Ci, którzy nie byli dłuższy czas w gubińskiej farze, mogli dziś przeżyć lekki szok. Nie tylko drzwi zrujnowanej świątyni stanęły otworem, ale wnętrze nie przypominało już buszu. W środku, między rusztowaniami zasiedli ludzie, którym droga jest przyszłość tego zabytku.
- Wierzę, że tym razem uda nam się zagospodarować budowlę, która decyduje o wyglądzie naszego miasta - rozpoczął burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak. - Wierzę to widząc kto zaangażował się w tę akcję.
Od roku budowla jest własnością miasta, które użyczyło ją fundacji mającej zająć się ratowaniem zabytku. Jak dzisiaj podkreślano wielokrotnie fara nie będzie już kościołem, a raczej pomnikiem przeszłości i miejscem spotkań Polaków i Niemców. Budowla jest zresztą stworzona do roli symbolu, nie tylko dlatego, że leży tuż przy granicy i została zniszczona na zakończenie II wojny światowej.
- Oczywiście przy tych pracach wykorzystamy doświadczenia specjalistów, konserwatorów zabytków z obu stron granicy - stwierdził Detleff Karg, konserwator zabytków Brandenburgii. - Ruiny kościołów to jednak profanacja, którą trzeba zachować, jako ślad tego wszystkiego, co się wydarzyło. Dzięki naszej pracy mamy szansę stworzyć symboliczne miejsce dla całej Europy.
Pytana o przeznaczenie fary lubuska konserwator zabytków Barbara Bielinis-Kopeć stwierdziła, że właśnie po to spotykają się niemieccy i polscy specjaliści, aby omówić nie tylko sposób ratowania fary, ale scenariusz przyszłości. Określenie, że jest to miejsce polsko-niemieckich spotkań jest bardzo pojemne.
Już proces odbudowy może stać się platformą współpracy dwóch narodów - społeczników, architektów, studentów...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?