Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I po odsiadce. Seryjni mordercy, pedofile wychodzą na wolność

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
Zbigniew po 25 latach odsiadki za gwałt i morderstwo wrócił do rodzinnej Nowej Soli. Powoli stara się odnaleźć w kompletnie obcej dla niego rzeczywistości.
Zbigniew po 25 latach odsiadki za gwałt i morderstwo wrócił do rodzinnej Nowej Soli. Powoli stara się odnaleźć w kompletnie obcej dla niego rzeczywistości. Filip Pobihuszka
Zbrodniarze skazani 25 lat temu właśnie wychodzą na wolność. Jest ich około stu. Zbigniew z Nowej Soli to tylko jeden z nich.

Pierwszy raz za kratki trafił, gdy miał 24 lata. Łącznie w różnych więzieniach spędził 43 lata. Ostatni i najdłuższy wyrok: 25 lat za gwałt i morderstwo. Zbigniew niedawno skończył go odsiadywać. Opuścił Zakład Karny we Wronkach i wrócił do rodzinnego miasta. Do Nowej Soli.

Zobaczymy, jak to będzie

Wczesnym rankiem spotykam go na schodach do noclegowni. Zgadza się na krótką rozmowę. Jest już po śniadaniu. Odchodzimy kawałek dalej. Zbigniew w szklanej lufce instaluje papierosa. W pomiętej paczce zostały jeszcze dwa, trzy. Trzęsą mu się ręce.
Zagaduję o najbliższe plany. - Teraz trzeba iść załatwiać różne sprawy. Po biurach... - odpowiada. Jest oszczędny w tym, co mówi.
- Po zasiłek? - pytam.
- Zasiłek już mam. Ale dopiero 16 przyjdzie.
Mężczyzna wciąż jest zameldowany w swoim starym mieszkaniu przy Hutniczej, ale pierwsze noce po opuszczeniu więzienia musi spędzić w noclegowni. - Mieszkanie puste jest. Ale będzie otwarte niedługo. Prokurator przyjdzie - tłumaczy.

Zbigniewa nic w Nowej Soli nie trzyma. Nawet wizja własnego mieszkania. Mimo tylu lat spędzonych za kratami, poznaje miasto, ale znajomych nie ma tu żadnych. - Może pojadę na Mazury. Jakaś kobieta dzwoniła. Przyjedzie tu. Szóstego, siódmego... - stwierdza. - Zobaczymy, jak to będzie. Jak tam będzie mi lepiej, to pojadę tam.

Terapia niepotrzebna?

Zbigniewa najpierw skierowano do więzienia w Wołowie. Później trafił do Wronek, gdzie odsiedział większą część wyroku. Zanim wyszedł, władze zakładu apelowały do sądu w Poznaniu, by mężczyzna został wysłany na leczenie, do szpitala psychiatrycznego. Sąd wniosek odrzucił.
- Najlepsze efekty w readaptacji społecznej skazanych przynosi ich aktywna postawa w rozwiązywaniu zaistniałych problemów, tym bardziej, że w wielu przypadkach nie można podejmować działania bez zgody osadzonego czy też bez jego udziału - tłumaczy Iwona Olejniczak-Ptak, oficer prasowy Zakładu Karnego we Wronkach. - Zdarzają się jednak przypadki, że skazany odmawia jakiejkolwiek współpracy w tym zakresie, stąd też pomoc dla niego może być, ze względu na te uwarunkowania, ograniczona.
Tyle ogólników. Bo jeśli chodzi o bardziej szczegółowe dane, to... - Mogę udzielać informacji o poszczególnych osadzonych jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody ze strony skazanego. Uzyskanie takiej zgody od skazanego zwolnionego z jednostki jest niemożliwe - wyjaśnia Olejniczak-Ptak.

Zanim będzie za późno

Zbigniew jest jednym z około stu więźniów, którzy w najbliższych miesiącach wyjdą na wolność po odsiedzeniu 25 lat. Wielu z tej grupy to prawdziwi zbrodniarze - seryjni mordercy czy pedofile, w PRL-u skazani na karę śmierci, którą w wyniku amnestii z 1989 roku zamieniono na 25 lat (wtedy nie było dożywocia).
- Polskie państwo nie będzie w tej sytuacji bezczynne - oświadczył Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości, nieco ponad dwa tygodnie temu, gdy jego resort zaprezentował projekt zmian przepisów karnych. Zakładają one, że sądy będą mogły kierować przestępców na przymusowe leczenie w warunkach izolacji już po odbyciu przez nich kary. A wizerunek i dane osoby skazanej za szczególnie groźne przestępstwa mogłyby być podane do publicznej wiadomości.

- Nie chcę powiedzieć, że w odniesieniu do wszystkich tych osób istnieje realna groźba, że powrócą do swojego zbrodniczego procederu, ale jest wśród nich grupa osób, co do których możemy mieć graniczące z pewnością przypuszczenie, że stwarzają zagrożenie - mówił Gowin.
- Nie można kogoś, kto wyszedł z więzienia i nie ma żadnych zobowiązań wynikających z wyroku, umieścić przymusowo na przykład w zakładzie psychiatrycznym - tak Jarosław Kaczyński, prezes PiS, skomentował pomysł ministerstwa. I choć zadeklarował, że "zawsze był zwolennikiem zdecydowanej walki z przestępczością i nim pozostaje", to "jest jednak kwestia podstawy prawnej". Przypomniał, że od zawsze był przeciwnikiem zniesienia kary śmierci. - Mówiliśmy też "nie" amnestii, którą wtedy, nie wiadomo po co, przeprowadzono - dodał.

Własny projekt nowelizacji Kodeksu karnego zgłosiła w poniedziałek Solidarna Polska. Partia Zbigniewa Ziobry chce, by każdy skazany na co najmniej 10 lat był na sześć miesięcy przed końcem kary badany przez psychiatrów lub seksuologów. Lekarze orzekaliby, czy konieczne jest umieszczenie go na dalszy pobyt w zakładzie zamkniętym bądź poddanie leczeniu.
Ziobro zaznaczył, że przed miesiącem jego partia wysłała swój projekt do Gowina, ale nie otrzymała odpowiedzi. Według niego zanim projekt ministerstwa sprawiedliwości wyjdzie z rządu, "będzie za późno". - Nie ma czasu na bawienie się w dalszy proces legislacyjny - podkreślał i apelował, by zająć się projektem SP, nad którym już może pracować parlament.

Nie można leczyć za karę

Czy popłoch wśród polityków i czynione niemal na ostatnią chwilę próby zapewnienia społeczeństwu poczucia bezpieczeństwa można odbierać jako porażkę polskiego prawa? Daleki od takiej oceny jest prof. Marian Filar, prawnik i karnista. - Nie w tym rzecz - stwierdza. - Nawet najgorszy przestępca jest obywatelem, także po 25 latach w więzieniu. Owszem, co do niektórych można mieć uzasadnione podejrzenia, że mogą stanowić zagrożenie, ale nie należy wszystkich wrzucać do jednego worka. Póki co, pozostają nam działania operacyjne, zwykłe śledzenie tych, którzy mogą być niebezpieczni.
Proponowane przez ministerstwo sprawiedliwości czy SP zmiany nazywa wątpliwymi, a w idei przymusowego leczenia więźniów widzi zasadniczą sprzeczność. - Nie można kogoś leczyć za karę - przekonuje prof. Filar. Według niego kwestia postępowania z przestępcami, którzy opuścili więzienne mury, wymaga kompleksowego podejścia z udziałem wszelkiej maści fachowców. - Eksperci proponują, politycy wcielają w życie. Tak to powinno wyglądać - kwituje.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska