Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harley mój, to jest to - wspomnienia pioniera

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Leszek Nowaczyński przez całe dorosłe życie był związany z motoryzacją. Kierował PKS-em, wydziałem organizacji i nadzoru w urzędzie wojewódzkim oraz Ligą Przyjaciół Żołnierza.
Leszek Nowaczyński przez całe dorosłe życie był związany z motoryzacją. Kierował PKS-em, wydziałem organizacji i nadzoru w urzędzie wojewódzkim oraz Ligą Przyjaciół Żołnierza. Mariusz Kapała
Przed wojną Leszek Nowaczyński jeździł z ojcem do rodziny do Wilna fiatem 508. Po wojnie miał harleya, którego dostał z wojskowego demobilu. Kiedy o nim opowiada w jego oczach pojawia się błysk...

Pan Leszek pochodzi z Brześcia nad Bugiem. Tata był zawodowym oficerem, więc rodzina mieszkała w carskiej twierdzy. Budynek i jego okolica były niesamowite, szczególnie dla młodego chłopaka. Wokół twierdzy ciągnęła się fosa, pod ziemią znajdowały się lochy.

W motoryzacji zakochał się od młodzieńczych lat. Z ojcem jeździł fiatem 508 do rodziny do Wilna lub do Warszawy. Wszystko przerwała wojna. Po kapitulacji stolicy tata 12-letniego Leszka trafił do obozu jenieckiego. Całą okupację spędził w Woldenbergu, czyli w dzisiejszym Dobiegniewie na północy naszego województwa. - Kiedy Rosjanie szli na Berlin, wyprowadzili z obozu wszystkich więźniów. Prawdopodobnie chcieli ich popędzić na statek do Lubeki, by później go zatopić z wszystkimi na pokładzie. Na szczęście nie zdążyli. Oswobodzili ich Amerykanie - wspomina pionier.

On w trakcie wojny skończył gimnazjum na tajnych kompletach. Już w okolicach Kielca, gdzie rodzina Nowaczyńskich musiała uciekać. W 1945 r. powrotu do Brześcia już nie było, więc z transportem na ziemie zachodnie trafili do Zielonej Góry. Do Winnego Grodu ściągnęła ich siostra mamy z Wilna. Jako repatrianci dostali do zamieszkania piękną willę, w której później mieścił się Dom Harcerza. W Boże Narodzenie 1945 r. dołączył do nich ojciec, który odnalazł rodzinę dzięki pomocy Czerwonego Krzyża.

Pan Leszek skończył liceum pedagogiczne w Zgierzu, do którego dostał się dzięki rekomendacji dawnego profesora z gimnazjum. Po szkole zawodowe życie związał z motoryzacją. Był m.in. rzeczoznawcą samochodowym, biegłym sądowym ds. techniki samochodowej i ruchu drogowego, a od 1959 r. do 1990 r. egzaminował kandydatów na kierowców, działał w automobilklubie.

Był również posiadaczem pięknego harleya z demobilu wojskowego. Wtedy w województwie były tylko trzy takie motocykle. Startował na nim w zawodach, występował na paradach z okazji 1 Maja lub Winobrania. - To były piękne czasy - wspomina.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska