- Jak minęła podróż, profesorze? Ludzie w pociągu nie zadręczali pytaniami?
- Było spokojnie i w miarę szybko, choć pociąg z nieznanych mi powodów spóźnił się około 20 minut. Ale widok z okna był piękny: zielone pola usiane czerwonymi makami... Kilka osób powiedziało"dzień dobry", ale jakoś tym razem szczęśliwym trafem nikt o nic nie pytał.
-Nie byli ciekawi, jakie jest pana zdanie w sprawie przyjęcia euro?!
- W pociągu nie.
- Ale z pewnością ciekawi to naszych Czytelników. A zatem...
-Uważam, że przystąpienie do euro będzie korzystne dla polskiej gospodarki. Przy czym najważniejsze - przy jakim to się dokona kursie. Bo można wejść przy złotym przewartościowanym, bądź niedowartościowanym. A więc strategiczna dla Polski jest sprawa właściwego kursu.
-Dla przeciętnego konsumenta najlepszym kursem jest jeden do jednego.
-Absolutnie. To jest piramidalny nonsens.
-To jaką wartość powinna mieć złotówka...
-Nie mówi się złotówka, tylko złoty. Polski pieniądz nazywa się złoty.
-Jest pan wyczulony na słowo.
-A pani nie? Za każde słowo, które pani publikuje, ponosi pani wielką odpowiedzialność. I dlatego proszę pisać wyłącznie to, co mówię.
-Wróćmy do kursu.
- Kurs musi być taki, aby umożliwił opłacalność i konkurencyjność polskich przedsiębiorców. I on wynosi, co powtarzam od dłuższego okresu, około czterech złotych. To jest korzystny kurs, przy jakim Polska powinna wchodzić do euro.
-Ostatnio rząd zadeklarował, że euro będziemy mogli przyjąć najwcześniej po roku 2015.
- Rząd niczego nie proponuje. Jeszcze nie tak dawno premier Donald Tusk mówił, że wprowadzi Polskę do euro w roku 2011. Chwalić Boga rok 2011 będzie za pół roku. A teraz słychać, że przed 2015 Polska w euro nie będzie. Jest to strategiczną klęską premiera Tuska i tego rządu, który szansę korzystną dla Polski zaprzepaścił swoją nieodpowiedzialną polityką.
-Ale ta "nieodpowiedzialna polityka" doprowadziła do tego, że jesteśmy jedyną w Europie zieloną wyspą.
- To kolejne kłamstwo propagandowe rządu premiera Tuska i Platformy Obywatelskiej. Zielona wyspa czerwienieje. W zeszłym roku tak się złożyło, że szczęśliwym zbiegiem okoliczności (który nie miał nic wspólnego z polityką rządu) w Polsce nie było recesji, która była w innych krajach. W tym natomiast roku jesteśmy już poniżej przeciętnej. W 20 krajach tempo wzrostu jest wyższe niż w Polsce. Tylko w czterech: w Czechach i na Węgrzech, a także w Kolumbii i Wenezueli to tempo jest niższe niż u nas. Polska jest obecnie jednym z wolniej rozwijających się krajów. Traci dynamikę, rośnie bezrobocie, zwiększa się skala niewykorzystania mocy wytwórczych... Gdyby rządziła inna formacja niż Platforma, to w mediach byłby jeden wielki zgiełk o tym, jak beznadziejna jest sytuacja gospodarcza. Tymczasem dziennikarze powtarzają bzdety o zielonej wyspie. A nie powtarzają tego, co mówią inni. A inni mówią prawdę.
-Jaką?
- Na przykład taką, że budżet jest w sytuacji bardzo złej i coraz gorszej. I tego jakoś ze strony rządu nie słychać. Ale nazajutrz po wyborach rząd przyzna, że sytuacja jest niezwykle skomplikowana i najprawdopodobniej zaproponuje nowelizację budżetu. Podobnie było rok temu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chcąc wprowadzić jak najwięcej swoich ludzi, głosił fałszywą tezę, że sytuacja gospodarcza i finansowa jest pod kontrolą. A po wyborach przyznał, że budżet się sypie. I historia się powtarza. Deficyt budżetowy narasta i wymyka się spod kontroli. To nie są skutki kryzysu światowego, tylko skutki kryzysu polityki gospodarczej tego rządu.
-Wobec tego zmieńmy temat i pomówmy o czymś przyjemniejszym. Na przykład o panu. Gdy mówił pan o makach za oknem, pomyślałam, że profesor jest romantykiem.
- Nie. Jestem pragmatycznym realistą.
-Z domieszką ekscentryzmu.
- Nie sądzę.
,b>-Uprzedzano mnie, że bywa pan chimeryczny, nieobliczalny, trudny w rozmowie, że w każdej chwili może wstać i wyjść...
-Nie zdarzyło mi się to.
-Serce mi wali, ręce mam wilgotne, nogi mi sie trzęsą... Mam tremę, kiedy rozmawiam z profesorem. I do tego geniuszem.
-(bardzo długie milczenie) Pani przyszła, żeby mnie obrażać, kpić sobie, czy chce pani się dowiedzieć czegoś, co myślę na ciekawe i ważne tematy, bo interesuje to pani czytelników?
-Ja pana nie obrażam, ale wyciągam wnioski z pańskich wypowiedzi. Pan mówi: "Jestem w fazie postsokratesowskiej. Dłużej nie będę kokietował, że wiem, że nic nie wiem, ja już ten etap przeszedłem.Teraz znowu wiem więcej, niż nie wiem, jestem dalej niż Sokrates".
-No i co z tego? Niech pani jeszcze raz przeczyta, co tam napisane i niech pani pomyśli... Bo chyba potrafi pani trochę myśleć.
-Dlaczego jest pan taki nerwowy?
-Ja jestem nerwowy?
-Rozumiem, że wie pan więcej niż Sokrates, że teraz pan wie więcej, niż nie wie, czyli więcej niż poprzednio...
-No widzi pani, jak pani pomyśli, to nawet uda się pani coś zrozumieć.
-A pan myśli, że kobiety nie myślą?
-Ja nie mówię o kobietach, ja mówię o pani.
-Skoro nie jestem kobietą, to kim jestem?
-Nie przyjechałem po to, żeby panią oceniać, tylko żeby wygłosić wykład dla studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego.
-A ja chciałam z panem porozmawiać także o panu. Chciałam poznać człowieka, który jest wegetarianinem, maratończykiem, który prowadzi spartański tryb życia...
- Ma pani jeszcze jakieś pytania?
-Tak. Ile godzin spał pan dzisiaj?
-Trzy godziny, bo musiałem wstać bardzo wcześnie, żeby zdążyć na pociąg. I jak zwykle siedziałem do późnych godzin nocnych. Pisałem pewien tekst, który jest fragmentem większej całości, jaka niedługo się ukaże.
-Krótki sen to sposób na życie?
-Nie. Sposobem na życie jest moja praca, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie co od czego zależy, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. To wymaga determinacji i wiedzy. Tego, żeby właśnie wiedzieć więcej, niż się nie wie. Dlatego pracować trzeba tyle ile się da, a spać tyle, ile jest to niezbędne.
-Ale energię trzeba skądś czerpać. Sen jest takim dobrym akumulatorem.
-Siły czerpię z najgłębszego przekonania, że to co robię służy dobrej sprawie.
-A co pan robi i gdzie się zaszył? Ostatnio coraz rzadziej słychać o panu.
-Nie zajmuję się publicystyką, tylko badaniami naukowymi polegającymi na szukaniu prawdy.
-I tę prawdę już pan znalazł?
-Ona jest skomplikowana, bardzo złożona i na pewno nie na jedną odpowiedź w dziennikarskiej, krótkiej rozmowie. Zasadniczą część tej odpowiedzi udzielam w książce "Wędrujący świat", która stała się bestselerem. Wciąż jest czytana, wznawiana, a przede wszystkim dyskutowana. Udało mi się trafić do czytelników z argumentacją ukazującą, jak splot okoliczności kształtuje nasze życie, Polskę, Europę, świat. Co nas może czekać w przyszłości i co robić, żeby jednak było lepiej. Zadaję też pytania, na które odpowiadam w kolejnej książce, będącej kontynuacją "Wędrującego świata", a którą pokażę za kilka miesięcy.
-Mówi pan jak filozof, a nie jak ekonomista.
-To pani opinia. Ja mówię jak ekonomista. A ekonomię rozumiem jako piękną naukę, która plasuje się pomiędzy dwiema królowymi: ścisłą i precyzyjną matematyką oraz miękką filozofią. Dobra ekonomia to taka, która potrafi posługiwać się zarówno precyzją matematyczną, jak i głębszym spojrzeniem, które może kojarzyć się z filozofią. Dlatego tyle w moich rozważaniach jest aspektów kulturowych, społecznych, politycznych, cywilizacyjnych...
-Pan jest zmęczony?
-Nie. Ale mam wykład za dwie minuty i muszę już wyjść.
PS. Profesor wstał i wyszedł nie podając mi ręki, którą na pożegnanie wyciągnęłam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?