Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hancock był królem i znów chce nim być

Redakcja
Greg Hancock ma 41 lat (jutro obchodzi urodziny!). Tylko on zaliczył wszystkie turnieje Grand Prix od powstania cyklu w 1995 r. Mistrz świata (1997) i chyba jedyny zawodnik, na którego nie gwiżdże się na żadnym stadionie.
Greg Hancock ma 41 lat (jutro obchodzi urodziny!). Tylko on zaliczył wszystkie turnieje Grand Prix od powstania cyklu w 1995 r. Mistrz świata (1997) i chyba jedyny zawodnik, na którego nie gwiżdże się na żadnym stadionie. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Tytuł mistrza świata to jedyny powód, dla którego walczę w Grand Prix - zapowiedział Amerykanin Greg Hancock. Zawodnik Stelmetu Falubazu nie rzuca słów na wiatr, bardzo obiecująco rozpoczął sezon i wszędzie punktuje.

- W Rzeszowie obejrzeliśmy świetny mecz, bardzo dużo walki i zwycięstwo naszej drużyny. Spodziewał się pan takiego obrotu rzeczy?
- Życzyłbym sobie, żeby to spotkanie ułożyło się nieco inaczej. Może na papierze jesteśmy lepsi od zespołu z Rzeszowa, ale oni naprawdę dobrze się spisali. Sprawę załatwiliśmy dopiero w trzech ostatnich wyścigach. Trzeba dodać, że w końcówce meczu bardzo dobry "powrót" zaliczył Patryk Dudek.

- Co było kluczem do sukcesu? Motocykle, tor?
- Tor był nieco zaskakujący. Mając w pamięci poprzednie lata spodziewałem się bardziej przyczepnej nawierzchni, a ta dzisiejsza była raczej śliska. Od początku jechało nam się trochę inaczej niż zwykle. Przypuszczam, że ostatecznie wyszło nam to jednak na korzyść. Ogólnie tor nie był zły, z szybkim startem. Najważniejsze, że w końcówce weszliśmy w niesamowity rytm, zrobiło się wspaniale i zadziałał duch drużyny.

- Proszę podsumować pierwszą część rundy zasadniczej. Jakieś niespodzianki?
- Dobra robota (śmiech). A największa niespodzianka? Gorzów.

- Na minus czy na plus?
- Oczywiście na minus dla naszej drużyny. Przegraliśmy i straciliśmy Rafała. On jest po prostu niezastąpiony. W efekcie rywale - delikatnie mówiąc - po prostu skopali nam tyłki. To nie było fajne i naprawdę zabolało.

- Zmieńmy temat na przyjemniejszy. W sobotniej Grand Prix Czech był pan fantastyczny i nie do zatrzymania. Czy tak już zostanie?
- Dzięki. Wczoraj wszystko niesamowicie zadziałało. I ja, i maszyny byliśmy świetnie przygotowani, a kiedy czuje radość z jazdy to muszą być wyniki. Wygrałem i wiem, że mogę to powtórzyć, że wszystko gra i naprawdę jestem w formie.

- Jakie ma pan plany? Powtórzyć mistrzostwo świata?
- Oczywiście, że tak. To jedyny powód, dla którego walczę w Grand Prix. Ale podchodzę do tego spokojnie i wiem, że jeszcze nie wygrałem. Za nami dopiero trzy rundy, a w każdej następnej też trzeba dać z siebie wszystko. Przez 17 lat startów w cyklu przeszedłem bardzo długą drogę, wiele się nauczyłem i teraz stawiam sobie tylko najwyższe cele.

- Pana najpoważniejszy rywal? Crump, Gollob, Hampel?
- Wszyscy są groźni. A pańskie pytanie jest najczęściej zadawanym przez dziennikarzy. Jakbym wciąż musiał oglądać się za siebie. A przecież to nie tylko jeden bieg czy zawody. Staram się oglądać ich podczas meczów i kolejnych rund Grand Prix. Każdy z wymienionych jest inny i ma swój niepowtarzalny styl. A jednym z moich najgroźniejszych rywali do tytułu na pewno będzie Tomasz Gollob.

- Powstały jakby dwie grupy: pan, Gollob, Hampel oraz ci słabsi.
- Nie nazwałbym ich "słabszymi". Przypuszczam, że problem tkwi w sprzęcie, może muszą nauczyć się jazdy na nowych tłumikach.

- Pan nie ma problemów z nowymi wydechami.
- Prześledziliśmy z teamem komplet moich cech indywidualnych. Sprawdziliśmy na przykład jak siedzę na motocyklu, jaki styl jazdy najbardziej mi odpowiada, a nawet, ile ważę. Podsumowaliśmy to wszystko i znaleźliśmy najlepsze ustawienia, sposób na nowe tłumiki, które sprawiają, że silniki są jakby mniej "agresywne" niż w przeszłości.

- Dziękuję.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska