Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga piłki nożnej: Gorzowianie w minorowych nastrojach

Redakcja
W trzech dotychczasowych meczach zawodnicy z ławki rezerwowych GKP nie pomogli zespołowi w walce o cenne punkty
W trzech dotychczasowych meczach zawodnicy z ławki rezerwowych GKP nie pomogli zespołowi w walce o cenne punkty fot. Kazimierz Ligocki
Początek pierwszoligowego sezonu nie jest zbyt udany dla zespołu GKP. Pomimo niezłej gry gorzowian, punkty trafiają do rywali.

Sobotni mecz z niepokonaną dotąd Kmitą Zabierzów układał się po myśli gospodarzy, ale tylko do przerwy. Gdy trener rywali skorygował skład, w grze GKP coś się popsuło.

- Zmieniliśmy trochę ustawienie i obraz gry zmienił się radykalnie - ocenił trener Kmity Robert Moskal. - Wprowadzony w przerwie Konrad Cebula zdobył zwycięską bramkę na 2:1, a wcześniej asystował przy wyrównującej. Darek Zawadzki opanował środek pola i to pomogło. Choć kolejny mecz zaczęliśmy słabo, znów graliśmy do końca, co przyniosło efekt.

Trener podłamany
- Graliśmy dziś z najsilniejszym dotąd przeciwnikiem, więc była szansa odwrócić złą kartę i wzmocnić się psychicznie - przyznał trener gorzowian Grzegorz Kowalski. - Lecz gdy odzyskaliśmy kontrolę nad grą i szukaliśmy okazji na zwycięską bramkę, sami ją dostaliśmy. I to najbardziej boli.

Zagadnięty o źródła niepowodzenia, szkoleniowiec GKP wyjaśniał: - Przeciwnik był lepszy, bardziej agresywny w grze i miał w swych szeregach kilku zawodników z doświadczeniem ligowym. Moi zawodnicy przegrywali z nimi pojedynki, a efektem były późniejsze błędy.

I tu nasze wątpliwości. W trzeciej lidze gorzowska defensywa była monolitem, traciła najmniej goli. A teraz Tomasz Ruminkiewicz i Robert Kozioła siedzieli na ławie, a Adam Więckowski na trybunach. Czy zmiany w tej formacji nie były zbyt radykalne?...

Boss poirytowany

Prezes i sponsor GKP Sylwester Komisarek oglądał w sobotę tylko końcówkę spotkania, gdyż wracając do Gorzowa, utknął w korku... - Trudno być zadowolonym z dotychczasowego dorobku punktowego - rzekł wczoraj. - Niepokoi, że bramki tracimy głównie w końcówkach meczów. Może więc trzeba się zastanowić, czy drużyna ma siły na 90 minut gry? Gorzej, że trener w porę nie reaguje, bo jakieś wnioski trzeba wyciągać! Przecież Kmita, choć to zespół poukładany, to jeszcze nie ta klasa co Zagłębie Lubin, Korona Kielce, Widzew Łódź, Podbeskidzie bądź Warta Poznań. A nam potrzebne są punkty! Mam pretensje do trenera o dobór letnich sparingpartnerów. Bo na tle trzecio- bądź czwartoligowców trudno dostrzec błędy i ocenić prawdziwą wartość drużyny.

Na pytanie, co zamierza teraz zrobić, prezes odparł: - Będę rozmawiał z trenerem, bo przecież dostał ośmiu nowych zawodników i to tych, których chciał. Wręcz stronił od zawodników doświadczonych, a moim zdaniem przydałoby się takich dwóch lub trzech, by naszą grę poukładać. Za wynik i błędy zespołu odpowiada także trener. Bo to on wie najlepiej, kto jest w formie, a kto nie i kto powinien grać, a kto nie. W czwartek zbiera się zarząd klubu i będziemy radzić...

Janusz Dobrzyński
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska