Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Skotarczyk: - Koźlarz musi mieć krzepę

Agata Ceglińska 0 68 324 88 73 [email protected]
Henryk Skotarczyk. Urodził się w 1934 r. Ma żonę Aleksandrę i czterech synów. Od kilku dziesiątek lat popularyzuje muzykę koźlarską; jest nauczycielem w klasie instrumentów ludowych Państwowej Szkoły Muzycznej w Zbąszyniu. Fascynuje go piłka nożna i boks.
Henryk Skotarczyk. Urodził się w 1934 r. Ma żonę Aleksandrę i czterech synów. Od kilku dziesiątek lat popularyzuje muzykę koźlarską; jest nauczycielem w klasie instrumentów ludowych Państwowej Szkoły Muzycznej w Zbąszyniu. Fascynuje go piłka nożna i boks. fot. Bartłomiej Kudowicz
Rozmowa z Henrykiem Skotarczykiem ze Zbąszynia, laureatem nagrody im. Oskara Kolberga "Za zasługi dla kultury ludowej".

Ludowe Oskary w Zbąszyniu

Ludowe Oskary w Zbąszyniu

W tym roku odbyła się 33. edycja nagrody im. Oskara Kolberga "Za zasługi dla kultury ludowej". Jej laureatami zostają twórcy, naukowcy, instytucje i organizacje wspierające rodzimą kulturę. Patronat sprawuje minister kultury. W Zbąszyniu tę nagrodę otrzymali już: Tomasz Śliwa (1974), Wesele Przyprostyńskie (1986), Czesław Prządka (1990), Gertruda Kubicka (1993) Marian Kubicki (2004), a obecnie Henryk Skotarczyk.

- Przede wszystkim gratuluję nagrody. Spodziewał się jej pan?- Muszę przyznać, że nie. Jest tylu innych muzyków, którzy koncertują nie tylko w Polsce, ale i za granicą, a zauważono właśnie mnie. A ja przecież jestem tak pochłonięty nauczaniem młodzieży w szkole muzycznej i innych placówkach edukacyjnych, że nawet nie mam czasu grać na wyjazdach. Muszą mnie zastępować inni muzycy.

- Czy coś się teraz zmieni w pańskim życiu?- Nie sądzę, żeby coś uległo zmianie. To nagroda za całokształt twórczości, pracę z młodym pokoleniem artystów ludowych. A mnie najbardziej cieszy, że młodzież garnie się do muzyki, poznaje tradycję Regionu Kozła. Dopóki będą chętni do gry, którzy przekażą wiedzę kolejnym pokoleniom, kultura ludowa nie zginie.

- Jak długo gra pan na koźle?- Naukę zacząłem 58 lat temu w zbąszyńskim ognisku muzycznym u mistrza Tomasza Śliwy. Potem w szkole muzycznej skończyłem klasę kontrabasu i saksofonu. Początkowo były nawet zakusy, żebym grał z orkiestrą smyczkową, ale koniec końców wybrałem regionalne instrumenty ludowe. I nie przerwałem swojej przygody z muzyką nawet kiedy poszedłem do pracy etatowej. W dzień byłem szefem transportu w zakładach odzieżowych Romeo, a wieczorami nauczycielem gry na koźle.

.

Jedyna taka szkoła muzyczna

24 września 1950 r. powołano Wiejskie Ognisko Muzyczne, przekształcone w listopadzie tego roku w Miejskie, zaś 19 marca 1951 w Państwowe Ognisko Muzyczne. Z niego 31 września 1959 r. powstała Państwowa Szkoła Muzyczna im. St. Moniuszki. Założycielem i dyrektorem tych placówek był Antoni Janiszewski.

- I zajmuje się pan wyłącznie muzyką ludową?- Interesuje mnie brzmienie tradycyjne, a nie wykorzystywanie instrumentów ludowych do nowoczesnych, folkowych kawałków. Ale nie jestem przeciwny takim wyzwaniom, jeśli podejmuje je młodzież. Jeżeli podobne pomysły chwytają i podobają się publiczności, to czemu nie... Lecz ja swoich podopiecznych uczę wyłącznie utworów tradycyjnych.

- Czy do gry na koźle trzeba mieć specjalne predyspozycje?- Najważniejsze są szczere chęci i serce, które wkładamy w grę. Oczywiście, jeśli myślimy o instrumencie poważnie, to nie obędzie się bez pracy i doskonalenia techniki. Ale oprócz tego wszystkiego koźlarz musi się wykazać sporą… siłą fizyczną! Właśnie dlatego dzieci zaczynają swoją przygodę od pasterskich sierszenek, czyli instrumentu mniejszego i lżejszego.

- Serce rośnie, kiedy widać postępy kolejnego pokolenia muzyków...- Oczywiście, młodzi kształcą się i widać tego efekty. W tym roku podczas konkursu na Słowacji w kategorii instrumentów dudowych drugie miejsce zajęła Andżelika Drozda. Moi uczniowie występują na przeglądach w Kazimierzu i Kopanicy. Jak każdego nauczyciela buduje mnie, kiedy widzę ich sukcesy. A już szczególnie, kiedy swoją wiedzą i kunsztem przerastają mistrzów.

- Znalazł pan swojego następcę?- Zmierzam do tego, żeby moje obowiązki w szkole przejął ktoś młodszy. Wskazałem dyrektorowi PSM obiecującego studenta trzeciego roku Akademii Muzycznej w Poznaniu, Piotra Strugałę. Specjalizuje się w grze na akordeonie, ale jest także moim uczniem. Może przejmie po mnie pałeczkę.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska