Ile kosztuje rozwalenie świateł czy barierek? W Gorzowie nowy rok rozpoczął się od uszkodzeń świateł

Noworoczny weekend przyniósł serię niefortunnych zdarzeń na gorzowskich drogach. 1 stycznia, w odstępie kilkunastu godzin, dwie sytuacje miały miejsce u zbiegu ul. Piłsudskiego z Czereśniową.
Najpierw około 5.00 samochód ściął słup z sygnalizacją na przejściu między Stokrotką i kościołem. Autem kierowała kobieta z 2,5 promila alkoholu w organizmie (będzie więc odpowiadała za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości).
Nie minęło pół doby, a około 16.00, na tym samym skrzyżowaniu, został ścięty kolejny słup z sygnalizacją i uszkodzony znak drogowy. Tym razem na wysepce pomiędzy kościołem a pobliską stacją paliw. To z kolei efekt zderzenia bmw z chevroletem. Żaden z kierowców nie był pijany, ale jeden z nich dostał mandat ponad 1 tys. zł.

To jeszcze nie wszystko! Do niecodziennego zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Kierowca opla corsy... wypadł z ronda przy Dominancie. Lecące w kierunku Nova Park auto... przebiło barierki, które są przy schodach dla pieszych. Spadło na trawnik przed Nova Park.

- W tym przypadku kierowca odpowie za kierowanie pod wpływem alkoholu, posiadanie marihuany, spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym i poruszanie się pojazdem, który nie był dopuszczony do ruchu - mówi podkom. Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik gorzowskiej policji.

Naprawa zniszczonych słupów, sygnalizacji czy barierek będzie teraz kosztowała miasto wiele tysięcy złotych.
- Sam słupek pod sygnalizację świetlną kosztuje 600-800 zł, a pojedynczy sygnalizator w tej sygnalizacji około 300 zł. A jeśli dochodzi do uszkodzenia konsoli z trzema sygnalizatorami to wydatek jest na poziomie 1,5 tys. złotych - mówił nam w środę Zdzisław Plis, dyrektor wydziału dróg w gorzowskim magistracie. Urzędnicy właśnie są na etapie szacowania kosztów naprawy i sygnalizacji na skrzyżowaniu Piłsudskiego z Czereśniową, i barierek koło Dominanty.

- W pierwszym przypadku to będzie 7,5 tys. zł, a w drugim też będzie to kilka tysięcy złotych - mówi dyrektor Plis. - Są lata, że nie ma prawie żadnych uszkodzeń, ale są okresy, gdy one aż się nagromadzą. Naprawa oświetlenia, które w okolicy wyjazdu sprzed Słowianki zniszczyła kobieta jadąca samochodem, kosztowała nas 9,5 tys. zł - mówi Plis. - W ciągu roku na naprawy wydajemy średnio około 15 tys. - 20 tys. zł. Po naprawieniu uszkodzenia wystawiamy fakturę, którą przekazujemy ubezpieczycielowi kierowcy. Nie w każdym przypadku udaje się jednak ustalić sprawcę. Odzyskujemy więc najczęściej tylko 10 tys. - 15 tys. zł - mówi szef wydziału dróg.

Kierowcy najczęściej niszczą lampy oświetleniowe i słupy z sygnalizacją. Zdarzają się jednak sytuacje, że kierowcy niszczą barierki między jezdniami (tak bywa na ul. Grobla) czy potrafią poczynić większe szkody. 1 czerwca 2017 jeden z kierowców wjechał w... murek od wewnętrznej strony ronda przy Dominancie. Na jego naprawę trzeba było czekać wiele miesięcy. W przypadku uszkodzonych w niedzielę barierek też trzeba będzie poczekać na naprawę.
- Do czasu aż zgodnie z procedurami wyłonimy wykonawcę i zacznie on pracę, minie pewnie co najmniej kwartał. Barierki będą jednak zamontowane takie same - mówi Plis.

Czytaj również:
Na tych ulicach w Gorzowie Wlkp. jest najwięcej wypadków i kolizji. 12 najbardziej niebezpiecznych ulic mieście