„Wszystkich zainteresowanych podjęciem pracy zapraszamy do składania dokumentów rekrutacyjnych. Swoją ofertę kierujemy zarówno do kobiet jak i mężczyzn gotowych podjąć pracę jako tapicer lub stolarz/monter.”
Taki komunikat można wyczytać na stronie internetowej firmy Iwaniccy sp. z o.o. Gubiński zakład ma braki kadrowe. Kłopot w tym, że wyciągnięcie pracownika z lokalnego rynku graniczy z cudem.
- Czasy się zmieniły. Kiedyś nie było miejsc pracy, a ewentualnych pracowników było mnóstwo - mówi A. Iwanicki. - Teraz powstaje coraz więcej firm, ale za to ludzi bez zatrudnienia w okolicy pozostało bardzo niewiele.
Dodaje, że nie tylko jego przedsiębiorstwo boryka się z obecną sytuacją na rynku pracy.
- Trzeba szukać rozwiązań. W tym roku zamierzamy wprowadzić kilka z nich - opowiada Iwanicki.
Jednym z nich jest zatrudnienie kobiet na stanowiska, na których do tej pory nie pracowały. - Obecnie szkolimy dwie panie, które mają pracować na tapicerni. Do tej pory do tych obowiązków zatrudnialiśmy tylko mężczyzn. Panie jednak dobrze sobie radzą i mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Drugim pomysłem jest ściąganie pracowników zza granicy. Tacy na terenie zakładu Iwaniccy już pracują, m.in. Ukraińcy i Białorusini. - Patrzymy już nie tylko na kraje wschodnie - mówi gubiński biznesmen. - Potrzebujemy rąk do pracy i szukamy wszędzie. Mamy np. w zakładzie Filipińczyków czy ludzi z Wenezueli.
Tych jednak nie tak łatwo ściągnąć. Dlaczego?
Ukraińcy, Białorusini, a nawet Filipińczycy czy obywatele Wenezueli. W zakładzie Andrzeja Iwanickiego pracuje wielka mieszanka narodowościowa. Właściciel przyznaje, że bez pracowników zza granicy byłoby bardzo ciężko.
W firmie Iwaniccy sp. z o.o. zatrudnionych jest trzech Wenezuelczyków, trzynastu Filipińczyków. Do tego wielu Ukraińców, Białorusinów.
- Jednak, żeby móc ściągnąć pracowników zza granicy, to trzeba im zapewnić warunki mieszkaniowe - zauważa A. Iwanicki.
A z tym w Gubinie jest problem, ponieważ od lat nie powstały nowe lokale, a tych socjalnych bądź komunalnych również brakuje. Miasto przygraniczne zazdrości Krosnu Odrzańskiemu, gdzie w ostatnim czasie pojawiło się kilku deweloperów, którzy remontują bądź budują nowe bloki. - Liczę na to, że w Gubinie będzie podobnie. Zwłaszcza, że powstają nowe zakłady, potrzeba będzie więcej pracowników, a tym samym więcej mieszkań - podkreśla Iwanicki.
Problem występuje teraz. - Osoba, która przyjeżdża tutaj z daleka, chce zarobić nie tylko na siebie - opowiada Iwanicki. - Taki pracownik z Wenezueli, który przeleciał pół świata, żeby pracować w Polsce, chce zdobyć pieniądze, żeby przeżyć, ale też wysłać coś rodzinie. A z obecnymi opłatami w Gubinie za sam nocleg zostaje mu naprawdę niewiele. Dlatego mamy przeciwko sobie nie tylko rynek pracy.
W firmie nie szykują się wielkie inwestycje. A. Iwanicki ma nadzieję, że uda się w tym roku uregulować sprawy kadrowe. - Remontujemy dawną stołówkę i chcemy ją przebudować na mieszkania socjalne. Jedno z biur przerobiliśmy na coś podobnego.
Przedsiębiorca z Gubina przyznaje, że musi zatrudniać obcokrajowców, bo na rodzimym rynku rąk do pracy zwyczajnie brakuje. - Możliwości, jeśli chodzi o nasz region, właściwie się wyczerpały - zauważa. - W Krośnie czy Gubinie powstaje coraz więcej zakładów i o miejscowych pracowników muszą walczyć. Jedni zabierają drugim. Pracownicy, mając alternatywę, częściej wybierają pracę na miejscu.
Obecnie w firmie Iwaniccy jest zatrudnionych około 40 pracowników spoza granic Polski. Właściciel przyznaje, że musi przynajmniej podwoić tę liczbę do końca roku, żeby marzyć o dalszym rozwoju firmy. - Liczę jednak na to, że do końca tego roku to się uda. Myślę, że na jesieni uregulujemy już sprawy związane z kadrą - opowiada A. Iwanicki. - Szukamy rozwiązania tego problemu na wielu płaszczyznach. M.in. zaczęliśmy szkolić kobiety, aby pracowały jako tapicerzy. Do tej pory zajmowali się u nas tym tylko mężczyźni.
A. Iwanicki przyznaje, że w firmie bywały dużo trudniejsze kłopoty. - Jestem optymistą i myślę, że sobie z tym poradzimy. Ogólnie poprzedni rok mieliśmy trudny i uważam, że obecny będzie znacznie lepszy.
O planach wejścia firmy Iwaniccy na polski rynek napiszemy za tydzień
RAMKA:
Zmiany w jednym z największych zakładów w Gubinie
W ostatnim czasie doszło tylko do drobnej zmiany nazwy. Firma w Gubinie, która przez lata nosiła nazwę A.Z. Iwaniccy, to teraz Iwaniccy Sp. z o. o. Sp. k. - Zniknęły inicjały. Brat Zbigniew od dawna nie żyje, firma w Lubsku została oddzielona, kierują nią jego dzieci - opowiada Andrzej Iwanicki. Dodaje również, że do grobu zakładu nie zabierze. Już teraz udziały w firmie zostały podzielone na trzy równe części: pomiędzy A. Iwanickiego oraz jego córki. - Swoją część planuję przekazać synowi, kiedy będzie już gotowy kierować firmą - mówi. - Myślę, że wspólnie sobie poradzą. Do tego jeszcze jednak trochę czasu.
POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:
Co dalej z nową siatką szkół w Gorzowie? Kolejne roszady
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?