Expose premiera Donalda Tuska nie pozostawiło wątpliwości. Zapowiedział stopniowe, począwszy od 2013 r., zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Docelowo do 67. roku życia.
Tyle że zaraz po tym wystąpieniu ze strony PSL, rządowego koalicjanta PO, pojawiły się głosy niezadowolenia. Ich wyrazicielem stał się Waldemar Pawlak, wicepremier i prezes ludowców. Na konferencji prasowej dotyczącej planowanej reformy systemu emerytalnego powiedział, że warto rozważyć mechanizmy, które byłyby wsparciem dla tych kobiet, które poniosły trud urodzenia i wychowania dzieci.
Posiadanie jednego potomka skracałoby wiek emerytalny mamy o trzy lata. Dwojga dzieci - o sześć lat. Trojga i więcej? Dokładnie nie wiadomo, czy każdy wydany na świat nowy obywatel równałby się trzem latom pracy mniej. Szef ludowców nie mówił ani o szczegółach tych rozwiązań, ani o ich kosztach. Stwierdził, że na taką rozmowę jest czas podczas dyskusji w ministerstwach, w debacie rządowej i parlamentarnej.
Pawlak podkreślał, że PSL nie chce przyhamować niczyjej aktywności zawodowej. Jeżeli mama chce pracować długo, niech pracuje. Ale niech może, a nie musi. Przekonywał jednak, że ostatnio w debacie publicznej dominuje "rozczulanie się nad rynkami", a nie ma takiego "rozczulania się nad ludźmi".
I że jeżeli kobiety potrafią w tych bardzo komercyjnych czasach znaleźć siłę i zaangażowanie do wychowania dzieci, to w systemie emerytalnym też powinny być pewnego rodzaju elementy, które uznają ten wysiłek. A pieniądze na ich świadczenia będą ze składek tych właśnie młodych ludzi, które urodziły i którzy już będą pracowali, gdy ich mamy przestaną.
Jak ten pomysł ma się do alarmujących wieści, że reforma jest konieczna, bo inaczej system się zawali i ZUS nie będzie miał pieniędzy? Czy premier zna propozycje PSL i jak się do nich odniósł? Pytany o to przez jedną z dziennikarek Pawlak odparł: "Dużo spokojniej niż pani redaktor". Ale wczoraj Tusk oficjalnie odciął się od wszelkich pomysłów łagodzenia zmian. Stwierdził, że projekt rządowy będzie zgodny z expose.
W ocenie szefa ludowców ich pomysł jest najprostszym sposobem budowania dobrej bazy do rozwoju i "prosperity w oparciu o dynamiczne społeczeństwo". Ale ekonomiści uważają, że to najprostszy sposób do zbudowania... pokolenia kobiet klepiących biedę. Panie już dziś krócej pracują, mniej zarabiają, a dłużej żyją. Z racji tego mają zdecydowanie niższe emerytury niż mężczyźni. Krótszy zawodowy staż matek będzie oznaczał wypłaty na poziomie minimalnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?