Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror na chodnikach

Rafał Krzymiński 68 324 88 44 [email protected]
Henryk Tuliński z córką mieli w piątek kłopoty z przejściem po oblodzonym chodniku przy Żeromskiego
Henryk Tuliński z córką mieli w piątek kłopoty z przejściem po oblodzonym chodniku przy Żeromskiego fot. Mariusz Kapała
W piątek chodniki przypominały szklankę. Do 14.00 w szpitalu wylądowało 10 osób ze złamaniami. Bo wielu właścicieli posesji nie posypało swojego terenu. Pokazaliśmy strażnikom, gdzie było najgorzej.

Lodowisko na deptaku

W piątkowy poranek deptak wyglądał jak lodowisko. Przechodnie musieli uważać na każdy ruch, bo łatwo można było stracić równowagę. Tak było w szczególności na ul. Żeromskiego, Starym Rynku, al. Niepodległości i pl. Pocztowym. Ponieważ komendant straży miejskiej Sławomir Nowak powiedział "GL", że tej zimy jeszcze nikt nie poskarżył się na oblodzone chodniki("GL z piątku), postanowiliśmy sami złożyć doniesienie na właścicieli posesji. Bo to oni zgodnie z ustawą o czystości i utrzymaniu porządku odpowiadają za odśnieżenie i posypanie piaskiem chodników sąsiadujących z ich budynkami. Sławomir Nowak, komendant straży mimo, iż na urlopie zawiadomienie przyjął.

- Czy strażnicy upominają właścicieli nieruchomości za nieodśnieżone chodniki?- zapytaliśmy.

- Tej zimy wystawiliśmy już kilkadziesiąt mandatów osobom, które naraziły mieszkańców na utratę zdrowia. Nie możemy ukarać wszystkich. Właściciele nieruchomości pracują i nie zawsze mogą wcześnie rano odśnieżyć posesji. Tej zimy nie mamy dużo zgłoszeń od mieszkańców - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

- Czyli straż miejska czeka z założonymi rękoma na informacje od zielonogórzan?

- To nieprawda. Dziś ok. godz. 10:50 funkcjonariusze patrolujący deptak zauważyli, że na wymienionych przez Państwa ulicach są trudne warunki. Nasz dyżurny natychmiast poinformował o tym fakcie Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Zobaczymy, co jeszcze można w tej sprawie zrobić- tłumaczył S. Nowak.

Po godzinie zadzwonił do nas Henryk Martynowski, zastępca komendanta z dobrą wiadomością.

- Wzmacniamy patrole, które na deptaku będą się składać z trzech strażników. A wobec właścicieli posesji będziemy znaczniej mniej wyrozumiali - zapewnił nas Martynowski

Mieszkańcy narzekają na strażników

Piątkowa wypowiedź komendanta zdenerwowała Czytelników - Mieszkam w centrum miasta przy Spółdzielczej, która sąsiaduje z ul. Chopina. W grudniu dzwoniłam dziesięć razy do straży miejskiej, aby poskarżyć się na nieodśnieżone chodniki. Moje zgłoszenia zignorowano. Nie rozumiem za co ci panowie biorą pieniądze? Ich świętym obowiązkiem jest zmobilizować do pracy służby miejskie odpowiedzialne za akcję "Zima" i ukarać mandatami nieodpowiedzialnych właścicieli posesji, przez których ludzie łamią sobie nogi - mówi pani Irena.

Historia pani Ewy, która też zastrzegła sobie anonimowość jest poruszająca- Miałam smutne święta. Nie mogłam spać, bo potwornie bolała mnie złamana ręka, którą od dwóch tygodni mam w gipsie. Miasto nie potrafi sobie poradzić z zimą, a pan komendant podchodzi do tego tak beztrosko. Ludzie nie są idiotami i dobrze wiedzą, kto w tej sprawie zawinił. Powinniśmy surowo karać tych, przez których ludzie się łamią - denerwuje się nasza Czytelniczka.

Dobrze, że mamy odwilż

Na oblodzone chodniki poskarżyliśmy się też w ZGKiM, który zgodnie z przepisami na odcinku od deptaka do ul. Niepodległości odpowiada za tą połowę chodnika, która przylega do gazonów z zielenią.

- Firma opiekująca się deptakiem na nasze zlecenie już o godz. 4.00 posypała chodniki piachem, ale szybko topniejący lód spowodował obecne kłopoty. Raz jeszcze rozsypiemy piasek- obiecał dyrektor W Janka.

Godzinę później Wojciech Wojnowski, zastępca dyrektora ZGKiM potwierdził te informacje i dodał- Firma sprzątająca jeszcze dziś rozsypie piach. Zmienimy godziny pracy firmy, na późniejsze. Odśnieżanie o godz. 6:30 powinno przynieść efekty, bo o tej porze zaczyna się ruch na deptaku- zapewnił.

Późnym piątkowym popołudniem przeszliśmy się ul. Żeromskiego i al. Niepodległości. Nie zauważyliśmy, aby deptak był posypany piaskiem. Wciąż było ślisko!
Barbarę Prockowską spotkaliśmy przy ulicy. Żeromskiego.
- Mam słabe kości i na samą myśl o wyjściu z domu dostaję gęsiej skórki, ale muszę tędy chodzić, bo w pobliżu pracuję - przekonuje pani Barbara.

Na przykre skutki ślizgawicy nie trzeba było długo czekać.
- W piątek od godziny 6 do 14 do szpitala zgłosiło się aż dziesięć osób, z różnymi urazami: zwichnięciem nadgarstka, złamaniem kości przedramienia. Pacjentami są najczęściej osoby starsze, które siłą rzeczy mają słabsze kości. W święta przyjęliśmy do szpitala 70 osób, w tym dwie na oddział chirurgiczno-ortopedyczny. Kiedy na dworze jest ślisko, codziennie trafia do nas od 30 do 40 osób - mówi Adrianna Wilczyńska, rzeczniczka szpitala wojewódzkiego.

W sobotę i niedzielę sytuacja się poprawiła, z powodu odwilży. Śnieg szybko topniał. Miejsce lodowiska zajęły kałuże i błoto pośniegowe.

- Lepsza już chlapa od lodu. Ale założę się, że po następnym ataku zimy i kolejnej odwilży znów przymusowo będziemy jeździć na łyżwach - wyzłośliwia się pani Magda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska