Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz W. Kołodko - realista pragmatyczny

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43 [email protected]
GRZEGORZ W. KOŁODKO, prof. zwyczajny, dr hab, absolwent warszawskiej SGH, dyrektor Centrum Badawczego Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER, wykładowca w Akademii Leona Koźmińskiego. W latach 1994-1997 oraz 2002-2003 był wicepremierem i ministrem finansów. Ekspert i konsultant mniędzynarodowych organizacji, członek Europejskiej Akademii Nauki i Sztuki. Jest autorem wielu książek i artykułów z dziedziny ekonomii, które przetłumaczono na 25 języków. Prowadził wykłady m. in. na uniwersytetach Yale, Illinois, Rochester, New York, Los Angeles.
GRZEGORZ W. KOŁODKO, prof. zwyczajny, dr hab, absolwent warszawskiej SGH, dyrektor Centrum Badawczego Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER, wykładowca w Akademii Leona Koźmińskiego. W latach 1994-1997 oraz 2002-2003 był wicepremierem i ministrem finansów. Ekspert i konsultant mniędzynarodowych organizacji, członek Europejskiej Akademii Nauki i Sztuki. Jest autorem wielu książek i artykułów z dziedziny ekonomii, które przetłumaczono na 25 języków. Prowadził wykłady m. in. na uniwersytetach Yale, Illinois, Rochester, New York, Los Angeles. Fot. Wojciech Waloch
-Siły czerpię z najgłębszego przekonania, że to co robię służy dobrej sprawie. Nie zajmuję się publicystyką, tylko badaniami naukowymi i szukam prawdy - mówi prof. Grzegorz W. Kołodko.

- Jak minęła podróż, profesorze? Ludzie w pociągu nie zadręczali pytaniami?
- Było spokojnie i w miarę szybko, choć pociąg z nieznanych mi powodów spóźnił się około 20 minut. Ale widok z okna był piękny: zielone pola usiane czerwonymi makami... Kilka osób powiedziało"dzień dobry", ale jakoś tym razem szczęśliwym trafem nikt o nic nie pytał.

-Nie byli ciekawi, jakie jest pana zdanie w sprawie przyjęcia euro?!
- W pociągu nie.

- Ale z pewnością ciekawi to naszych Czytelników. A zatem...
-Uważam, że przystąpienie do euro będzie korzystne dla polskiej gospodarki. Przy czym najważniejsze - przy jakim to się dokona kursie. Bo można wejść przy złotym przewartościowanym, bądź niedowartościowanym. A więc strategiczna dla Polski jest sprawa właściwego kursu.

-Dla przeciętnego konsumenta najlepszym kursem jest jeden do jednego.
-Absolutnie. To jest piramidalny nonsens.

-To jaką wartość powinna mieć złotówka...
-Nie mówi się złotówka, tylko złoty. Polski pieniądz nazywa się złoty.

-Jest pan wyczulony na słowo.
-A pani nie? Za każde słowo, które pani publikuje, ponosi pani wielką odpowiedzialność. I dlatego proszę pisać wyłącznie to, co mówię.

-Wróćmy do kursu.
- Kurs musi być taki, aby umożliwił opłacalność i konkurencyjność polskich przedsiębiorców. I on wynosi, co powtarzam od dłuższego okresu, około czterech złotych. To jest korzystny kurs, przy jakim Polska powinna wchodzić do euro.

-Ostatnio rząd zadeklarował, że euro będziemy mogli przyjąć najwcześniej po roku 2015.
- Rząd niczego nie proponuje. Jeszcze nie tak dawno premier Donald Tusk mówił, że wprowadzi Polskę do euro w roku 2011. Chwalić Boga rok 2011 będzie za pół roku. A teraz słychać, że przed 2015 Polska w euro nie będzie. Jest to strategiczną klęską premiera Tuska i tego rządu, który szansę korzystną dla Polski zaprzepaścił swoją nieodpowiedzialną polityką.

-Ale ta "nieodpowiedzialna polityka" doprowadziła do tego, że jesteśmy jedyną w Europie zieloną wyspą.
- To kolejne kłamstwo propagandowe rządu premiera Tuska i Platformy Obywatelskiej. Zielona wyspa czerwienieje. W zeszłym roku tak się złożyło, że szczęśliwym zbiegiem okoliczności (który nie miał nic wspólnego z polityką rządu) w Polsce nie było recesji, która była w innych krajach. W tym natomiast roku jesteśmy już poniżej przeciętnej. W 20 krajach tempo wzrostu jest wyższe niż w Polsce. Tylko w czterech: w Czechach i na Węgrzech, a także w Kolumbii i Wenezueli to tempo jest niższe niż u nas. Polska jest obecnie jednym z wolniej rozwijających się krajów. Traci dynamikę, rośnie bezrobocie, zwiększa się skala niewykorzystania mocy wytwórczych... Gdyby rządziła inna formacja niż Platforma, to w mediach byłby jeden wielki zgiełk o tym, jak beznadziejna jest sytuacja gospodarcza. Tymczasem dziennikarze powtarzają bzdety o zielonej wyspie. A nie powtarzają tego, co mówią inni. A inni mówią prawdę.

-Jaką?
- Na przykład taką, że budżet jest w sytuacji bardzo złej i coraz gorszej. I tego jakoś ze strony rządu nie słychać. Ale nazajutrz po wyborach rząd przyzna, że sytuacja jest niezwykle skomplikowana i najprawdopodobniej zaproponuje nowelizację budżetu. Podobnie było rok temu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chcąc wprowadzić jak najwięcej swoich ludzi, głosił fałszywą tezę, że sytuacja gospodarcza i finansowa jest pod kontrolą. A po wyborach przyznał, że budżet się sypie. I historia się powtarza. Deficyt budżetowy narasta i wymyka się spod kontroli. To nie są skutki kryzysu światowego, tylko skutki kryzysu polityki gospodarczej tego rządu.

-Wobec tego zmieńmy temat i pomówmy o czymś przyjemniejszym. Na przykład o panu. Gdy mówił pan o makach za oknem, pomyślałam, że profesor jest romantykiem.
- Nie. Jestem pragmatycznym realistą.

-Z domieszką ekscentryzmu.
- Nie sądzę.

,b>-Uprzedzano mnie, że bywa pan chimeryczny, nieobliczalny, trudny w rozmowie, że w każdej chwili może wstać i wyjść...
-Nie zdarzyło mi się to.

-Serce mi wali, ręce mam wilgotne, nogi mi sie trzęsą... Mam tremę, kiedy rozmawiam z profesorem. I do tego geniuszem.
-(bardzo długie milczenie) Pani przyszła, żeby mnie obrażać, kpić sobie, czy chce pani się dowiedzieć czegoś, co myślę na ciekawe i ważne tematy, bo interesuje to pani czytelników?
-Ja pana nie obrażam, ale wyciągam wnioski z pańskich wypowiedzi. Pan mówi: "Jestem w fazie postsokratesowskiej. Dłużej nie będę kokietował, że wiem, że nic nie wiem, ja już ten etap przeszedłem.Teraz znowu wiem więcej, niż nie wiem, jestem dalej niż Sokrates".
-No i co z tego? Niech pani jeszcze raz przeczyta, co tam napisane i niech pani pomyśli... Bo chyba potrafi pani trochę myśleć.

-Dlaczego jest pan taki nerwowy?
-Ja jestem nerwowy?

-Rozumiem, że wie pan więcej niż Sokrates, że teraz pan wie więcej, niż nie wie, czyli więcej niż poprzednio...
-No widzi pani, jak pani pomyśli, to nawet uda się pani coś zrozumieć.

-A pan myśli, że kobiety nie myślą?
-Ja nie mówię o kobietach, ja mówię o pani.

-Skoro nie jestem kobietą, to kim jestem?
-Nie przyjechałem po to, żeby panią oceniać, tylko żeby wygłosić wykład dla studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego.

-A ja chciałam z panem porozmawiać także o panu. Chciałam poznać człowieka, który jest wegetarianinem, maratończykiem, który prowadzi spartański tryb życia...
- Ma pani jeszcze jakieś pytania?

-Tak. Ile godzin spał pan dzisiaj?
-Trzy godziny, bo musiałem wstać bardzo wcześnie, żeby zdążyć na pociąg. I jak zwykle siedziałem do późnych godzin nocnych. Pisałem pewien tekst, który jest fragmentem większej całości, jaka niedługo się ukaże.

-Krótki sen to sposób na życie?
-Nie. Sposobem na życie jest moja praca, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie co od czego zależy, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. To wymaga determinacji i wiedzy. Tego, żeby właśnie wiedzieć więcej, niż się nie wie. Dlatego pracować trzeba tyle ile się da, a spać tyle, ile jest to niezbędne.

-Ale energię trzeba skądś czerpać. Sen jest takim dobrym akumulatorem.
-Siły czerpię z najgłębszego przekonania, że to co robię służy dobrej sprawie.

-A co pan robi i gdzie się zaszył? Ostatnio coraz rzadziej słychać o panu.
-Nie zajmuję się publicystyką, tylko badaniami naukowymi polegającymi na szukaniu prawdy.

-I tę prawdę już pan znalazł?
-Ona jest skomplikowana, bardzo złożona i na pewno nie na jedną odpowiedź w dziennikarskiej, krótkiej rozmowie. Zasadniczą część tej odpowiedzi udzielam w książce "Wędrujący świat", która stała się bestselerem. Wciąż jest czytana, wznawiana, a przede wszystkim dyskutowana. Udało mi się trafić do czytelników z argumentacją ukazującą, jak splot okoliczności kształtuje nasze życie, Polskę, Europę, świat. Co nas może czekać w przyszłości i co robić, żeby jednak było lepiej. Zadaję też pytania, na które odpowiadam w kolejnej książce, będącej kontynuacją "Wędrującego świata", a którą pokażę za kilka miesięcy.

-Mówi pan jak filozof, a nie jak ekonomista.
-To pani opinia. Ja mówię jak ekonomista. A ekonomię rozumiem jako piękną naukę, która plasuje się pomiędzy dwiema królowymi: ścisłą i precyzyjną matematyką oraz miękką filozofią. Dobra ekonomia to taka, która potrafi posługiwać się zarówno precyzją matematyczną, jak i głębszym spojrzeniem, które może kojarzyć się z filozofią. Dlatego tyle w moich rozważaniach jest aspektów kulturowych, społecznych, politycznych, cywilizacyjnych...

-Pan jest zmęczony?
-Nie. Ale mam wykład za dwie minuty i muszę już wyjść.

PS. Profesor wstał i wyszedł nie podając mi ręki, którą na pożegnanie wyciągnęłam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska