście nazwisk widać, że nie powinniśmy oglądać biegów bez historii. No, może z udziałem Brytyjczyków, ale wtedy zawsze można wyskoczyć po piwo...

Trzy pytania do Grzegorza Walaska, jedynego zielonogórzanina w stawce Grand Prix

1. Pierwsze zawody w Pradze za tobą i największy stres już chyba minął?
- Przed każdymi zawodami się człowiek denerwuje. Może troszeczkę bardziej przed pierwszą Grand Prix, ale to nie ma znaczenia. Cieszę się, że ten turniej jest za mną i tak naprawdę nie mogę doczekać się następnego. Czuję też pewną obawę czy będzie lepiej.

2 Po inauguracji wspominałeś, że nie wstrzeliłeś się ze sprzętem i dopiero zmiana motocykla zaowocowała lepszymi startami. Co teraz przygotujesz?
- No właśnie. Dlatego w Lesznie chciałbym dobrze pojechać od samego początku i punktować. Przy dobrym szczęściu jest szansa odjechać fajne zawody. Tym bardziej, że początek roku nie jest może rewelacyjny, ale nie jest także zły. Dużo błędów popełniam choćby w tym, że nie wiem jak poustawiać motocykle. Stąd takie biegi, jak te dwa pierwsze w Pradze. Wydawało się, że maszyna jest szybka i wszystko gra, a pod taśmą okazało się, że to jednak nie jest to.

3 Czy pomaga ci doping płynący z trybun, które w Lesznie są zwykle pełne i biało-czerwone?
- Wiadomo, że atmosfera na Grand Prix jest zupełnie inna niż podczas ligi. Ale bardziej niż na trybunach będę się skupiał, by odjechać dobre biegi. Wydaje mi się, że motocykle są w porządku. Rzecz w tym, by w danym dniu tak je dograć, by były dobre i szybkie. Jeśli uda się w Lesznie, to fajnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska