INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - ŁKS SPHINX PETROLINVEST ŁÓDŹ 73:61 (20:13, 17:16, 13:20, 23:12) - stan pojedynku (do dwóch zwycięstw) 1:0
INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - ŁKS SPHINX PETROLINVEST ŁÓDŹ 73:61 (20:13, 17:16, 13:20, 23:12) - stan pojedynku (do dwóch zwycięstw) 1:0
INTERMARCHE ZASTAL: Jarmakowicz 21, Flieger 15, Chodkiewicz 9, Raczyński 7, Kukiełka 6 oraz Kalinowski 9, Wojdyła 6, Busz 0.
ŁKS: Trepka 17, Dłuski i Wall po 8, Szczepaniak 6, Kalinowski 3, oraz: Kenig 10, Morawiec7, Krajewski 2, Bartoszewicz 0.
Sędziowali: Marek Bąba (Wrocław), Cezary Michalski (Poznań) i Krzysztof Puchałka (Bielsko Biała). Widzów 800.
Rezultat może być nieco mylący, bo sukces trzeba było wyszarpać dosłownie i w przenośni. Jeszcze w 38 min po rzucie Piotra Trepki gospodarze wygrywali tylko 64:61. Dali jednak radę. Potrafili kilka razy zabrać piłkę gościom, ci faulowali, a nasi rzucali z osobistych na tyle skutecznie, że zdobyli kolejno dziewięć punktów, nie tracąc żadnego.
Zanim do tego doszło, trwał zacięty bój. Zielonogórzanie podobali się. Owszem, popełniali błędy, mieli tradycyjny dołek w trzeciej kwarcie, ale widać było, że chcą, walczą, a każdy punkt i zabranie piłki rywalom bardzo ich cieszy i motywuje. Takiemu zespołowi można wybaczyć słabsze momenty. Koszykarzy żegnały oklaski, chóralne ,,dziękujemy" i prośba, by już w niedzielę w Łodzi świętować awans do ekstraklasy.
Zaczęło się od osobistego Marcina Fliegera, potem po rzucie Trepki prowadzili goście 2:1, ale trafił Flieger i zielonogórzanie zaczęli uciekać. Pierwsza kwarta w ich wykonaniu była bardzo dobra. Grali na luzie, z polotem i ŁKS nie dawał rady. W drugiej rywale wzięli się do roboty i szybko nas doszli. W 12 min po rzucie Daniela Walla był remis 22:22, ale zastalowcy znów odskoczyli. Wszyscy walczyli z zaangażowaniem, a na szczególną pochwałę zasłużył Mateusz Jarmakowicz. Zbierał albo wyrywał piłkę i trafiał. Zespoły zeszły na przerwę przy ośmiopunktowej przewadze naszych, a trzy "oczka", równo z syreną, zdobył Marcin Chodkiewicz. Po rzucie kapitan przybił piątkę z widzami i pobiegł do szatni.
Potem, niestety, była trzecia kwarta. Nic nam nie szło. Traciliśmy przewagę, ale na szczęście goście nie potrafili tego wykorzystać, między innymi niemiłosiernie pudłowali z wolnych (zaledwie 56 proc. skuteczności). W 28 min po rzucie Trepki zdołali objąć prowadzenie 49:47. Jednak desperacka trójka Tomasza Wojdyły szybko zmieniła sytuację. Potem była czwarta kwarta. Zacięta walka, opisana na wstępie końcówka i nasza cenna wygrana. W drugim półfinale Siarka Tarnobrzeg pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 70:67.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?