1/29
Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w...
fot. mat. prasowe Grand Prix Kaczmarek Electric MTB

Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w Krośnie Odrzańskim 2019. Niedziela naładowana kolarskimi emocjami [ZDJĘCIA]

Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w tym roku jeszcze chyba nie było. Czwarta odsłona cyklu w Krośnie Odrzańskim przyniosła walkę do ostatnich metrów, praktycznie na każdym dystansie, a także kilka zaskakujących rozstrzygnięć.

Zacznijmy od rekordowych wyścigów dziecięcych. Ponad 250 zgłoszonych najmłodszych kolarzy to efekt rewelacyjnej, wyścigowej pogody, a także prezentu, który dzieciakom sprawiły CAK Zamek Krosno Odrzańskie ora OSiR Krosno Odrz., czyli darmowego udziału w tym wyścigu. To niespodzianka z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka.

Spowodowało to, że walka w wyścigach najmłodszych trwała prawie przez cały dzień, a dekoracje w tych kategoriach po raz pierwszy odbyły się tuż przed dekoracjami najdłuższego dystansu, czyli Giga.

Kilka słów o młodzikach i żakach. Wśród młodzików trzecia wygrana z rzędu Bartosza Wentlanda. U dziewcząt w tej kategorii – czwarty wyścig i czwarta zwyciężczyni. Tym razem najszybsza była Anna Preca.

U żaków na metę wjechało razem pięciu zawodników. Ostatecznie wygrana – po raz 4. z rzędu powędrowała do Kacpra Mizuro, choć było blisko by zawodnik z Leszna po raz pierwszy w tym sezonie zobaczył plecy rywala. U dziewcząt druga wygrana z rzędu reprezentantki gospodarzy – Alicji Samek.

W „dużych” wyścigach, już tradycyjnie pierwsi na mecie byli kolarze z dystansu Mini. I na dzień dobry mieliśmy tu ogromne zaskoczenie. Jako pierwszy linię mety przekroczył Wiesław Makuchowski, który wrócił na Kaczmarka po kilkutygodniowej przerwie. I to akurat nie było niespodzianką. – Na etapie w Zielonej Górze połamałem rower, dodatkowo zostałem poturbowany. Na szczęście mam rezerwowy rower, a i ze zdrowiem coraz lepiej, choć nadal jestem obolały – tłumaczył swoją nieobecność W. Makuchowski.

Gdy już wszyscy byli pewni, że zawodnik z Polkowic będzie miał najlepszy czas dnia na najkrótszym dystansie, metę przeciął kolarz z Niemiec – Thomas Herestreit, który nigdy wcześniej nie startował w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB, dlatego został przydzielony do ostatniego, ósmego sektora. – Tego się nie spodziewałem. Rzadko wygrywa się z ostatniego sektora. Szkoda – skomentował na mecie W. Makuchowski, który oczywiście nie stracił zwycięstwa, bo klasyfikacja prowadzona jest wyłącznie w kategoriach wiekowych, a panowie ścigali się w innych kategoriach. Ale najlepszego czasu dnia kolarz z Polkowic nie utrzymał, przegrywając z Niemcem o… 6 sekund.

U pań także było blisko i to w tej samej kategorii. Kinga Styczyńska była najszybsza na Mini wygrywając z rywalką z kat. K3 – Dagmarą Zamorską o 26 sekund.

Na dystansie Mega w jednej sekundzie na mecie pojawiło się czterech zawodników. Najszybszy na kresce był Rafał Chmiel ze Strzelec Krajeńskich, który wrócił do ścigania i wygrywania w „Kaczmarku”. – Dawno nie startowałem, bo skupiałem się na organizacji wyścigów kolarskich. Dlatego dziś jedyne, czego się spodziewałem, to walki o życie – mówił na mecie w swoim stylu zawodnik FSD Sport. Za chwilę dodał, że to była trasa wręcz stworzona dla niego: - Początek i koniec wyścigu płaskie i szybkie, bardzo szybkie. Natomiast reszta z krótkimi, ale fajnymi podjazdami, czyli tym co lubię. Jechałem swoje nie czaiłem się, a moi rywale w grupie, chyba za bardzo się na tym skupili i m.in. dzięki temu mogłem na końcu cieszyć się z pierwszego miejsca -opowiadał Rafał Chmiel.

W najszybszej grupie dojechali jeszcze Jakub Mądry i Kacper Fiszer z kat. M1 oraz dominujący w M3 – Dawid Romanowski. – Już nie mogę się doczekać ścigania na górskim etapie w Lubomierzu. Tam powalczę o najlepszy czas dnia – zapowiedział zielonogórzanin, myśląc o piątym etapie Grand Prix Kaczmarek MTB, który już 9 czerwca.

Wśród pań najmocniejsza w Krośnie Odrzańskim była kategoria K2. Wygrała Małgorzata Gumiennik, niespełna minutę przed Julią Borowską.

Na najdłuższym dystansie, czyli Giga, dziś także było szybko. Zwycięzca przyjechał na metę w czasie niespełna 2,38 godz. A dokładnie w jednej sekundzie wjechało na kreskę dwóch zawodników. Adam Adamkiewicz (Strefasportu.pl MW Inwest) był minimalnie szybszy od Mariusza Gila (Euro Bike Kaczmarek Electric Team). – Nie chciałem się oglądać za siebie i od początku ruszyłem do przodu uciekając rywalom – opowiadał o swojej taktyce Adamkiewicz. – Mariusz gonił mnie i bałem się, że dojdzie mnie przed kreską, ale zawalczyłem do końca i udało się wygrać. A trasa wcale nie była taka płaska. Sporo było na niej podjazdów, które trudno było pokonać – dodał.

Zwycięzca przyznał, że dawno nie miał okazji ścigania się w „Kaczmarku” ze względu na obowiązki zawodowe i rodzinne, ale jak zapowiedział – teraz będziemy go częściej oglądać w tym cyklu. – Na tak fajne wyścigi chce się wracać i na pewno częściej będziemy spotykali się na starcie – zapowiedział.

W elicie w Krośnie Odrzańskim wystartował także, po raz pierwszy w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB – Bartosz Huzarski – zawodnik znany z zawodowego peletonu, mający za sobą starty w wielkich tourach, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. On też podkreślił, że chętnie wróci do ścigania się w „Kaczmarku”, jak tylko pozwoli mu kalendarz i czas. – Bardzo ciekawa trasa i dla mnie ogromna odmiana. Na co dzień w okolicach Sobótki, gdzie mieszkam, czy w Karkonoszach lub Górach Izerskich jeżdżę głównie po kamieniach i po zejściu z roweru przez pół godziny trzęsę się jeszcze, jak Jożin z Bażin – żartował Huzarski. – A tu sporo szutrów, piasku, leśnych duktów. Super! I co godne podkreślenia trasa była poprowadzona tak, że nie doganialiśmy zawodników z dalszych sektorów. To były praktycznie pojedyncze przypadki i to w końcówce. Za to także brawa dla organizatorów – podkreślił zawodnik urodzony w dolnośląskiej Świdnicy.

Trasę chwaliła także najszybsza w elicie pań – Marlena Drożdziok (KM Sport Pro Team). – Dała mi w kość. Sporo krótkich podjazdów, trawa szutry. Jedna z ciekawszych, na jakiej się ścigałam – oceniła zwyciężczyni. Ona także zadeklarowała dalsze ściganie w „Kaczmarku”. – Widzimy się za miesiąc, na etapie w Jakubowie – zapowiedziała.

A wcześniej kolarzy czeka jeszcze wspomniany etap górski – w niedzielę, 9 czerwca w dolnośląskim Lubomierzu. Znanym doskonale z kultowego filmu „Sami Swoi”.

Zobacz też: Stal Gorzów - GKM Grudziądz. Komentarz po meczu: Bartosz Zmarzik

2/29
Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w...
fot. mat. prasowe Grand Prix Kaczmarek Electric MTB

Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w tym roku jeszcze chyba nie było. Czwarta odsłona cyklu w Krośnie Odrzańskim przyniosła walkę do ostatnich metrów, praktycznie na każdym dystansie, a także kilka zaskakujących rozstrzygnięć.

Zacznijmy od rekordowych wyścigów dziecięcych. Ponad 250 zgłoszonych najmłodszych kolarzy to efekt rewelacyjnej, wyścigowej pogody, a także prezentu, który dzieciakom sprawiły CAK Zamek Krosno Odrzańskie ora OSiR Krosno Odrz., czyli darmowego udziału w tym wyścigu. To niespodzianka z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka.

Spowodowało to, że walka w wyścigach najmłodszych trwała prawie przez cały dzień, a dekoracje w tych kategoriach po raz pierwszy odbyły się tuż przed dekoracjami najdłuższego dystansu, czyli Giga.

Kilka słów o młodzikach i żakach. Wśród młodzików trzecia wygrana z rzędu Bartosza Wentlanda. U dziewcząt w tej kategorii – czwarty wyścig i czwarta zwyciężczyni. Tym razem najszybsza była Anna Preca.

U żaków na metę wjechało razem pięciu zawodników. Ostatecznie wygrana – po raz 4. z rzędu powędrowała do Kacpra Mizuro, choć było blisko by zawodnik z Leszna po raz pierwszy w tym sezonie zobaczył plecy rywala. U dziewcząt druga wygrana z rzędu reprezentantki gospodarzy – Alicji Samek.

W „dużych” wyścigach, już tradycyjnie pierwsi na mecie byli kolarze z dystansu Mini. I na dzień dobry mieliśmy tu ogromne zaskoczenie. Jako pierwszy linię mety przekroczył Wiesław Makuchowski, który wrócił na Kaczmarka po kilkutygodniowej przerwie. I to akurat nie było niespodzianką. – Na etapie w Zielonej Górze połamałem rower, dodatkowo zostałem poturbowany. Na szczęście mam rezerwowy rower, a i ze zdrowiem coraz lepiej, choć nadal jestem obolały – tłumaczył swoją nieobecność W. Makuchowski.

Gdy już wszyscy byli pewni, że zawodnik z Polkowic będzie miał najlepszy czas dnia na najkrótszym dystansie, metę przeciął kolarz z Niemiec – Thomas Herestreit, który nigdy wcześniej nie startował w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB, dlatego został przydzielony do ostatniego, ósmego sektora. – Tego się nie spodziewałem. Rzadko wygrywa się z ostatniego sektora. Szkoda – skomentował na mecie W. Makuchowski, który oczywiście nie stracił zwycięstwa, bo klasyfikacja prowadzona jest wyłącznie w kategoriach wiekowych, a panowie ścigali się w innych kategoriach. Ale najlepszego czasu dnia kolarz z Polkowic nie utrzymał, przegrywając z Niemcem o… 6 sekund.

U pań także było blisko i to w tej samej kategorii. Kinga Styczyńska była najszybsza na Mini wygrywając z rywalką z kat. K3 – Dagmarą Zamorską o 26 sekund.

Na dystansie Mega w jednej sekundzie na mecie pojawiło się czterech zawodników. Najszybszy na kresce był Rafał Chmiel ze Strzelec Krajeńskich, który wrócił do ścigania i wygrywania w „Kaczmarku”. – Dawno nie startowałem, bo skupiałem się na organizacji wyścigów kolarskich. Dlatego dziś jedyne, czego się spodziewałem, to walki o życie – mówił na mecie w swoim stylu zawodnik FSD Sport. Za chwilę dodał, że to była trasa wręcz stworzona dla niego: - Początek i koniec wyścigu płaskie i szybkie, bardzo szybkie. Natomiast reszta z krótkimi, ale fajnymi podjazdami, czyli tym co lubię. Jechałem swoje nie czaiłem się, a moi rywale w grupie, chyba za bardzo się na tym skupili i m.in. dzięki temu mogłem na końcu cieszyć się z pierwszego miejsca -opowiadał Rafał Chmiel.

W najszybszej grupie dojechali jeszcze Jakub Mądry i Kacper Fiszer z kat. M1 oraz dominujący w M3 – Dawid Romanowski. – Już nie mogę się doczekać ścigania na górskim etapie w Lubomierzu. Tam powalczę o najlepszy czas dnia – zapowiedział zielonogórzanin, myśląc o piątym etapie Grand Prix Kaczmarek MTB, który już 9 czerwca.

Wśród pań najmocniejsza w Krośnie Odrzańskim była kategoria K2. Wygrała Małgorzata Gumiennik, niespełna minutę przed Julią Borowską.

Na najdłuższym dystansie, czyli Giga, dziś także było szybko. Zwycięzca przyjechał na metę w czasie niespełna 2,38 godz. A dokładnie w jednej sekundzie wjechało na kreskę dwóch zawodników. Adam Adamkiewicz (Strefasportu.pl MW Inwest) był minimalnie szybszy od Mariusza Gila (Euro Bike Kaczmarek Electric Team). – Nie chciałem się oglądać za siebie i od początku ruszyłem do przodu uciekając rywalom – opowiadał o swojej taktyce Adamkiewicz. – Mariusz gonił mnie i bałem się, że dojdzie mnie przed kreską, ale zawalczyłem do końca i udało się wygrać. A trasa wcale nie była taka płaska. Sporo było na niej podjazdów, które trudno było pokonać – dodał.

Zwycięzca przyznał, że dawno nie miał okazji ścigania się w „Kaczmarku” ze względu na obowiązki zawodowe i rodzinne, ale jak zapowiedział – teraz będziemy go częściej oglądać w tym cyklu. – Na tak fajne wyścigi chce się wracać i na pewno częściej będziemy spotykali się na starcie – zapowiedział.

W elicie w Krośnie Odrzańskim wystartował także, po raz pierwszy w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB – Bartosz Huzarski – zawodnik znany z zawodowego peletonu, mający za sobą starty w wielkich tourach, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. On też podkreślił, że chętnie wróci do ścigania się w „Kaczmarku”, jak tylko pozwoli mu kalendarz i czas. – Bardzo ciekawa trasa i dla mnie ogromna odmiana. Na co dzień w okolicach Sobótki, gdzie mieszkam, czy w Karkonoszach lub Górach Izerskich jeżdżę głównie po kamieniach i po zejściu z roweru przez pół godziny trzęsę się jeszcze, jak Jożin z Bażin – żartował Huzarski. – A tu sporo szutrów, piasku, leśnych duktów. Super! I co godne podkreślenia trasa była poprowadzona tak, że nie doganialiśmy zawodników z dalszych sektorów. To były praktycznie pojedyncze przypadki i to w końcówce. Za to także brawa dla organizatorów – podkreślił zawodnik urodzony w dolnośląskiej Świdnicy.

Trasę chwaliła także najszybsza w elicie pań – Marlena Drożdziok (KM Sport Pro Team). – Dała mi w kość. Sporo krótkich podjazdów, trawa szutry. Jedna z ciekawszych, na jakiej się ścigałam – oceniła zwyciężczyni. Ona także zadeklarowała dalsze ściganie w „Kaczmarku”. – Widzimy się za miesiąc, na etapie w Jakubowie – zapowiedziała.

A wcześniej kolarzy czeka jeszcze wspomniany etap górski – w niedzielę, 9 czerwca w dolnośląskim Lubomierzu. Znanym doskonale z kultowego filmu „Sami Swoi”.

Zobacz też: Stal Gorzów - GKM Grudziądz. Komentarz po meczu: Bartosz Zmarzik

3/29
Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w...
fot. mat. prasowe Grand Prix Kaczmarek Electric MTB

Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w tym roku jeszcze chyba nie było. Czwarta odsłona cyklu w Krośnie Odrzańskim przyniosła walkę do ostatnich metrów, praktycznie na każdym dystansie, a także kilka zaskakujących rozstrzygnięć.

Zacznijmy od rekordowych wyścigów dziecięcych. Ponad 250 zgłoszonych najmłodszych kolarzy to efekt rewelacyjnej, wyścigowej pogody, a także prezentu, który dzieciakom sprawiły CAK Zamek Krosno Odrzańskie ora OSiR Krosno Odrz., czyli darmowego udziału w tym wyścigu. To niespodzianka z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka.

Spowodowało to, że walka w wyścigach najmłodszych trwała prawie przez cały dzień, a dekoracje w tych kategoriach po raz pierwszy odbyły się tuż przed dekoracjami najdłuższego dystansu, czyli Giga.

Kilka słów o młodzikach i żakach. Wśród młodzików trzecia wygrana z rzędu Bartosza Wentlanda. U dziewcząt w tej kategorii – czwarty wyścig i czwarta zwyciężczyni. Tym razem najszybsza była Anna Preca.

U żaków na metę wjechało razem pięciu zawodników. Ostatecznie wygrana – po raz 4. z rzędu powędrowała do Kacpra Mizuro, choć było blisko by zawodnik z Leszna po raz pierwszy w tym sezonie zobaczył plecy rywala. U dziewcząt druga wygrana z rzędu reprezentantki gospodarzy – Alicji Samek.

W „dużych” wyścigach, już tradycyjnie pierwsi na mecie byli kolarze z dystansu Mini. I na dzień dobry mieliśmy tu ogromne zaskoczenie. Jako pierwszy linię mety przekroczył Wiesław Makuchowski, który wrócił na Kaczmarka po kilkutygodniowej przerwie. I to akurat nie było niespodzianką. – Na etapie w Zielonej Górze połamałem rower, dodatkowo zostałem poturbowany. Na szczęście mam rezerwowy rower, a i ze zdrowiem coraz lepiej, choć nadal jestem obolały – tłumaczył swoją nieobecność W. Makuchowski.

Gdy już wszyscy byli pewni, że zawodnik z Polkowic będzie miał najlepszy czas dnia na najkrótszym dystansie, metę przeciął kolarz z Niemiec – Thomas Herestreit, który nigdy wcześniej nie startował w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB, dlatego został przydzielony do ostatniego, ósmego sektora. – Tego się nie spodziewałem. Rzadko wygrywa się z ostatniego sektora. Szkoda – skomentował na mecie W. Makuchowski, który oczywiście nie stracił zwycięstwa, bo klasyfikacja prowadzona jest wyłącznie w kategoriach wiekowych, a panowie ścigali się w innych kategoriach. Ale najlepszego czasu dnia kolarz z Polkowic nie utrzymał, przegrywając z Niemcem o… 6 sekund.

U pań także było blisko i to w tej samej kategorii. Kinga Styczyńska była najszybsza na Mini wygrywając z rywalką z kat. K3 – Dagmarą Zamorską o 26 sekund.

Na dystansie Mega w jednej sekundzie na mecie pojawiło się czterech zawodników. Najszybszy na kresce był Rafał Chmiel ze Strzelec Krajeńskich, który wrócił do ścigania i wygrywania w „Kaczmarku”. – Dawno nie startowałem, bo skupiałem się na organizacji wyścigów kolarskich. Dlatego dziś jedyne, czego się spodziewałem, to walki o życie – mówił na mecie w swoim stylu zawodnik FSD Sport. Za chwilę dodał, że to była trasa wręcz stworzona dla niego: - Początek i koniec wyścigu płaskie i szybkie, bardzo szybkie. Natomiast reszta z krótkimi, ale fajnymi podjazdami, czyli tym co lubię. Jechałem swoje nie czaiłem się, a moi rywale w grupie, chyba za bardzo się na tym skupili i m.in. dzięki temu mogłem na końcu cieszyć się z pierwszego miejsca -opowiadał Rafał Chmiel.

W najszybszej grupie dojechali jeszcze Jakub Mądry i Kacper Fiszer z kat. M1 oraz dominujący w M3 – Dawid Romanowski. – Już nie mogę się doczekać ścigania na górskim etapie w Lubomierzu. Tam powalczę o najlepszy czas dnia – zapowiedział zielonogórzanin, myśląc o piątym etapie Grand Prix Kaczmarek MTB, który już 9 czerwca.

Wśród pań najmocniejsza w Krośnie Odrzańskim była kategoria K2. Wygrała Małgorzata Gumiennik, niespełna minutę przed Julią Borowską.

Na najdłuższym dystansie, czyli Giga, dziś także było szybko. Zwycięzca przyjechał na metę w czasie niespełna 2,38 godz. A dokładnie w jednej sekundzie wjechało na kreskę dwóch zawodników. Adam Adamkiewicz (Strefasportu.pl MW Inwest) był minimalnie szybszy od Mariusza Gila (Euro Bike Kaczmarek Electric Team). – Nie chciałem się oglądać za siebie i od początku ruszyłem do przodu uciekając rywalom – opowiadał o swojej taktyce Adamkiewicz. – Mariusz gonił mnie i bałem się, że dojdzie mnie przed kreską, ale zawalczyłem do końca i udało się wygrać. A trasa wcale nie była taka płaska. Sporo było na niej podjazdów, które trudno było pokonać – dodał.

Zwycięzca przyznał, że dawno nie miał okazji ścigania się w „Kaczmarku” ze względu na obowiązki zawodowe i rodzinne, ale jak zapowiedział – teraz będziemy go częściej oglądać w tym cyklu. – Na tak fajne wyścigi chce się wracać i na pewno częściej będziemy spotykali się na starcie – zapowiedział.

W elicie w Krośnie Odrzańskim wystartował także, po raz pierwszy w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB – Bartosz Huzarski – zawodnik znany z zawodowego peletonu, mający za sobą starty w wielkich tourach, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. On też podkreślił, że chętnie wróci do ścigania się w „Kaczmarku”, jak tylko pozwoli mu kalendarz i czas. – Bardzo ciekawa trasa i dla mnie ogromna odmiana. Na co dzień w okolicach Sobótki, gdzie mieszkam, czy w Karkonoszach lub Górach Izerskich jeżdżę głównie po kamieniach i po zejściu z roweru przez pół godziny trzęsę się jeszcze, jak Jożin z Bażin – żartował Huzarski. – A tu sporo szutrów, piasku, leśnych duktów. Super! I co godne podkreślenia trasa była poprowadzona tak, że nie doganialiśmy zawodników z dalszych sektorów. To były praktycznie pojedyncze przypadki i to w końcówce. Za to także brawa dla organizatorów – podkreślił zawodnik urodzony w dolnośląskiej Świdnicy.

Trasę chwaliła także najszybsza w elicie pań – Marlena Drożdziok (KM Sport Pro Team). – Dała mi w kość. Sporo krótkich podjazdów, trawa szutry. Jedna z ciekawszych, na jakiej się ścigałam – oceniła zwyciężczyni. Ona także zadeklarowała dalsze ściganie w „Kaczmarku”. – Widzimy się za miesiąc, na etapie w Jakubowie – zapowiedziała.

A wcześniej kolarzy czeka jeszcze wspomniany etap górski – w niedzielę, 9 czerwca w dolnośląskim Lubomierzu. Znanym doskonale z kultowego filmu „Sami Swoi”.

Zobacz też: Stal Gorzów - GKM Grudziądz. Komentarz po meczu: Bartosz Zmarzik

4/29
Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w...
fot. mat. prasowe Grand Prix Kaczmarek Electric MTB

Tak emocjonującego etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB w tym roku jeszcze chyba nie było. Czwarta odsłona cyklu w Krośnie Odrzańskim przyniosła walkę do ostatnich metrów, praktycznie na każdym dystansie, a także kilka zaskakujących rozstrzygnięć.

Zacznijmy od rekordowych wyścigów dziecięcych. Ponad 250 zgłoszonych najmłodszych kolarzy to efekt rewelacyjnej, wyścigowej pogody, a także prezentu, który dzieciakom sprawiły CAK Zamek Krosno Odrzańskie ora OSiR Krosno Odrz., czyli darmowego udziału w tym wyścigu. To niespodzianka z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka.

Spowodowało to, że walka w wyścigach najmłodszych trwała prawie przez cały dzień, a dekoracje w tych kategoriach po raz pierwszy odbyły się tuż przed dekoracjami najdłuższego dystansu, czyli Giga.

Kilka słów o młodzikach i żakach. Wśród młodzików trzecia wygrana z rzędu Bartosza Wentlanda. U dziewcząt w tej kategorii – czwarty wyścig i czwarta zwyciężczyni. Tym razem najszybsza była Anna Preca.

U żaków na metę wjechało razem pięciu zawodników. Ostatecznie wygrana – po raz 4. z rzędu powędrowała do Kacpra Mizuro, choć było blisko by zawodnik z Leszna po raz pierwszy w tym sezonie zobaczył plecy rywala. U dziewcząt druga wygrana z rzędu reprezentantki gospodarzy – Alicji Samek.

W „dużych” wyścigach, już tradycyjnie pierwsi na mecie byli kolarze z dystansu Mini. I na dzień dobry mieliśmy tu ogromne zaskoczenie. Jako pierwszy linię mety przekroczył Wiesław Makuchowski, który wrócił na Kaczmarka po kilkutygodniowej przerwie. I to akurat nie było niespodzianką. – Na etapie w Zielonej Górze połamałem rower, dodatkowo zostałem poturbowany. Na szczęście mam rezerwowy rower, a i ze zdrowiem coraz lepiej, choć nadal jestem obolały – tłumaczył swoją nieobecność W. Makuchowski.

Gdy już wszyscy byli pewni, że zawodnik z Polkowic będzie miał najlepszy czas dnia na najkrótszym dystansie, metę przeciął kolarz z Niemiec – Thomas Herestreit, który nigdy wcześniej nie startował w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB, dlatego został przydzielony do ostatniego, ósmego sektora. – Tego się nie spodziewałem. Rzadko wygrywa się z ostatniego sektora. Szkoda – skomentował na mecie W. Makuchowski, który oczywiście nie stracił zwycięstwa, bo klasyfikacja prowadzona jest wyłącznie w kategoriach wiekowych, a panowie ścigali się w innych kategoriach. Ale najlepszego czasu dnia kolarz z Polkowic nie utrzymał, przegrywając z Niemcem o… 6 sekund.

U pań także było blisko i to w tej samej kategorii. Kinga Styczyńska była najszybsza na Mini wygrywając z rywalką z kat. K3 – Dagmarą Zamorską o 26 sekund.

Na dystansie Mega w jednej sekundzie na mecie pojawiło się czterech zawodników. Najszybszy na kresce był Rafał Chmiel ze Strzelec Krajeńskich, który wrócił do ścigania i wygrywania w „Kaczmarku”. – Dawno nie startowałem, bo skupiałem się na organizacji wyścigów kolarskich. Dlatego dziś jedyne, czego się spodziewałem, to walki o życie – mówił na mecie w swoim stylu zawodnik FSD Sport. Za chwilę dodał, że to była trasa wręcz stworzona dla niego: - Początek i koniec wyścigu płaskie i szybkie, bardzo szybkie. Natomiast reszta z krótkimi, ale fajnymi podjazdami, czyli tym co lubię. Jechałem swoje nie czaiłem się, a moi rywale w grupie, chyba za bardzo się na tym skupili i m.in. dzięki temu mogłem na końcu cieszyć się z pierwszego miejsca -opowiadał Rafał Chmiel.

W najszybszej grupie dojechali jeszcze Jakub Mądry i Kacper Fiszer z kat. M1 oraz dominujący w M3 – Dawid Romanowski. – Już nie mogę się doczekać ścigania na górskim etapie w Lubomierzu. Tam powalczę o najlepszy czas dnia – zapowiedział zielonogórzanin, myśląc o piątym etapie Grand Prix Kaczmarek MTB, który już 9 czerwca.

Wśród pań najmocniejsza w Krośnie Odrzańskim była kategoria K2. Wygrała Małgorzata Gumiennik, niespełna minutę przed Julią Borowską.

Na najdłuższym dystansie, czyli Giga, dziś także było szybko. Zwycięzca przyjechał na metę w czasie niespełna 2,38 godz. A dokładnie w jednej sekundzie wjechało na kreskę dwóch zawodników. Adam Adamkiewicz (Strefasportu.pl MW Inwest) był minimalnie szybszy od Mariusza Gila (Euro Bike Kaczmarek Electric Team). – Nie chciałem się oglądać za siebie i od początku ruszyłem do przodu uciekając rywalom – opowiadał o swojej taktyce Adamkiewicz. – Mariusz gonił mnie i bałem się, że dojdzie mnie przed kreską, ale zawalczyłem do końca i udało się wygrać. A trasa wcale nie była taka płaska. Sporo było na niej podjazdów, które trudno było pokonać – dodał.

Zwycięzca przyznał, że dawno nie miał okazji ścigania się w „Kaczmarku” ze względu na obowiązki zawodowe i rodzinne, ale jak zapowiedział – teraz będziemy go częściej oglądać w tym cyklu. – Na tak fajne wyścigi chce się wracać i na pewno częściej będziemy spotykali się na starcie – zapowiedział.

W elicie w Krośnie Odrzańskim wystartował także, po raz pierwszy w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB – Bartosz Huzarski – zawodnik znany z zawodowego peletonu, mający za sobą starty w wielkich tourach, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. On też podkreślił, że chętnie wróci do ścigania się w „Kaczmarku”, jak tylko pozwoli mu kalendarz i czas. – Bardzo ciekawa trasa i dla mnie ogromna odmiana. Na co dzień w okolicach Sobótki, gdzie mieszkam, czy w Karkonoszach lub Górach Izerskich jeżdżę głównie po kamieniach i po zejściu z roweru przez pół godziny trzęsę się jeszcze, jak Jożin z Bażin – żartował Huzarski. – A tu sporo szutrów, piasku, leśnych duktów. Super! I co godne podkreślenia trasa była poprowadzona tak, że nie doganialiśmy zawodników z dalszych sektorów. To były praktycznie pojedyncze przypadki i to w końcówce. Za to także brawa dla organizatorów – podkreślił zawodnik urodzony w dolnośląskiej Świdnicy.

Trasę chwaliła także najszybsza w elicie pań – Marlena Drożdziok (KM Sport Pro Team). – Dała mi w kość. Sporo krótkich podjazdów, trawa szutry. Jedna z ciekawszych, na jakiej się ścigałam – oceniła zwyciężczyni. Ona także zadeklarowała dalsze ściganie w „Kaczmarku”. – Widzimy się za miesiąc, na etapie w Jakubowie – zapowiedziała.

A wcześniej kolarzy czeka jeszcze wspomniany etap górski – w niedzielę, 9 czerwca w dolnośląskim Lubomierzu. Znanym doskonale z kultowego filmu „Sami Swoi”.

Zobacz też: Stal Gorzów - GKM Grudziądz. Komentarz po meczu: Bartosz Zmarzik

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Yanosik. Majówka 2024 na polskich drogach. Czego możemy się spodziewać?

Yanosik. Majówka 2024 na polskich drogach. Czego możemy się spodziewać?

Tak ćwiczą lubuscy strażacy! Dzięki temu mogą skutecznie działać w razie zagrożenia

Tak ćwiczą lubuscy strażacy! Dzięki temu mogą skutecznie działać w razie zagrożenia

Cała Polska zazdrości Górnikowi Podolskiego. Oto wszystkie powody

Cała Polska zazdrości Górnikowi Podolskiego. Oto wszystkie powody

Zobacz również

Yanosik. Majówka 2024 na polskich drogach. Czego możemy się spodziewać?

Yanosik. Majówka 2024 na polskich drogach. Czego możemy się spodziewać?

Jak jeździć, gdy leją asfalt na ważniejszej ulicy w Gorzowie?

Jak jeździć, gdy leją asfalt na ważniejszej ulicy w Gorzowie?