Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I po aferze? Sąd uznał, że śledzeni przez detektywa radni nie złamali prawa. - Od początku o tym mówiliśmy - zapewniali nas dzisiaj

(tr)
Mirosław Rawa (z lewej) i Robert Surowiec (z prawej) zapewniają: - Od początku wiedzieliśmy, że nie złamaliśmy przepisów.
Mirosław Rawa (z lewej) i Robert Surowiec (z prawej) zapewniają: - Od początku wiedzieliśmy, że nie złamaliśmy przepisów. fot. Kazimierz Ligocki
Robert Surowiec z PO z satysfakcją mówił o tym, że sąd odrzucił "donos pani Sancewicz''. Mirosław Rawa też był zadowolony z obrotu sprawy. - Nie udało się wyeliminować nas z kampanii w brudny sposób - skomentowali całą aferę.

W czwartek ujawniliśmy, że na zlecenie gorzowianki Ireny Sancewicz (służbowo to asystentka prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i szefowa jego sztabu wyborczego) prywatny detektyw przez kilka dni listopada śledził dwóch radnych: Roberta Surowca z PO i Mirosława Rawę z PiS-u. Z nagrań i raportu wynikało, że obaj mieszkają w Kłodawie, a w Gorzowie są jedynie zameldowani. To wykluczałoby ich z kandydowania - i o to chodziło I. Sancewicz. Oni sami zapewniali: bzdura, mieszkamy w i w Gorzowie, i w Kłodawie. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego.

Surowiec: nie złamałem przepisów

Dziś poznaliśmy orzeczenie: radni nie złamali prawa, mogą kandydować do gorzowskiej rady. - Od początku byłem o tym przekonany. Brudna kampania otoczenia pana prezydenta zdała się na nic. Przypominam: tu, w Gorzowie, jestem zameldowany, tu prowadzę firmę, tu płacę niemałe podatki, tu spędzam niemal cały dzień, po kilkanaście godzin - powtórzył dziś na konferencji radny Surowiec.
- Ale gdzie pan faktycznie mieszka? - dociekaliśmy.
- Całe moje życie jest związane z Gorzowem. Tu jestem zameldowany - odpowiedział.
- Ale gdzie pan mieszka? - zapytaliśmy raz jeszcze.
- Sąd potwierdził, że nie złamałem przepisów. Dlaczego próbuje się mnie wymeldować z Gorzowa? Może lepiej zająć się dziwnymi zleceniami podwładnych prezydenta i sprawdzić, kto zapłacił za detektywa? Czy przypadkiem nie opłacono ich z pieniędzy komitetu albo publicznych? - odpowiedział radny.
Sprawdziliśmy: zleceniodawczynią była I. Sancewicz i sama opłaciła detektywa.

Rawa: proszę mnie nie wypraszać

M. Rawa na konferencji był spokojniejszy. Przyznał, że metody ,,ludzi Jędrzejczaka'' są rodem z brudnej kampanii, ale orzeczenie sądu zamyka dyskusję. - Nie rozumiem zarzutu... Przecież każdemu prezydentowi zależałoby na tym, żeby mieszkańcy meldowali się w jego mieście. Wypraszanie ich to niepoważne podejście - stwierdził. Żądaliśmy mu więc te same pytania co R. Surowcowi.
- To gdzie pan faktycznie mieszka?
- W Gorzowie.
- Ale na filmie widać, że przez sześć dni nie odwiedził pan gorzowskiego mieszkania. O czym to świadczy? - spytaliśmy
- O niczym. Co znaczy ,,mieszkać''? Mam dom i mieszkanie, mieszkam tu i tu. Ile czasu mam spędzać w jakimś miejscu, żeby mnie karnie wymeldowano? 10 procent? 30? 80? Żyję Gorzowem, tu płacę podatki, tu jest moje serce - skwitował.
Oba sztaby - PO i PiS - są przekonane, że akcja z detektywem to zagrywka ich politycznych konkurentów. - Szkoda, że tak zagrali poniżej poziomu, bo kampania była przyzwoita - powiedział Rawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska