Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwałciciela być może poniżyła kiedyś kobieta - mówi profesor Zbigniew Izdebski

Dariusz Chajewski
ZBIGNIEW IZDEBSKI54 lata, pedagog i seksuolog, specjalista w zakresie poradnictwa rodzinnego. Absolwent Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, doktor habilitowany, profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego. Zaliczany do międzynarodowych autorytetów w zakresie pedagogiki seksualnej
ZBIGNIEW IZDEBSKI54 lata, pedagog i seksuolog, specjalista w zakresie poradnictwa rodzinnego. Absolwent Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, doktor habilitowany, profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego. Zaliczany do międzynarodowych autorytetów w zakresie pedagogiki seksualnej fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Na koncie ma zapewne niepowodzenia w kontaktach z kobietami i właśnie znalazł sobie sposób na realizację swoich potrzeb - tak profesor seksuolog opisuje gwałciciela.

- Pytanie, które zadajemy sobie wszyscy. Kim jest gwałciciel szalejący w Zielonej Górze i okolicy?
- Najłatwiej powiedzieć, że to mężczyzna czy mężczyźni o zaburzonej osobowości, zaniżonym poczuciu własnej wartości, z negatywnym obrazem swojej osoby. Na koncie ma zapewne niepowodzenia w kontaktach z kobietami i znalazł sobie właśnie sposób na realizację swoich potrzeb.

- I wyruszył na ulice z nożem w dłoni...
- Nie, to nie dzieje się z dnia na dzień. Najpierw była zapewne długotrwała depresja, spowodowana na przykład nieudanym związkiem. Później narastający stres. Może został ośmieszony przez jakąś kobietę, wyśmiany przez partnerkę seksualną. Ale przyczyn może być mnóstwo. Nawet... faworyzowanie siostry przez rodziców. Gwałciciele to na ogół jednostki psychologicznie słabe, przydające sobie wartości poprzez agresję. Na dodatek może czerpać przyjemność ze świadomości zabawy w kotka i myszkę z policją, z eskalowania strachu. Gdy przegląda gazety, ogląda telewizję, ma wrażenie, że manipuluje otoczeniem.

- Skąd nagle w spokojnym mieście bierze się ktoś taki?
- On, oni, tacy ludzie są wśród nas. To nieprawda, że nagle doszło do serii tragicznych zdarzeń. Po prostu o wielu wcześniej nie mówiono, nie budowano z tego jakiegoś serialu, a przede wszystkim same ofiary nie zgłaszały swoich tragedii policji. W tak bardzo katolickim kraju jak Polska seks, sprawy seksualności traktowane są jak tabu. To tematy, o których lepiej nie mówić, o których wstyd mówić. Teraz do nas przychodzą kobiety zgwałcone kilka, kilkanaście, ba, kilkadziesiąt lat temu.

- Dlaczego tak duża jest tak zwana ciemna liczba tych tragedii?
- Z jednej strony lęk przed odrzuceniem przez otoczenie, przez męża, narzeczonego... Z drugiej, to zabrzmi absurdalnie, ale poczucie winy. Ofiary zastanawiają się, czy dobrze zrobiły, że były w tym miejscu, o tym czasie. A może źle się ubrały, a może zbyt prowokacyjnie zaśmiały. Tak naprawdę my wszyscy, społeczeństwo, ponosimy odpowiedzialność za milczenie tych ofiar. Jeśli nawet w ustach polityka słyszymy zdanie "Jak można zgwałcić prostytutkę?".

- I sprawcy przemocy seksualnej czują się coraz bardziej bezkarni.
- A nawet tworzy się w pewnych środowiskach przyzwolenie dla podobnych zachowań. Na imprezie jest kilka osób, obok jeden z uczestników gwałci dziewczynę. Później ofiara słyszy, że jeśli piśnie słowo, zgwałcą jej młodszą siostrę lub matkę. Z czasem okazuje się, że panowie twierdzą, że co to za przyjemność iść do łóżka z dziewczyną, która się nie broni.

- Mówi pan o przemocy seksualnej jak o czymś codziennym.
- Bo tak jest. Gdy prowadzę zajęcia ze studentami zaocznymi i mówię o typologii gwałtów, o procedurach pomocy, widzę, jak zmieniają się twarze wielu słuchaczek. I wiem, że one przez to przeszły. A gdyby pan wiedział, ile kobiet w tym pokoju, w którym teraz siedzimy, nagle wykrzyczało, wypłakało ten ból, który w nich tkwił przez lata... 34 procent 17-18-latków doznało różnych form przemocy seksualnej, a 12 procent było jej sprawcami.

- Czyli policyjne statystyki zaniżają liczbę gwałtów?
- I to nie tylko w odniesieniu do tak zwanego gwałtu błyskawicznego, z którym mamy do czynienia w Zielonej Górze, gdzie napastnik nie jest znany, krzywdzi ofiarę z zaskoczenia. Jeszcze większa jest ciemna liczba tak zwanych gwałtów przez zaufanie, gdzie sprawcą jest wujek, sąsiad, kuzyn...

- Do kogo powinna się zgłosić ofiara gwałtu? Do psychologa?
- Mimo wszystko, zacząłbym od policji. Z prostej przyczyny. Sprawca powinien zostać ukarany, to zdejmie z ofiary kołaczące gdzieś w niej poczucie winy. Myśląc o karze dla sprawcy, kobieta nie powinna iść pod prysznic, aby zmyć poczucie brudu i hańby, bo zmywa także ślady, dowody przestępstwa. Nie powinna sprzątać pomieszczenia, gdzie doszło do tragedii, nie zmieniać pościeli. Musi skontaktować się z ginekologiem i to nie tylko dlatego, żeby znaleźć ślady biologiczne, ale by sprawdzić, czy nie została zarażona HIV. I czy nie powinna wziąć tabletek antykoncepcyjnych, które można przyjąć już po stosunku. Później oczywiście ofiary gwałtu muszą mieć zapewnioną pomoc terapeutyczną. Taką powinny oferować chociażby centra pomocy rodzinie. W tak małym mieście jak Zielona Góra system ma szansę sprawnie działać, szczególnie w kontekście ostatnich zdarzeń... Zabiegamy także o stworzenie pododdziału w szpitalu psychiatrycznym, który pomógłby ofiarom gwałtów. Niektóre potrzebują nawet wsparcia farmakologicznego.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska