Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gry lubuskie, czyli wróg czai się w koalicji. W cieniu afery „praca za seks” w gorzowskim WORD i rzekomej rtęci w Odrze

Robert Bagiński
Nadchodzi wielki sprawdzian dla sejmikowej koalicji w Lubuskiem. W cieniu afery „praca za seks” w gorzowskim WORD, a także mających tam miejsce nieprawidłowości, już dzisiaj odbywa się polityczne rozpoznanie oraz dobijanie targów. Koalicjanci sprawdzają, na co mogą sobie pozwolić

Ta koalicja trwa, ponieważ jej uczestników nie łączą wartości, ale twarde interesy. Poszatkowany na strefy wpływów urząd marszałkowski, instytucje i spółki, jeszcze wiele razy będą przyczyną koalicyjnych tarć oraz przedmiotem politycznych dealów. Do którychkolwiek drzwi marszałkowskich instytucji zapukać, tam znajdą się przykłady tego, jak bardzo Platforma Obywatelska traktuje majątek województwa jak swoją własność.

Złożenie przez radnych Prawa i Sprawiedliwości wniosku o odwołanie marszałek Elżbiety Polak, uruchomiło lawinę spekulacji i zakulisowych rozmów w szeregach sejmikowej koalicji PO-PSL-Bezpartyjni Samorządowcy. Rozmowy trwają również w gronie polityków opozycji. Formalnie chodzi „tylko”o zmianę marszałka.

Nie mówimy o zmianie koalicji w sejmiku i nie mamy takich oczekiwań. Mówimy, że w sytuacji tak dużej odpowiedzialności marszałek Polak w sprawie WORD, konieczne jest wyciągnięcie odpowiedzialności politycznej – mówiła w radio była minister, a dziś europosłanka Elżbieta Rafalska

Ostatnie dni, w tym katastrofa klimatyczna na Odrze, dostarczyły kolejnych argumentów na potwierdzenie tezy, że Elżbieta Polak w roli marszałka jest problemem – dla Platformy Obywatelskiej, jej koalicjantów, a tym bardziej dla wizerunku Lubuskiego. Sprawa rzekomego zatrucia Odry rtęcią, co publicznie ogłosiła w mediach ogólnopolskich, a potem zdementowali to Niemcy, dolała tylko oliwy do ognia. Zamieszanie wokół urzędu marszałkowskiego wywołuje szczególne zgrzytanie zębów u przewodniczącego sejmiku województwa Wacława Maciuszonka.

Nie czuję się dobrze z tym wszystkim, że w całą Polskę idą takie rzeczy. Na tym wszystkim cierpi województwo – mówi w rozmowie z GL Maciuszonek. Jego zdaniem, jakieś zmiany w regionie muszą nastąpić, ponieważ dotychczasowy rozgłos niczego dobrego nie przynosi. – Najlepiej jakby do dymisji podał się wojewoda oraz pani marszałek, skoro nie potrafią ze sobą współpracować – dodaje pół żartem, pół serio przewodniczący Maciuszonek z Bezpartyjnych Samorządowców

Wiadomo jednak, że wniosek o odwołanie dotyczy patologii w WORD, a nie sytuacji na Odrze, a to jest wyłączna odpowiedzialność marszałek Polak. W rozmowie z Januszem Życzkowskim w Radiu Zachód był jeszcze bardziej pryncypialny.

Będziemy oczekiwać odpowiedzialności politycznej. Chodzi nie tylko o WORD, ale także inne jednostki, gdzie sposób nadzorowania jest zły. To że ktoś jest z nominacji partyjnej, to nie znaczy, że może być świętą krową – powiedział kilkanaście dni temu

Wszystko przed tym, zanim GL ujawniła treść pisma marszałek Polak do Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z niego, że o aferze „praca za seks” dowiedziała się, nie jak mówiła w mediach – 20 czerwca po urlopie, ale już w maju. – 4 maja do urzędu marszałkowskiego wpłynęło pierwsze oficjalne pismo – napisała.

Poziom irytacji Maciuszonka musi być więc większy. Klub Bezpartyjnych Samorządowców rośnie w sejmiku w siłę. Po dołączeniu do niego Tadeusza Jędrzejczaka i Marii Jaworskiej, są obecnie trzecią siłą polityczną. Co ważne, mają o jednego radnego więcej niż Polskie Stronnictwo Ludowe. Czy w trakcie targów wokół wniosku o odwołanie marszałek Elżbiety Polak będę chcieli się wzmocnić? Maciuszonek nie pozostawia wątpliwości.

To chyba jest zrozumiałe dla wszystkich, że tak – powiedział GL

Na stole są więc dwie opcje: wynegocjowanie drugiego członka zarządu województwa, albo uzyskanie wpływu na obsadę stanowisk dyrektorskich w poszczególnych departamentach. Problemem może być Polskie Stronnictwo Ludowe, które właśnie przestało być trzecią siłą polityczną. Co prawda, partia targana jest wewnętrznym konfliktem o wicemarszałka Łukasza Poryckiego, którego prezes i wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn chciałby się pozbyć, ale ma związane ręce przez władze krajowe. Sam Porycki, tak bardzo jest skonfliktowany z partyjnymi kolegami z Zielonej Góry, że przepisał się do struktur gorzowskich.

Staszek nie chce, aby na akcie politycznego zgonu wicemarszałka Poryckiego widniał jego podpis. Woli, aby podpisał go ktoś inny – mówi w rozmowie z GL były samorządowiec PSL

Inna sprawa, że część działaczy PSL jest przerażona pasywną postawą prezesa Tomczyszyna. W prywatnych rozmowach mówią coś w stylu: „Jest mu wygodnie i aby do emerytury”. Prawda jest taka, że departamenty odpowiedzialne za rolnictwo, rybactwo i ochronę środowiska, które formalnie Tomczyszyn nadzoruje, w sprawie katastrofy klimatycznej na Odrze zostały całkowicie zmarginalizowane i zdominowane przez polityków PO.

Zostaliśmy wycięci z tych spraw na własne życzenie, bo taki Malec (dyrektor departamentu ochrony środowiska w UMWL) jest leniwy i wszystkiego się boi – mówi poityk PSL

Czy w związku z wnioskiem o odwołanie z funkcji marszałek Polak, ludowcy nie boją się tego, że sytuację wykorzystają Bezpartyjni Samorządowcy, a ich udział we władzy zostanie okrojony o wicemarszałka Poryckiego lub któregoś z dyrektorów departamentów? GL zapytała o to sekretarza lubuskich struktur PSL Arkadiusza Dąbrowskiego.

My jesteśmy lojalnym partnerem i dotrzymamy umowy koalicyjnej w głosowaniu nad wnioskiem w sprawie marszałek – odpowiedział, zastrzegając jednocześnie, że sprawa WORD-u mieści się w zakresie kompetencji Platformy Obywatelskiej i to tylko ona odpowiada za zaistniałą tam sytuację

A co jeśli Bezpartyjni Samorządowcy będą chcięli więcej i to kosztem PSL? – pytamy sekretarza Dąbrowskiego. - PSL jest jak taki fajny niedźwiadek. Miły i potulny, ale tylko do momentu aż ktoś nas zaatakuje. Wtedy stajemy się groźni jak ranna niedźwiedzica – odpowiedział. Nieoficjalnie wiadomo, że wicemarszałek Tomczyszyn nie zasypuje gruszek w popiele i sytuację wokół urzędu marszałkowskiego zamierza wykorzystać.

Wniosek o odwołanie członka zarządu, a więc Łukasza Poryckiego, może złożyć tylko marszałek. To chyba niewielka cena jaką musiałaby zapłacić PO za dotrzymanie przez PSL koalicyjnej umowy – mówi jeden członków władz regionalnych PSL

Nikt nie ma wątpliwości, że lubuska PO znalazła się w defensywie. Jest podzielona na frakcje i grupy, według różnych kryteriów: geograficznego, płciowego, demograficznego oraz tego, kto jest bliżej ucha Donalda Tuska. Ostatnio najbliżej jest marszałek Polak. Z formalnego punktu widzenia jest zakładnikiem tego, co ma w głowie przewodniczący partii Waldemar Sługocki, a ten jest zainteresowany jej osłabieniem, ponieważ w przyszłorocznych wyborach Polak nie chce już kandydować do Senatu, ale do Sejmu.

Była sondowana i wstępnie widzi się przyszłym Sejmie, a nie jako senator. Zresztą pasuje do tej roli charaktereologicznie i będzie lepszym liderem listy. Do sejmiku w małym okręgu dostała ponad 21 tysięcy głosów – mówi w rozmowie z GL były parlamentarzysta, dzisiaj blisko władz partii w Warszawie. Zapytaliśmy o to Sługockiego. – Nikt na ten temat jeszcze nie rozmawia – odpowiedział

Wiadomo, że taki scenariusz nie budzi jego entuzjazmu. Raz już został upokorzony – w poprzednich wyborach nie otrzymał „jedynki” do Sejmu. Nie ma więc w PO dyskusji nad zmianą marszałka. Jest za to dyskusja nad bezdyskusyjną, wydawałoby się, odpowiedzialnością wicemarszałka Jabłońskiego za WORD. Jeszcze kilka lat temu, choćby nie wiadomo jak zawiódł, to nie było w regionie zawodników, którzy mogliby mu zagrozić, a tym bardziej poprosić o zejście z boiska. Włos z głowy mu nie spadł, ani po skompromitowaniu projektu Lubuskie Bony Wsparcia, ani po kolejnych wyrokach skazujących go za pomówienia lub użycie wobec innych siły. Dziś za zaniedbania Jabłońskiego obrywa cała Platforma Obywatelska.

Po tym wszystkim co się wydarzyło wokół WORD i wokół rzekomej rtęci w Odrze, tych wszystkich kłamstwach pani marszałek, dla dobra województwa, powinna ustąpić ze stanowiska – mocno stawia sprawę były wiceminister i radny PiS Marek Surmacz

Wtóruje mu radna Aleksandra Mrozek z klubu Samorządowe Lubuskie.

Afera z WORD dotyczy polityków PO. Oni sami muszą zrobić porządek w swoich szeregach, aby wyjść z tej sytuacji honorowo. Jeśli tego nie zrobią, uznając, że nic się nia stało, to znaczy, że mają problem – uważa

Nie innego zdania jest szefowa klubu PiS, który złożył wniosek o odwołanie Polak.

Bez względu na politykę i matematykę, akurat w sprawie WORD, odpowiedzialność polityczna powinna zostać wyciągnięta – uważa Małgorzata Gośniowska – Kola

Na myśl o tym, że ceną za utrzymanie na stanowisku Polak będzie dymisja Jabłońskiego, wielu w PO cierpnie skóra, ale nie jest to scenariusz, który nie ma zwolenników. Zmiany marszałka i rozpadu koalicji nie będzie, ale cały układ sił może ulec poważnej korekcie. Na rok przed wyborami do parlamentu i samorządów wszystkich szczebli, lubuska PO jest osłabiona jak nigdy wcześniej. Dla koalicjantów z PSL i Bezpartyjnych Samorządowców to ostatni moment, gdy mogą pokazać pazurki oraz sięgnąć po więcej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska