Druga po priusie hybryda w gamie Toyoty pojawiła się w salonach wiosną. Stanowi pierwszy krok w wielkim planie, który zakłada, że do 2020 r. każdy model japońskiego producenta będzie miał wersję napędzaną dwoma silnikami – spalinowym i elektrycznym.
Czytaj też: Jak się jeździ mitsubishi asx?
Pod maską kompaktowej hybrydy wykorzystano ten sam zespół napędowy, co w priusie. Kierowca ma do dyspozycji silnik benzynowy o pojemności 1.8 litra oraz jednostkę elektryczną – w sumie 136 KM.
Nadwozie spalinowo-elektrycznej toyoty auris różni się od zwyczajnej wersji kilkoma szczegółami: logo marki z niebieską obwódką, większe wloty powietrza w zderzaku, obniżone o 20 mm zawieszenie oraz specjalnie zaprojektowane alufelgi wraz z oponami o niskich oporach toczenia.
Na desce sprawdzimy baterie
Więcej różnic można dostrzec w środku. Na desce, w miejscy obrotomierza, pojawił się wskaźnik poziomu naładowania baterii niklowo-metalowo-wodorkowych. Na konsoli centralnej, w miejsce drążka zmiany biegów, zainstalowano dźwignię sterowania bezstopniową przekładnią E-CVT.
Czytaj też: Zobacz prawdziwy samochód przyszłości
Jest też kilka miłych gadżetów, jak aluminiowe pedały czy ogniwa słoneczne wbudowane w panoramicznym, szklanym dachu i na desce rozdzielczej. Te pierwsze zapewniają energię dla systemu wentylacji, te drugie zasilają MP3 czy telefon komórkowy. Innym przykładem minimalizacji zużycia energii przez samochód jest technologia LED, wykorzystana zarówno w przednich jak i tylnych światłach.
Wnętrze toyoty – jak na kompakt – jest przestronne. Nie da się tego powiedzieć o bagażniku, pod którego podłogą zainstalowano baterie. Dlatego jego pojemność wynosi tylko 227 litrów – o blisko 130 litrów mniej w spalinowym aurisie.
Sam wybierasz tryb jazdy
Kierowca może wybrać jeden z trzech trybów jazdy. W trybie „Eco” system minimalizuje zużycie paliwa. Tryb „Power” maksymalizuje efektywność systemu hybrydowego pod kątem jak najlepszych osiągów. Tryb „EV’’ umożliwia jazdę przy wykorzystaniu tylko silnika elektrycznego, z zerowym zużyciem paliwa i zerową emisją dwutlenku węgla. Ten ostatni tryb działa tylko na dystansie dwóch kilometrów do prędkości 50 km/h. Auris może zaskoczyć innych, bezszelestnie ruszając spod świateł. Dopiero mocniejsze wciśnięcie gazu, wymusza na systemie włączenie silnika spalinowego.
Czytaj też: Nowy citroen. Powstał przy współpracy z BMW
Trzeba dodać, że auto jest wyciszone perfekcyjnie, co uwydatnia cechy hybrydowego napędu. Celem nadrzędnym w przypadku tego modelu jest zmniejszenie zużycia paliwa. Producent deklaruje, że auto spala tylko 3,8 litra benzyny na 100 km. Podczas testu udało się zejść do 4,8 litra w warunkach jazdy mieszanej, z trzema osobami wewnątrz. Trzeba jednak przyznać, że tryb „Power” był używany rzadko.
To nie jest demon szybkości
Toyota auris HSD nie jest demonem szybkości, w trybie „Power” pozwala jednak na dość sprawną jazdę. Najwięcej satysfakcji kierowca będzie jednak odczuwał przy dystrybutorze.
Zwiększenie o ponad 100 kg wagi samochodu, wynikające z ciężaru systemu hybrydowego, pozytywnie wpływa na walory trakcyjne. Lepiej rozłożone masy (bateria w bagażniku), powodują, że auris bardzo dobrze trzyma się drogi i neutralnie pokonuje ostre łuki. Nawet ostre hamowanie w zakręcie nie jest w stanie znacząco zachwiać torem jazdy.
Czytaj też: Testowaliśmy nową hondę cr-z
Niestety ciąg ku ekologii kosztuje. Wersja luna, czyli pierwsza w cenniku, kosztuje 89 900 zł. Testowana wersja prestige + navi to wydatek minimum 110 900 zł. Dlatego kierowcy chcący cieszyć się niewielkim spalaniem zdecydują się raczej na aurisa z dwulitrowym Dieslem o mocy 126 KM. Jego ceny zaczynają się od 77 690 zł.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?