Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Helweci wolą tyrać. Finowie kombinują z dochodem gwarantowanym. A my?

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk brak
Gdyby takie referendum zorganizować u nas, prawdopodobnie wynik byłby odwrotny, czyli 80 proc. byłoby za, a tylko co piąty obywatel przeciw. O dziwo, w Szwajcarii olbrzymia większość ludzi głosowała przeciwko temu, by rząd wypłacał każdemu pensję pozwalającą na przyzwoite utrzymanie bez żadnych zobowiązań ze strony obdarowanego.

Władza miałby po prostu płacić za nic. Ten szokujący pomysł nie jest wcale nowy, testuje go kilka krajów, ale na małą, lokalną skalę. Największy rozgłos zyskała koncepcja Finów, którzy zamierzają wypłacać co miesiąc około 800 euro, na początek w jednym małym regionie, bo chcą sprawdzić, jakie będą skutki.

Wyobraźcie sobie, że premier Beata Szydło zwołuje konferencję prasową i ogłasza, że następnym krokiem do dobrobytu Polaków - gdy już znudzą się programem 500+ i rozdawaniem tanich mieszkań na wynajem - będzie przelewanie każdemu na konto 1,5 tys. zł i to niezależnie od tego, czy się komuś chce rano wstać do roboty, czy nie. Przypuszczam, że poparcie dla PiS-u w sondażach natychmiast skoczyłoby do 80 proc. Dwadzieścia procent to byliby ci, których dręczyłaby uporczywa myśl: za ile miesięcy kraj zbankrutuje?

Szwajcarzy byli przeciwko, Finowie są ostrożnie za, ale o co w ogóle chodzi z tym gwarantowanym dochodem minimalnym? Wbrew pozorom, za tym pomysłem stoją całkiem trzeźwe rachuby. Dziś spora część społeczeństwa, nawet w bogatych krajach, jest skazana na uciążliwą pracę, która ledwo wystarcza do przeżycia. Ci ludzie uwikłani są w codzienną szamotaninę, muszą wyciągać rękę do pomocy społecznej. Przecież problem umów śmieciowych nie jest wydumany. Co więcej, globalizacja prowadzi m.in. do tego, że - poza wąską grupą bogaczy - społeczeństwo jako całość traci poczucie bezpieczeństwa. A zatem gdyby zagwarantować ludziom utrzymanie na minimalnym poziomie, to zaczną chodzić do pracy z radością, by poprawić swój los, by zarobić na samochód albo na wakacje za granicą. Raczej nie przestaną pracować, nie będą oglądać przez cały dzień telewizji, jeść pizzę i pić piwo. Być może zaczną odwiedzać kina, teatry,muzea, czytać książki albo jeździć na spacery do lasu.

Nie myślcie, że dochód gwarantowany to tylko lewackie mrzonki. Kolejna utopia, w którą mogą uwierzyć jedynie niepoprawni idealiści. Na przykład w USA popiera tę koncepcję część prawicy, która wyliczyła sobie, że po tym, jak rząd wypłaci każdemu taką samą kwotę, niepotrzebne staną się zasiłki dla ubogich i można będzie zwolnić olbrzymią rzeszę urzędników, którzy te zasiłki wypłacają. Jakaż ulga, gdy zniknie paskudna biurokracja!

Oczywiście, krytycy wskazują, że każde rozdawanie pieniędzy jest niemoralne, bo deprawuje ludzi, zmieniając ich w okropnych leni. Nikt nie będzie chciał wykonywać brudnych, ciężkich, ale koniecznych prac, bo czyją pasją jest wywożenie śmieci albo przepychanie zatkanych klozetów. A skutki ekonomiczne? Albo trzeba będzie dla zapełnienia kasy państwa w nagłym trybie podnosić podatki, albo ten dziwny eksperyment zakończy się gospodarczym krachem, zamieszkami na ulicach, wojną domową, a na koniec murowaną dyktaturą.

Pesymiści sądzą, że życie to tak naprawdę pasmo fizycznych i psychicznych cierpień, ale ciekawe, co by powiedzieli, gdyby Finom się udało?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Helweci wolą tyrać. Finowie kombinują z dochodem gwarantowanym. A my? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska