Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror! Penis odgryziony przez uzębioną waginę i pożarty przez psa

Zdzisław Haczek
"Zęby" - ten tytuł zapamiętajcie! Panowie - po to, żeby go nie oglądać, panie - by uczynić z tego filmu dzieło sztandarowe. A jeśli interesuje was seks z knurem, to polecam "Kino Lika"...
Horror! Penis odgryziony przez uzębioną waginę i pożarty przez psa

Za tzw. komuny przy okazji kinowego repertuaru często padało anegdotyczne pytanie: - A momenty były? No, jak film był polski czy węgierski, to "momenty" były obowiązkowe. Mniejsza o intencje twórcy, który sceną łóżkową chciał coś tam pogłębić - widownia się zapełniała.

W przypadku 38. Lubuskiego Lata Filmowego pytanie o "momenty" nie ma sensu, bo erotyka jest tu niemal w każdym obrazie. Nim przejdziemy do "Zębów", które zmroziły/rozbawiły (niepotrzebne skreślić) wczoraj męską część publiczności w amfiteatrze, wyliczmy inne przypadki:

* czeski "Mój nauczyciel": tytułowy bohater postanawia skryć się ze swoją homoseksualną orientacją na wsi. Odgania swego byłego partnera, ale ulega nowej namiętności - w nocy pakuje rękę w majtki śpiącego, pijanego nastolatka. Czym wywołuje lawinę dramatycznych zdarzeń. Scena delikatna, bez dosłowności.

* węgierski "Pinprick": 15-latka ukrywa w szafie tajemniczego mężczyznę, ale ten wyłazi z mebla i w łóżku matki dziewczynki odkrywa wibrator. Obwąchuje urządzenie i skutek może być jeden: nieznajomy dogodzi kobiecie (sposoby klasyczne, ale kilka razy), wyręczając tym samym męża - domniemanego impotenta, który się wcześniej wyprowadził... Nie musicie rozumieć o czym jest ten film. W skrócie: nudnawa schiza o napięciu przedmiesiączkowym matki i córki.

* rosyjski "Szultes": moskiewski kieszonkowiec tak jak beznamiętnie kradnie, tak beznamiętnie odbywa stosunek z dawną znajomą, która mu się przypomniała. Przypomniała, bo dziury w pamięci bohatera to klucz do tej mocnej historii.

* amerykańskie "Moje samobójstwo": nastolatki więcej o seksie czy innym obciąganiu gadają, niż "to" robią, ale kiedy koleżanka rozdziewicza bohatera i zaraz potem mówi: - To teraz już możesz się zabić - godne salwy śmiechu.

* islandzka "White Night Wedding": nagie tyłeczki kochanków szamocą się w surowej, irlandzkiej trawie... Zazdrościć trudno, a tu jeszcze żona bohatera patrzy...

* chorwackie "Kino Lika": na gorące od marzeń o pokonaniu samotności, niespełnienia, kompleksów, zagubienia - głowy bohaterów w finale filmu spada wreszcie upragniony deszcz. Tu mężczyzna padnie na kolana przed chorym synkiem, któremu żałował wody, tam niedoszły wielki piłkarz i nieumyślny zabójca własnej matki wsadzi sobie przewód z gazem w usta... A otyła Olga, której nikt nie chce, rozbierze się i wejdzie do zagrody ze swoimi trzema kochanymi warchlakami. Tu tarzać się będzie na gnoju i przyciągać młodego knurka... Ale desperacja nie zostanie nagrodzona.

Na tym tle amerykańskie "Zęby" to przypadek osobny. Film podbił już publiczność festiwali w Sundance, Sydney, Berlinie, Londynie, Hong Kongu... Oto nastolatka Dawn - jedna z twarzy stowarzyszenia krzewiącego czystość przedmałżeńską - pewnego dnia trochę kapituluje: odpowiada na pocałunki chłopaka, który rozochocony chce więcej i próbuje zgwałcić dziewczynę. Próbuje, bo po chwili odskakuje od niej z krzykiem, ale bez członka. Ten leży sobie na skale... Co go odgryzło? Wagina Dawn! Vagina Dentata! Uzębiona - zgodnie z wierzeniami różnych czasów i kultur - wagina uzbrojona, walcząca, mścicielka.

Dawn nie uspokajają informacje z internetu. Dawn idzie do ginekologa, a ten głupi nagle chce zbadać rozciągliwość... I cztery paluszki lecą! A innemu kolesiowi, dla którego zdobycie Dawn było przedmiotem zakładu, poleci inny paluszek. Ten sam, co przyrodniemu bratu Dawn. Z tym, że jego kara będzie większa: odgryzionego penisa pochwyci pies. I spożyje krwawy kęs, raz dwa... Było hodować rottweilera w pokoju?

"Zęby" Mitchella Lichtensteina można odrzucić jako kolejny chory przypadek pojechanej amerykańskiej mieszanki komedii i horroru. Można go już też śmiało położyć na kultowej półce z "Martwicą mózgu". Ale jest w tym czarnym absurdzie świetnie przemycony odwieczny lęk mężczyzny przed utratą męskości. Dosłowność jest tu tylko przykrywką dla sumy wszystkich strachów.

W poniedziałkową noc śmialiśmy się w łagowskim amfiteatrze głośno, ale niejeden z panów pewnie nerwowo przełknął potem ślinę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska