Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Juszczyk: Pandemia COVID 19 zmieniła postrzeganie chorób zakaźnych - rozmowa z dyrektorem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. na licencji Wikimedia Commons
Z Grzegorzem Juszczykiem, dyrektorem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, rozmawiał w Radiu Zachód Janusz Życzkowski.

Wydaje się, że w ciągu ostatnich dwóch lat wiedza o chorobach zakaźnych, nie tylko ekspertów, ale nas obywateli bardzo wzrosła, ze względu na COVID.
Tak, rzeczywiście pandemia COVID 19 zupełnie zmieniła postrzeganie chorób zakaźnych. Wcześniej wydawało nam się, że to choroby raczej rzadkie, występujące może w wieku dziecięcym, tym samym przygotowywaliśmy się w odpowiedni sposób do pojawienia się takiego zjawiska, ale nikt nie przewidywał jego skali. COVID 19 przez ostatnie 2 lata był dominującą chorobą zakaźną, ale dzięki tej pandemii także bardzo wzmocniliśmy narzędzia diagnostyczne, które są wykorzystywane do identyfikacji chorób zakaźnych. Wszyscy pamiętamy przecież testy molekularne PCR, które wcześniej nie były powszechnie wykorzystywane, czy wreszcie już sekwencjonowanie drobnoustrojów chorobotwórczych, dokładne poznanie ich genomu. Teraz umożliwia to nam śledzenie zmian i chociażby w obecnej sytuacji są to kluczowe informacje do przewidywania dalszych etapów pandemii.

Czy w kontekście chorób zakaźnych państwo jako eksperci mówicie już o czasie przedcovidowym i pocovidowym?
To jest największa pandemia, z jaką mieli do czynienia dotychczas wszyscy eksperci, którzy funkcjonują w świecie medycznym czy w świecie zdrowia publicznego, więc można tak podzielić ten okres. O ile sama pandemia jest dosyć dobrze poznana i wielokrotnie raportowana, o tyle te zjawiska, które zaszły w ogóle w obszarze chorób zakaźnych nie zawsze. Dzięki stosowaniu tych wszystkich, jak je nazywamy niefarmakologicznych środków przeciwepidemicznych, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka, lockdown, ograniczenie kontaktów społecznych, bardzo zmniejszyła nam się liczba nowych zakażeń. Szczególnie wśród chorób, które przenoszone są drogą kropelkową, więc zarówno grypa, wszystkie infekcje dróg oddechowych, ospa wietrzna u dzieci...

Możemy powiedzieć, że to szczęście w nieszczęściu. Jak wyglądała lista pięciu głównych winowajców chorób zakaźnych w Polsce?
Zawsze liderem w ostatnich latach był i prawdopodobnie będzie jeszcze z uwagi na to, że spodziewamy się kolejnej fali, COVID 19 i grypa, ale w dalszej kolejności mamy zakażenia bakteryjne, które wywołują biegunkę. Nie zapominamy, a znajdując się w Lubuskim, to muszę to podkreślić, także o boreliozie. Musimy pamiętać także o chorobach wieku dziecięcego, którym możemy zapobiegać poprzez szczepienia, zakażenia rotawirusowe oraz ospę wietrzną. No i cały czas monitorujemy bardzo poważne choroby zakaźne, takie jak wirusowe zapalenie wątroby typu C czy HIV, AIDS oraz gruźlicę. Te problemy stały się teraz szczególnie ważne z uwagi na kryzys migracyjny i napływ dużej liczby uchodźców z Ukrainy, gdzie te problemy były w mniejszym stopniu kontrolowane niż w Polsce. Spodziewamy się tutaj wzrostu zakażeń, ale szczęśliwie te choroby mają taką drogę szerzenia się, że nie mają potencjału wywołania jakiejś wielkiej epidemii czy pandemii.

A co małpią ospą?
To jest zjawisko, które po raz kolejny pokazuje nam, że będziemy ciągle dyskutować i o starych, ale także nowo pojawiających się chorobach zakaźnych.

U naszych zachodnich sąsiadów wzrost zakażeń koronawirusem. Jaką mamy perspektywę?
Mam przyjemność prowadzić zespół do spraw prognozowania i monitorowania przebiegu pandemii. Spotykamy się regularnie. W tym zespole pracują dwa takie duże ośrodki akademickie, które przygotowują te prognozy i bierzemy pod uwagę bardzo wiele różnych wariantów. To, z czym mamy do czynienia w Niemczech, we Włoszech czy w Portugalii, ten wzrost zakażeń jest związany z upowszechnianiem się wariantu omikron. Natomiast na chwilę obecną z naszych danych i analiz oraz z informacji z organizacji międzynarodowych zajmujących się nadzorem epidemiologicznym, nie wynika, żeby to ryzyko mogło być tak poważne, żeby wprowadzać ograniczenia w życiu społecznym. Przeprowadziliśmy też badania w listopadzie i obywatele bardziej obawiają się właśnie tych ograniczeń, które mocno zmieniają ich sposób życia, także funkcjonowanie biznesowe, więc to musiałby być mocne uzasadnienie, żeby ograniczenia ponownie wprowadzić.

Czytaj również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska