Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hampel potrafi wcisnąć koło

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Jarosław Hampel ma 28 lat. Wychowanek Polonii Piła, obecnie zawodnik Unii Leszno i etatowy reprezentant Polski. Żonaty z Patrycją, mają córkę Nadię.
Jarosław Hampel ma 28 lat. Wychowanek Polonii Piła, obecnie zawodnik Unii Leszno i etatowy reprezentant Polski. Żonaty z Patrycją, mają córkę Nadię. fot. Maciej Murawski/Gazeta Pomorska
- Wszędzie chcę zwyciężać, bo to mnie mobilizuje i napędza. W Grand Prix trzeba mieć takie nastawienie, jeśli chce się być wysoko - powiedział Jarosław Hampel, który przebojem wdarł się do czołówki światowego żużla.

- Ma pan w tym sezonie patent na miłe zaskakiwanie polskich kibiców. Albo zwycięstwo, albo przynajmniej miejsce na pudle...
- Cóż mam powiedzieć. Staram się jak mogę, ale nie wszędzie można wygrywać. W Toruniu mieliśmy wieczór, podczas którego dzielił i rządził Tomasz Gollob. Nikt mu nie mógł przeszkodzić, bo był absolutnie najlepszy. Ja straciłem gdzieś lekko prędkość w swych motocyklach i przyznam szczerze, że nie było mi wcale tak łatwo. Myślę, że to bardzo cenne, kiedy potrafi się wyciągać wnioski i posiada się umiejętność mobilizacji, kiedy jest niezbyt dobrze. Tomaszowi wszystko przychodziło bardzo łatwo, wygrywał w przekonujący sposób i nie miał większych problemów, a ja musiałem się w parkingu borykać z pewnymi tematami. Ale zmobilizowałem się na półfinał, dojechałem na podium i zgromadziłem sporą liczbę punktów. To bardzo ważne i mnie cieszy.

- Mieliśmy wrażenie, że po dwóch bardzo dobrych wyścigach, w trzecim stracił pan chyba trochę pewności siebie.
- Nie, to nie było tak. Przegrałem w tym biegu, bo źle pojechałem. Po prostu źle rozegrałem ostatni wiraż. A Tomek był tak szybki, że nie mogłem go zatrzymać. Później zaczęły się wspomniane problemy z szybkością w moich motocyklach. Ciężko pracowaliśmy z zespołem, żeby utrzymać gaz w końcówce. Przed półfinałem byłem pełen obaw, bo wiedziałem, że wszystko pozmieniałem i nie byłem przekonany, czy trafiłem. Ale nie było źle...

- ... a nawet świetnie. Trzech Polaków, a może - jak mówili złośliwi - dwóch i pół na podium.
- Oczywiście, że trzech. To niesamowite i chyba nikt nie zakładał takiego scenariusza. Fantastyczny wieczór dla zawodników i kibiców, którzy w komplecie pokazali się na Motoarenie. Cudowna noc, atmosfera i przy tym wszystkim sukces.

- Kolejny tor odczarowany.
- Odczarowany? Ja nigdy nie jeździłem w Toruniu źle, więc wypadło, powiedziałbym, naturalnie.

- Mówił pan przed zawodami, że nie czuje się zbyt pewnie. Zasłona dymna?
- Ale skąd. Nie wszystkie biegi poszły dobrze. Spodziewałem się, że tak to będzie wyglądało. Wiedziałem, że tylko niesamowita determinacja pozwoli mi odnieść sukces. Z tym nastawieniem startowałem.

- Zawodami w Toruniu dowiódł pan, że dysponuje nie tylko refleksem pod taśmą, ale potrafi także atakować na dystansie.
- Moim celem jest wykorzystanie każdej możliwości. Nie zawsze pozwala na to sprzęt czy dyspozycja dnia. Ale czuje się dobrze i jestem bardzo świeży. Zupełnie się nie męczę. Poza tym żużel daje mi naprawdę bardzo dużo radości. Potrafię gdzieś tam wcisnąć koło.

- Martwi się pan utratą pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej?
- To nie jest duży problem, bo przed nami wciąż kilka rund. Nie tracę do lidera zbyt dużo punktów, więc spokojnie.

- To się może zmienić już podczas najbliższego turnieju w Cardiff.
- Tak jest teoretycznie, a podczas zawodów bywa różnie. Ale faktycznie lubię tam jeździć, notowałem dobre występy i teraz też stać mnie na wysokie lokaty.

- Krzysztof Cegielski powiedział, że w każdym starcie daje pan z siebie wszystko i szuka potwierdzenia swej niesamowitej dyspozycji...
- ... i Krzysiek ma olbrzymią rację. Bo tak właśnie jest.

- "Cegła" ocenił przy tym, że w Toruniu wygrałby pan nawet stojąc za bandą.
- To się akurat nie potwierdziło, ale powiedziałem wcześniej, że nie wszystko można wygrywać. Staram się utrzymywać swą formę i udowadniać dyspozycję podczas meczów ligowych czy to w kraju, czy w Szwecji. Nie odpuszczam, każdy mecz traktuję bardzo poważnie. Wszędzie chcę zwyciężać, bo to mnie mobilizuje i napędza. W Grand Prix trzeba mieć takie nastawienie, jeśli chce się być wysoko. Trzeba walczyć o każdy centymetr toru.

- Czy złoty medal jest już tylko wewnętrzną sprawą Polski?
- Myślę, że jest jeszcze zbyt wcześnie na takie oceny. Obudził się Crump, inni także mogą, a zostało jeszcze sześć turniejów. To niedobrze strzelać takimi hasłami. Mówimy o sporcie, a nie o klockach lego. Wszystko może się zdarzyć.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska