Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Intermarche Zastal Zielona Góra - ŁKS Łódź 73:61

(flig)
Nawet w takiej trudnej sytuacji Marcin Flieger zdobył punkty. Krzysztof Morawiec (numer 14) i Filip Kenig mogą tylko z podziwem oglądać wyczyn zielonogórzanina.
Nawet w takiej trudnej sytuacji Marcin Flieger zdobył punkty. Krzysztof Morawiec (numer 14) i Filip Kenig mogą tylko z podziwem oglądać wyczyn zielonogórzanina. fot. Tomasz Gawałkiewicz
To nie był łatwy mecz, ale najważniejszy jest wynik. Cenne zwycięstwo odnieśli wczoraj zielonogórzanie. Od ekstraklasy dzieli ich tylko mały krok, czyli jedna wygrana.

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - ŁKS SPHINX PETROLINVEST ŁÓDŹ 73:61 (20:13, 17:16, 13:20, 23:12) - stan pojedynku (do dwóch zwycięstw) 1:0

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - ŁKS SPHINX PETROLINVEST ŁÓDŹ 73:61 (20:13, 17:16, 13:20, 23:12) - stan pojedynku (do dwóch zwycięstw) 1:0

INTERMARCHE ZASTAL: Jarmakowicz 21, Flieger 15, Chodkiewicz 9, Raczyński 7, Kukiełka 6 oraz Kalinowski 9, Wojdyła 6, Busz 0.
ŁKS: Trepka 17, Dłuski i Wall po 8, Szczepaniak 6, Kalinowski 3, oraz: Kenig 10, Morawiec7, Krajewski 2, Bartoszewicz 0.
Sędziowali: Marek Bąba (Wrocław), Cezary Michalski (Poznań) i Krzysztof Puchałka (Bielsko Biała). Widzów 800.

Rezultat może być nieco mylący, bo sukces trzeba było wyszarpać dosłownie i w przenośni. Jeszcze w 38 min po rzucie Piotra Trepki gospodarze wygrywali tylko 64:61. Dali jednak radę. Potrafili kilka razy zabrać piłkę gościom, ci faulowali, a nasi rzucali z osobistych na tyle skutecznie, że zdobyli kolejno dziewięć punktów, nie tracąc żadnego.

Zanim do tego doszło, trwał zacięty bój. Zielonogórzanie podobali się. Owszem, popełniali błędy, mieli tradycyjny dołek w trzeciej kwarcie, ale widać było, że chcą, walczą, a każdy punkt i zabranie piłki rywalom bardzo ich cieszy i motywuje. Takiemu zespołowi można wybaczyć słabsze momenty. Koszykarzy żegnały oklaski, chóralne ,,dziękujemy" i prośba, by już w niedzielę w Łodzi świętować awans do ekstraklasy.

Zaczęło się od osobistego Marcina Fliegera, potem po rzucie Trepki prowadzili goście 2:1, ale trafił Flieger i zielonogórzanie zaczęli uciekać. Pierwsza kwarta w ich wykonaniu była bardzo dobra. Grali na luzie, z polotem i ŁKS nie dawał rady. W drugiej rywale wzięli się do roboty i szybko nas doszli. W 12 min po rzucie Daniela Walla był remis 22:22, ale zastalowcy znów odskoczyli. Wszyscy walczyli z zaangażowaniem, a na szczególną pochwałę zasłużył Mateusz Jarmakowicz. Zbierał albo wyrywał piłkę i trafiał. Zespoły zeszły na przerwę przy ośmiopunktowej przewadze naszych, a trzy "oczka", równo z syreną, zdobył Marcin Chodkiewicz. Po rzucie kapitan przybił piątkę z widzami i pobiegł do szatni.

Potem, niestety, była trzecia kwarta. Nic nam nie szło. Traciliśmy przewagę, ale na szczęście goście nie potrafili tego wykorzystać, między innymi niemiłosiernie pudłowali z wolnych (zaledwie 56 proc. skuteczności). W 28 min po rzucie Trepki zdołali objąć prowadzenie 49:47. Jednak desperacka trójka Tomasza Wojdyły szybko zmieniła sytuację. Potem była czwarta kwarta. Zacięta walka, opisana na wstępie końcówka i nasza cenna wygrana. W drugim półfinale Siarka Tarnobrzeg pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 70:67.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska