Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I znów nam zagrała

Renata Ochwat Alicja Jarno
Trzyletnia Julia i ośmioletnia Ola kwestowały wczoraj w towarzystwie taty Marcina Sadzika. Julia zaraz po urodzeniu została przebadana sprzętem do słuchu kupionym przez WOŚP.
Trzyletnia Julia i ośmioletnia Ola kwestowały wczoraj w towarzystwie taty Marcina Sadzika. Julia zaraz po urodzeniu została przebadana sprzętem do słuchu kupionym przez WOŚP. fot. Katarzyna Chądzyńska
Serduszka, koszulki, żużlowe gadżety licytowali ci, którzy przyszli na tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Niestety, zabrakło magnesu, który ściągnąłby tłumy. Ale i tak ofiarni gorzowianie nie zawiedli.

Wczoraj od samego rana w towarzystwie taty Marcina Sadzika kwestowały trzyletnia Julia i ośmioletnia Ola. - W tym roku po raz pierwszy postanowiliśmy wspólnie zaangażować się w akcję, bo Julia zaraz po urodzeniu została przebadana sprzętem do słuchu kupionym przez WOŚP. Leżała też w inkubatorze orkiestry - tłumaczył pan Marcin.

Wystartowali wcześniej

W Gorzowie 15 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy rozpoczął się już w sobotę. Jako pierwsi na sprzęt medyczny do ratowania życia najmłodszych złożyli się goście pubu Świstak na osiedlu Górczyn. Licytowali kubeczki, smycze ze znakami orkiestry oraz pizzę darowaną przez zaprzyjaźnioną z pubem pizzerię. Niektórzy nabywcy przekazywali fanty do ponownej licytacji... - Idea szczytna, znana od lat. Dlatego to robimy, a przy okazji całkiem nieźle się bawimy - mówili Marta Matuszak, Damian Saganowski i Grzegorz Jaszyński. Zebrano tu 500 zł.

Właściwy finał WOŚP, jak w całym kraju, ruszył w niedzielę tuż po 8.00. Przez cały dzień na ulicach kwestowało około 500 wolontariuszy. Ubrani w jednolite błękitne koszulki byli eskortowani przez żołnierzy z Międzyrzecza. - Być może kiedyś i mnie potrzebna będzie pomoc i też mi ktoś jej udzieli - mówił Filip Głogowski. Bez problemu zbieranie pieniędzy szło Paulinie Stępień, której towarzyszyła koleżanka Adrianna Antczak. - Ludzie nawet chętnie dają, mamy grosze, ale są też i banknoty. Nawet po 50 zł - opowiadały dziewczyny. Podobne nominały miał w swej skarbonce Krzysztof Murlak. - W parku spotkaliśmy parę, wyglądali na ubogich i niezbyt trzeźwych. Ale nawet oni wrzucili dla skarbonki to, co mogli - opowiadał.

Kupił sobie tort

Pierwsze licytacje zaczęły się dość wcześnie, bo kilka minut po 8.00. Jednym z fantów w Lubuskim Centrum Wolontariatu był obiad z Eweliną Serafin - De La Cruz, aktorką znaną z serialu "M jak Miłość". Wylicytowała go za 350 zł para gorzowian, ale nie życzyła sobie nazwiska w gazecie.

Wśród cennych gadżetów, jakie można było kupić w Panoramie, było także złote serduszko orkiestry. Za 1 tys. zł kupił je znany gorzowski adwokat Jerzy Synowiec.

Pierwszy raz w dziejach WOŚP w Gorzowie prowadzący licytację w końcu sam kupił licytowany przedmiot. Tak zrobił aktor Mieczysław Hryniewicz znany z serialu "Na Wspólnej". Ponieważ nikt z obecnych w Panoramie uczestników za tort w kształcie serca nie chciał dać więcej niż 60 zł, artysta z własnej kieszeni wyłożył 100 zł. Potem poprosił organizatorów o pokrojenie ciasta i poczęstowanie nim uczestników wielkiej kwesty.

Na bulwarze nadwarciańskim choć wylicytował cenę 250 zł, to jednak w końcu aż 300 zł za kwietne serduszko dał Waldemar Sławiński. - To taka szczytna akcja, biorę w niej udział od początku - tłumaczył. A tajemniczy nabywca wyłożył 60 zł za koszulkę i honorowe członkostwo klubu miłośników filmu "Gwiezdne Wojny". Mimo zapowiedzi organizatorów na licytację nie dojechał do Gorzowa wizytownik byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

Teraz jest smętnie

Główna scena tegorocznego finału ruszyła o 13.00 na nadwarciańskim bulwarze. Obok zacumował flagowy statek naszego miasta, zabytkowy lodołamacz Kuna przyprowadzony na prawy brzeg rzeki przez kapitana Jerzego Hopfera. - Nawet nie wiedziałam, że ten statek ma taką ciekawą historię - zachwycała się Wanda Kudlaszyk, która na nabrzeże przyszła z całą rodziną.

Na plenerowej scenie prezentowały się głównie zespoły dziecięce i młodzieżowe z Gorzowa oraz okolic, a także tradycyjnie już szkoła karate Włodzimierza Roja. Za dnia publiczność nie była zbyt liczna, najwyżej kilkusetosobowa. - Pamiętam te czasy, kiedy do Gorzowa przyjeżdżały prawdziwe gwiazdy. To była zabawa, teraz jest smętnie - komentował Ludwik Waśkiewicz z centrum. Podobnego zdania był Piotr Wiśniewski z Dolinek. Nad Wartę przyszedł z rodziną. - Wiem, że zgodnie z ideą orkiestry nie powinno być opłacanych przez sztaby gwiazd, ale niestety, właśnie znane nazwiska ściągają prawdziwe tłumy - mówił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska