Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historyczne wybory 4 czerwca 1989: Najpierw była "Solidarność"

(mich)
fot. sxc.hu
Nie byłoby wyborów 4 czerwca 1989 r. bez porozumień Okrągłego Stołu. A nie byłoby Okrągłego Stołu bez "Solidarności", która przetrwała prawie 10 lat w podziemiu. Dlatego mówiąc o początku wolności w 1989 r., trzeba sięgnąć do sierpnia 1980 r.

Chociaż dziś mówimy o pokojowych przemianach z 1989 r., to z relacji uczestników wydarzeń sprzed 20 lat wcale nie wynika, żeby była to jedna wielka sielanka. - Nastawienie opozycji solidarnościowej do nas było bardzo krytyczne i to było trudne do zniesienia - wspomina Tadeusz Biliński, ówczesny kandydat PZPR w okręgu zielonogórskim.

Jeszcze trudniejsze doświadczenia mieli kandydaci drugiej strony ówczesnej "barykady". - Pamiętam taką psychozę zagrożenia przed wyborami, która sprawiła, że kiedy jechałem na spotkania z wyborcami to zastanawiałem się, czy czasem coś mi się z samochodem nie stanie - mówi Tadeusz Sierżant, który kandydował do Sejmu z ramienia "Solidarności" w okręgu żarskim. - Akurat miałem wtedy przypadkowy niegroźny wypadek i od razu zadzwoniło do mnie Radio Wolna Europa z pytaniem, czy to na pewno przypadek...

Wasz prezydent, nasz premier

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wyniki wyborów, dające miażdżące zwycięstwo opozycji solidarnościowej, były zaskoczeniem dla strony rządowej. Trzeba jednak pamiętać, że nie były to całkowicie wolne wybory.

W wyniku uzgodnień Okrągłego Stołu ustalono, że tylko 35 proc. mandatów sejmowych (czyli 160 miejsc) może być obsadzone w wolnym głosowaniu. Reszta (65 proc. mandatów) i tak przypadała stronie partyjno-rządowej (PZPR-ZSL-SD). Chodziło m.in. o to, żeby nowy parlament mógł wybrać Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta. Wynikało to z uzgodnionego hasła: nasz premier, wasz prezydent.

Oprócz tego, strona rządowa ustaliła, że 35 miejsc w ramach gwarantowanej dla siebie puli 65 proc., nie będzie wybierane w okręgach wyborczych, tylko z tzw. listy krajowej. Znaleźli się na niej prominentni, czołowi działacze partyjni i państwowi. Opozycja odmówiła wystawienia swych ludzi z listy krajowej, a w kampanii namawiała do skreślenia całej listy krajowej. I większość wyborców tak uczyniła.

Ruszyły przemiany

Całkowicie wolne były natomiast wybory do Senatu. I na 100 senatorskich mandatów, wyborcy wybrali aż 99 kandydatów strony solidarnościowej. Choć była jeszcze dogrywka w II turze, 18 czerwca, to wyniki były już przesądzone 5 czerwca rankiem.

W efekcie premierem został Tadeusz Mazowiecki - pierwszy niekomunistyczny premier w bloku wschodnim, a w kraju ruszyły przemiany gospodarcze, autoryzowane przez Leszka Balcerowicza. Dwa lata później doszło do pierwszych całkowicie wolnych wyborów do Sejmu i Senatu, a już w 1990 r. - do pierwszych powszechnych wyborów prezydenckich, które wygrał Lech Wałęsa.

Nie doszłoby do tego, gdyby "Solidarność" nie potrafiła szybko i skutecznie się zorganizować, bo kampania wyborcza przed czerwcowymi wyborami była krótka (Okrągły Stół zakończył obrady w kwietniu). To zaś było możliwe dzięki temu, że struktury wolnych związków - mimo represji stanu wojennego - przetrwały w podziemiu przez prawie całą dekadę lat 80. (patrz - kalendarium).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska