Po mieście krążą różne opowieści o tym zdarzeniu. Niektóre z nich są wręcz fantastyczne. Dziś popołudniu dotarliśmy do sąsiadów, którzy opowiedzieli nam ponurą historię.
Dorota i Sławek przyjechali z Leszna rok temu. Postanowili osiedlić się w Gozdnicy, bo kupili okazyjne duże mieszkanie za nieduże pieniądze. Jednak i tak musieli zaciągnąć kredyt. Sławek pracował jako kierowca ciężarówki, nieźle zarabiał, ale popijał coraz częściej i coraz więcej. Konkubina mu wtórowała, ale jak mówią sąsiedzi, piła od czasu do czasu.
W zeszłym roku Sławek stracił z powodu alkoholu prawo jazdy, a potem również pracę. Dorota nie miała stałej pracy, w domu zaczęło brakować na spłatę kredytu i na życie. Zaczęły się awantury. Któregoś dnia Dorota oznajmiła, że chce odejść. Sławek się na to nie zgodził, kłótnie wybuchały coraz częściej.
- Nic nie zapowiadało tragedii, w piątek oboje postawili na podwórku huśtawkę dla dzieci z belek. Siedzieli w ogrodzie dość długo, gdzieś koło 20.00 poszli do domu. Znowu słychać było odgłosy awantury - opowiadają sąsiedzi.
Jedna z sąsiadek opowiada, że o 23.00 Sławek poszedł do pobliskiego sklepu po piwo. Potem o północy usłyszała wielki huk. Przerażona nie wiedziała, co się stało. Z nerwów nie mogła zasnąć. Sąsiadka zauważyła około 4.00, że Sławek wychodzi z domu bardzo zdenerwowany, prowadząc ze sobą dzieci. Wsiadł do swojego forda i odjechał.
- Nawet nie pomyślałam, że z Dorotą mogło się stać coś złego - dodaje sąsiadka.
Dwa znicze
Później, nieco przed południem, do mieszkania Sławka i Doroty przyjechała policja i pogotowie. Wtedy wyszło na jaw, że Dorota nie żyje i leży w kałuży krwi z przeciętą szyją. Jeden z mieszkańców miał wejść i w obecności policji zidentyfikować nieżyjącą kobietę.
- Policja odjechała, a ciało zabrali dopiero po południu. Jestem w szoku, nie spodziewałam się, że może do tego dojść - rozpacza jedna z sąsiadek.
Policja zaplombowała drzwi do mieszkania, a sąsiadka ustawiła na progu dwie doniczki z tujami i dwa zapalone znicze. Przez podwórko w sobotę przewinął się tłum ludzi, wszyscy chcieli zobaczyć miejsce, w którym doszło do zbrodni.
- Nie mogę się z tym pogodzić, Dorota była szczupła i zgrabna blondynką, bardzo ładną kobietą. I już jej nie ma - wyciera łzy jedna z napotkanych kobiet. Dodaje, że oboje byli w Gozdnicy obcy, mało kiedy z kimś rozmawiali.
Dzieci u babci i dziadka
Z informacji, które udziela policja, wynika, że do zabójstwa doszło w piątek przed północą, w momencie kiedy dzieci spały.
- W sobotę, ok. 9.00 do komendy miejskiej policji w Lesznie zgłosił się 34 - letni mężczyzna, który poinformował, że zabił swoją konkubinę - mówi mł. aspirant Dorota Dąbrowska z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. - W mieszkaniu w Gozdnicy znaleziono ciało kobiety, z głęboką raną ciętą szyi. Sekcja zwłok wykaże, czy rana była przyczyną śmierci - dodaje Dąbrowska.
Konkubent został przesłuchany w charakterze podejrzanego i przyznał się do zabójstwa. Trwają ustalenia wszystkich okoliczności zdarzenia. Policja wystąpiła z wniosek o tymczasowe aresztowanie sprawcy. Dzieci, dwóch chłopców w wieku dwóch i trzech lat, pozostają pod opieką rodziców sprawcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?