Cenny przedmiot zaginął podczas drugiej wojny światowej. O jego późniejszych losach nikt nic nie wiedział. Dopiero w ubiegłym roku, po raz pierwszy, informacja o krzyżu pojawiła się na stronie internetowej jednego z holenderskich domów aukcyjnych. Początkowo nie było wiadomo skąd się tam znalazł. Przypuszczano jedynie, że był własnością jakiegoś kościoła na Śląsku.
Historyczne dochodzenie
Zabytkiem zainteresowało się Muzeum Śląska w Gorlitz. Jego dyrektor Markus Bauer dostał informację, że może on pochodzić z Głogowa. O pomoc w identyfikacji poprosił szefa Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Śląska w Gorlitz Klausa Schneidera. Wybór nie był przypadkowy. K. Schneider urodził się w 1936 r. w Głogowie i ma kontakty z innymi byłymi głogowianami, którzy mogliby pomóc w rozwiązaniu tej zagadki.
- Na tym krzyżu nie ma żadnej adnotacji, która mogłaby sugerować jego pochodzenie - mówi K. Schneider. - O ten zabytek rozpytywałem wśród znajomych głogowian, pokazywałem zdjęcia, ale nikt nie potrafił sobie go przypomnieć. Trzeba jednak pamiętać, że większość moich rozmówców jest już w bardzo podeszłym wieku.
W końcu K. Schneiderowi udało się dotrzeć do córki ostatniego pastora Łodzi Chrystusowej. - Spytała mnie tylko, czy krzyż ma jakieś ślady po uderzeniu - opowiada poszukiwacz. - Gdy potwierdziłem, nie miała wątpliwości. Zabytek pochodzi z Głogowa.
Krzyż na podłodze
Skąd to pytanie o ślady na krzyżu? Był bowiem "bohaterem" skandalu, o czym K. Schneider dowiedział się od córki pastora. - W latach 30., na jednej z mszy, do krzyża podeszła jakaś kobieta - mówi. - W pewnym momencie chwyciła go i mocno rzuciła o posadzkę. Wołała przy tym "To ja jestem Jezusem Chrystusem". Ślady po uderzeniu pozostały na zabytku do dziś.
Zabytek wykonany został w 1702 r. ze srebra, ma wiele elementów ze złota. Na początku był w Kościele Pokoju, a po jego spaleniu, trafił do Łodzi Chrystusowej.
Jest szansa, że krzyż będą mogli zobaczyć głogowianie. - Podczas konferencji w Berlinie spotkałem się z dyrektorem muzeum w Gorlitz i rozmawialiśmy na temat tego zabytku - informuje dyrektor muzeum Leszek Lenarczyk.
- Wyraził on wolę wypożyczenia go naszej placówce.
Trudno na razie przewidzieć, kiedy to nastąpi. - Czekamy na remont zamku, a ponadto musimy znaleźć pieniądze na ubezpieczenie krzyża - dodaje dyrektor. - Jest to cenny zabytek i koszty przewozu oraz jego późniejszego przechowywania są bardzo duże. Jak zwykle, będziemy liczyć na finansową pomoc urzędu miasta. Taką pamiątkę warto pokazać w naszym mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?