Finał mundialu, w którym Hiszpania po dogrywce i golu Andresa Iniesty pokonała Holandię, spowodował w ich kraju niepohamowany wręcz wybuch radości. Największe tytuły jak "Marca", "Mundo Deportivo", "As", czy "El Pais" nie mogły nachwalić się swojej reprezentacji, która po raz pierwszy w historii zdobyła tytuł mistrzów świata.
Strzelec gola porównywany jest do "anioła, który wprowadził cały naród nieba". W ocenie dziennikarzy "Don Balon" jako jedyny w drużynie dostał maksymalną notę 10, a jego występ oceniono jako "niebiański". Rzeczywiście, Iniesta stał się bohaterem, choć tak naprawdę przez większość, a szczególnie pierwszą połowę meczu był kompletnie... niewidoczny. Ale w hiszpańskiej prasie pamiętają, i trudno się dziwić, tylko cudownego gola w 116 min dogrywki, dzięki któremu rozgrywający FC Barcelony zapewnił Hiszpanii Puchar Świata. Dziennikarze bardzo docenili również gest Iniesty, który po strzeleniu bramki ściągnął koszulkę (za co zresztą dostał żółtą kartkę), a pod spodem widać było dedykację dla tragicznie zmarłego na atak serca w sierpniu 2009 roku, zawodnika Espanyolu Barcelona, Daniela Jarque. Napis brzmiał "Dani Jarque siempre con nosotros" czyli "Dani Jarque zawsze z nami".
Żaden z zawodników nie dostał niższej oceny niż 8, a Xavi i Iker Casillas po 9. Ponad całą resztę jest również wywyższany ten drugi, który był absolutnie jednym z najważniejszych na boisku. Przecież bramkarz Realu Madryt zdołał dwa razy w sytuacji sam na sam zatrzymać wspaniałego Holendra Arjena Robbena. "Boska stopa świętego Ikera" - to najczęstsze porównania hiszpańskich dziennikarzy do tej niezwykle ważnej interwencji Casillasa.
- Jak się czujesz kapitanie? - pierwsze pytanie dziennikarza "Don Balon" do bramkarza Hiszpanii, kilka minut po uniesieniu w górę Pucharu Świata.
- Ta radość jest wręcz jakaś surrealistyczna - odpowiadał Casillas. - Coś genialnego, nie do opisania. Spełniliśmy marzenia całego narodu. Chciałbym, aby ten wspaniały film trwał wiecznie. Fabio Cannavaro powiedział mi kiedyś, że to najcudowniejszy moment w życiu. Miał rację. A czy będziemy świętować? Jasne, że tak, jesteśmy ludźmi i mamy zamiar się bawić i szaleć na maksa.
I balowali. Już jakiś czas po meczu, wyraźnie "trafiony" Casillas po rozmowie z jedną z reporterek dziennika "AS" Sarą, mocno i namiętnie ją... pocałował.
Powrót reprezentacji był również szeroko komentowany. Najpierw wielka fiesta w samolocie, gdzie piłkarze nie odmawiali sobie litrów szampana, ale nikt nie miał do nich o to pretensji. Potem wielkie przywitanie w Madrycie, gdzie na mistrzów świata, czekało ponad milion uradowanych kibiców. Autobus, który przemierzał kolejne ulice stolicy był oblegany jak nigdy wcześniej. A impreza trwała cały dzień i noc, aż do samego rana. I pewnie potrwa jeszcze przynajmniej do końca tego weekendu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?