Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grube miliony za zrujnowaną firmę

Marek Białowąs
- Gdyby moja firma upadła, spółka nie miałaby prawa domagać się odszkodowania - mówi Marek Isański
- Gdyby moja firma upadła, spółka nie miałaby prawa domagać się odszkodowania - mówi Marek Isański fot. Bartłomiej Kudowicz
130 mln zł żąda od fiskusa Marek Isański. Zdaniem biznesmena, to suma, jaką jego firma zarobiłaby, gdyby nie zniszczyli jej urzędnicy.

Jeszcze nikt w Polsce nie sądził się o tak wielkie pieniądze za błędy urzędników skarbówki.
Areszt i kara

O problemach Towarzystwa Finansowo-Leasingowego pisaliśmy wiele razy. Informowaliśmy o sprawie karnej, jaką prokuratura wytoczyła Isańskiemu, który był głównym udziałowcem firmy. Przez 10 lat prokuratura nie potrafiła udowodnić przedsiębiorcy popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa i sprawa uległa przedawnieniu. TFL zajmowało się m.in. leasingiem autobusów i ciężarówek. Jako zakład pracy chronionej, korzystało z ulg podatkowych.

- W 1995 r. zatrudnialiśmy około 40 osób, firma uzyskała prawie 12 mln zysku. Była wielokrotnie kontrolowana przez urząd skarbowy, który nie miał uwag co do sposobu dokonywanych rozliczeń - wspomina biznesmen.

Rok później do firmy Isańskiego wszedł inspektor urzędu kontroli skarbowej. W czasie kontroli uznał, że przedsiębiorca wyłudził VAT. Nakazał zajęcie 6 mln zł i zawiadomił prokuraturę o przestępstwie. Isański został tymczasowo aresztowany. Prawie trzy miesiące spędził w więzieniu. - Firma została sparaliżowana - mówi przedsiębiorca. - Spór podatkowy trwa. Inspektor zakwestionował niemal każdą naszą transakcję, wydawano dziesiątki decyzji, od których się odwoływałem.

Wniosek czeka

Spór podatkowy toczy się dalej, ale w 2006 r. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że jeśli w 1996 r. fiskus w ogóle mógł dokonać zabezpieczenia, to do kwoty nie większej niż 350 tys. zł. Krótko po tym wyroku biznesmen złożył pozew o odszkodowanie od skarbu państwa. Domaga się blisko 130 mln zł.

- Gdyby nam nie zabrano 6 mln zł, firma działałaby i uzyskiwała zyski nie mniejsze niż te z 1995 r. - tłumaczy Isański. - Dlatego zdecydowałem się na pozew. Nie mam wątpliwości, że wyrządzono mi szkodę. Jakie będzie odszkodowanie? Decyzja należy do sądu. Jest jednak oczywiste, że zwłoka w tej sprawie każdego dnia powoduje wzrost należnych spółce odsetek. Już w 2002 r. opieszałość organów podatkowych w mojej sprawie spowodowały straty skarbu państwa na 2 mln zł.

Proces o odszkodowanie jeszcze się nie rozpoczął, bo sąd zastanawia się nad wnioskiem Isańskiego o zwolnienie spółki z kosztów sądowych. Trwa to już kilka miesięcy.

- Do dziś w sprawie mojej firmy organy skarbowe nie wydały ani jednej zgodnej z prawem decyzji, co potwierdziły sądy. A urzędnik, który mnie zniszczył, awansował na zastępcę dyrektora UKS. A przecież państwo ponosi odpowiedzialność za działalność swoich urzędników - dodaje zielonogórski biznesmen.

- Mnie cały czas obowiązuje tajemnica skarbowa. Nie mogę więc mówić o sprawie, do czasu rozpoczęcia procesu - powiedział Adam Barciszewski, dyrektor UKS w Zielonej Górze.

OGROMNE KWOTY
Zielonogórskie Towarzystwo Finansowo-Leasingowego z pozwem o odszkodowanie w wysokości 130 mln zł - to krajowy rekord. Na drugim miejscu jest firma JTT, która ubiega się o 98 mln. Na trzecim Roman Kluska, właściciel Optimusa, który od skarbu państwa domaga się 35 mln.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska