W tym roku otrzymał elitarny dyplom organizacji American Radio Relay League za obecność w eterze na całej kuli ziemskiej.
- Mój krótkofalarski życiorys zaczął się w 1969 roku, kursem w radioklubie LOK, a licencję i znak otrzymałem dwa lata później. W 1990 roku wróciłem do tej pasji. W tym czasie technika poszła do przodu, a wymarzony sprzęt fabryczny był wreszcie dostępny - mówi zielonogórzanin.
Podróż na wyspy nieznane
Krótkofalowcy podzielili Ziemię na 337 miejsc, kierując się przede wszystkim kryteriami rozdzielności politycznej i geograficznej. I w tym "sporcie" trzeba właśnie połączyć się z jak największą liczbą obszarów, a najlepiej ze wszystkimi. Uhonorowaniem jest amerykański dyplom HONOR ROLL nr 1.
.
To zajęcie dla cierpliwych i wytrwałych. Ze względu na bazy wojskowe, rezerwaty przyrody i położenie w rejonach polarnych, dostęp do wielu z tych obszarów jest prawie niemożliwy. Wyprawy odbywają się czasem raz na 10 - 20 lat i są bardzo drogie. Ekspedycja potrafi nawiązać od 50 do 100 tysięcy łączności. Nie zawsze zaspokaja to potrzeby światowej społeczności, a kto nie miał szczęścia, musi czekać na ponowną okazję wiele lat.
- Mój powrót był na tyle aktywny, że jeszcze w latach 90. udało mi się nawiązać kontakt z wyspami na Morzu Karaibskim, na przykład Navassa, które w tej chwili są uznane za ścisłe rezerwaty i od wielu już lat zamknięte przez rząd Stanów Zjednoczonych - wyjaśnia zielonogórzanin.
Karta z panoramą Zielonej Góry
- Moją piętą achillesową były indyjskie wyspy Lakkadiwy, gdzie w grudniu 2006 roku, po 18 letniej przerwie, rząd pozwolił zorganizować wyprawę! Na wydanie licencji wpłynął fakt docenienia krótkofalowców po akcji pomocy, jaką zorganizowali po wielkim tsunami. W kwietniu tego roku, po weryfikacji ostatniej brakującej łączności, otrzymałem HONOR ROLL nr 1. A ma ją dziś tylko 10 Polaków, dziewięciu Niemców, sześciu Francuzów czy zaledwie dwóch Czechów.
Dowodem nawiązania łączności są karty QSL. Karty wielkości pocztówki zawierają dane o łączności, a wysyłają je między sobą stacje. - Na moich kartach jest zawsze element zielonogórski, ostatnio panorama miasta, i cieszę się, że wysyłając ich już kilkanaście tysięcy na cały świat, przyczyniam się do promocji Zielonej Góry.
To taka służba
Po co uprawiać krótkofalarstwo w dobie internetu i telefonii komórkowej?
- Można kupić w sklepie wino, grzyby czy ryby, ale ludzie zakładają winnice, chodzą na grzybobranie i wędkują - tak samo jest z krótkofalarstwem. Zostało miejsce na majsterkowanie - sprzęt jest fabryczny, ale anteny, czy przystawki do komputera, można zrobić samemu - wyjaśnia zielonogórzanin.
Co daje największą radość?
- Satysfakcję przynosi zrobienie odległego połączenia za pomocą sprzętu o małej mocy, prostych anten oraz nawiązanie ciekawej łączności przed innymi - mówi Przemysław Karwowski. - Zresztą, krótkofalarstwo jest nazywane służbą amatorską, bo służymy społeczeństwu zapewniając łączność w nagłych wypadkach, podczas katastrof i klęsk żywiołowych. W Polsce przydaliśmy się czasie powodzi w 1997 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?