Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GTPS przegrał z Hajnówką

Robert Gorbat 0 95 722 69 37 [email protected]
Po tym ataku gorzowianina Krzysztofa Śmigiela (z prawej) piłka przebiła się przez ręce Łukasza Staniewskiego (z lewej) i Marcina Kozioła. Większość podobnych akcji kończyła się jednak sukcesem przyjezdnych.
Po tym ataku gorzowianina Krzysztofa Śmigiela (z prawej) piłka przebiła się przez ręce Łukasza Staniewskiego (z lewej) i Marcina Kozioła. Większość podobnych akcji kończyła się jednak sukcesem przyjezdnych. fot. Aleksander Majdański
Pierwszoligowy sezon zaczął się w hali przy ul. Czereśniowej bardzo smutno. Gospodarze znów przegrali i znów urwali beniaminkowi tylko jednego seta.

- Co to za debiutant, który ma w swoim składzie aż czterech zawodników z ekstraklasową przeszłością?! - mówił w sobotę o rywalach szkoleniowiec gorzowian Sławomir Gerymski.

Ale z jednym musiał się zgodzić: jego chłopcy polegli zasłużenie, bo grali niezwykle ociężale. Jakby przewiązani pasami ołowiu.

.

RAJBUD DEVELOPMENT GTPS GORZÓW WLKP. - PRONAR PARKIET HAJNÓWKA 1:3 (18:25, 25:19, 16:25, 20:25)

RAJBUD DEVELOPMENT GTPS: Borczyński, Maciejewicz, Kupisz, Olichwer, Wołosz, Kudłacik, Kaniowski (libero) oraz Śmigiel, Jasiński, Wroński i Grzesiowski.
PRONAR PARKIET: Jaskulski, Woroniecki, Matusiak, Staniewski, Kozioł, Wójcik, Knasiecki (libero) oraz Saczko, Żyliński, Niemiec i Zrajkowski.
Sędziowali: Barbara Krzywda i Jarosław Rostek (oboje ze Szczecina). Widzów: 250.

Pierwsza odsłona została rozstrzygnięta już po kilku minutach. Atakujący Pronaru Marcin Kozioł wszedł na pole zagrywki przy stanie 2:4 i pociągnął do 2:9. To wystarczyło, by jego koledzy spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku.

W drugim secie nasi odrobili straty, bo na chwilę przypomnieli sobie, jak się ostro serwuje i skutecznie blokuje. Nad siatką niespodziewanie brylował w tym czasie najniższy spośród atakujących GTPS, mierzący tylko 188 cm wzrostu Radosław Maciejewicz. - Fajnie, że ,,Macieja'' jest w gazie, ale kto nam wygra następne partie?! - zastanawiali się kibice gospodarzy.

Niestety - Maciejewicz zaczął słabnąć, a jego naśladowców... zabrakło. Gerymski co chwilę zmieniał atakujących i przyjmujących, desygnował do gry nawet rekonwalescenta Mateusza Jasińskiego, lecz niczego nie wskórał. W trzeciej odsłonie gorzowianie stracili siedem oczek z rzędu od remisu 8:8, a w czwartej pozwolili przeciwnikom uciec od stanu 11:12 na 11:16.

Efekt takiej postawy mógł być tylko jeden - po godzinie i 38 minutach gry schodzili do szatni bez choćby jednego punktu meczowego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska