Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia kołem się toczy

Michał Cimek - Głogów
sxc.hu/hisks
Powiadają, że co za dużo, to niezdrowo, ale co mi tam. Zwłaszcza, że okazja przyszła szybciej niż myślałem. Nie ukrywam, że mile mnie połechtał mój stary znajomy Stanisław Turowski, którego bardzo szanuję i cenię za całokształt jego działalności.

To właśnie Pan Stasiu przypomniał mi redaktora Alfreda Siateckiego, który bardzo fajną recenzję napisał o mojej pierwszej książce i w pozytywnych słowach wyrażał się o moim pisaniu w głogowskim "MIT", że o jego książkach nie wspomnę, a fajnie się je czyta. Również szanowny Pan Pinkus wzruszył mnie w swoim felietoniku kadząc mi niemiłosiernie, a że wspomniał, iż jego kolega Karol też ma o mnie dobre zdanie, to szczena opadła mi na kolana. Od tylu miłych słów gloryfikujących moją skromną osobę można uwierzyć, że może nie jestem kimś wielkim, ale na pewno spoko gościem. Bo jak się szaraczkowi wmawia, że jest wybitnym, to w końcu w to uwierzy, co widać po wielu politykach. Ale do rzeczy.

Redaktor Szymon Kozica wysłał mi maila z wieścią, że pan Mieczysław Pozaroszczyk, kustosz Szprotawskiej Izby Historii prosi mnie o kontakt i namiary na mnie. Natychmiast odpisałem, a za godzinę miałem już telefon od pana Mieczysława. To się nazywa szybkie działanie. Byłem wzruszony telefonem, więc z chęcią umówiłem się z kustoszem M. Pozaroszczykiem na spotkanie w najbliższą niedzielę. Pojechałem i nie żałuję. Przegadaliśmy pół dnia, zwiedziłem od nowa Izbę Historii, która z dwóch izb, powiększyła się do pięciu. Nic dziwnego, bo tych dwunastu lat, które minęły od moich ostatnich odwiedzin, nie widać po panu Mieczysławie. No może tylko po siwych włosach, a i mnie też ich przybyło, bo sylwetkę, werwę i pasję ma niezmienną. Z zainteresowaniem obejrzałem nowe eksponaty, książki i dokumenty, o które Izba się powiększyła. To się nazywa pasja, bo wiem, ze Pan Mieczysław nie żałuje czasu, ani swoich pieniędzy, aby powiększać zbiory. Nic dziwnego, że dyplomów, podziękowań i odznaczeń przez te dwanaście lat mu przybyło, a są one od ludzi z wyższej półki, tak z Polski, jak i Niemiec. Bo sympatyczny kustosz uczciwie na nie zapracował. Ale to nie koniec jeszcze miłych wrażeń ze spotkania. Moja prywatna biblioteczka domowa powiększyła się o trzy książki w tym jedno wydanie albumowe autorstwa pana Mieczysława, drugiej jest współautorem, a trzecią napisał szprotawianin doktoryzujący się na Uniwersytecie Zielonogórkim. Są to książki o Szprotawie i ludziach, a ostania o Izbie Historii właśnie. Pożartowaliśmy sobie, że nasza Lubuska zajmuje się również pomaganiem w odnawianiu przyjacielskich kontaktów i odnawianiu znajomości, a może kojarzy również złamane serca.

Pół dnia minęło jak z bicza trzasnął i z żalem opuszczałem sympatycznego regionalistę, kustosza Mieczysława Pozaroszczyka, którego pozytywne zakręcenia może powalić innych na kolana. Dlatego gorąco zachęcam do odwiedzenia sympatycznego kustosza i zobaczenia jego zbiorów. Bo pan Mieczysław jako historyk-regionalista robi dobrą robotę nie patrząc na polityczne barwy i pochodzenie swoich eksponatów. Wielu młodych, tzw. historyków może się uczyć od niego, jak przedstawiać historię i ludzi, a nie jak ją pokazywać na polityczne zamówienie.

Wracając do domu pomyślałem sobie, że "Gazeta Lubuska" warta jest czytania, bo oprócz ciekawych piór i tematów ma duszę i magię. No i jest otwarta na swoich czytelników. Bo czy inna gazeta zadałaby sobie trudu pośredniczyć w kojarzeniu dawnych znajomych i przyjaciół, którzy stracili z różnych powodów ze sobą kontakt? I za to też lubię Lubuską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska