Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interwencja w Kupieninie

Renata Zdanowicz
Kupienino
Kupienino Archiwum prywatne
Wymiana pism w sprawie zalewania pasa przy drodze powiatowej w miejscowości Kupienino między mieszkańcami a władzą powiatową trwa od 2008 roku. Ludzie tracą już cierpliwość. - Starosta najpierw obiecywał, szacował, a w końcu stwierdził, że to nie jego działka - wylicza W. Czapracki. Czy w końcu przejrzy na oczy?

Problemy mieszkańców dwóch najbardziej narażonych na zalanie posesji w miejscowości Kupienino zaczęły się w 2008 roku. Wtedy do wsi wkroczyła cywilizacja, położono sieć kanalizacji sanitarnej i wodociąg. Niestety, po robotach zostały wykopy, o których usunięcie już nikt nie zadbał. - Wtedy już w ogóle nie szło wyjść z domu - wspomina Władysław Czapracki.
Piewrwsze pismo na biurko świebodzińskiego starosty trafiło już w 2008 roku. Potem pism było jeszcze wiele, co roku też starosta wysyłał odpowiedzi. W 2009 roku powiat zrobił nawet wycenę naprawy pasa przy drodze, nie uwzględniając odwodnienia działki. W 2013 roku mieszkańcy poprosili o wsparcie radnego powiatu Mirosława Algierskiego.

Czy dziąłka może być niczyja? W 2013 roku starostwo wystosowało bardzo dziwną odpowiedź, że działka nie należy do powiatu a jej właścicielem jest Gmina Świebodzin. - Na załączonej mapce działka widniała jako niczyja - W. Czapracki odsłania w stercie dokumentów także i tę mapkę. - Starosta najpierw obiecywał, potem szacował, a na końcu stwierdził, że to nie jego działka! - czytelnik nie ukrywa zdziwienia.
Pismo z 12 stycznia 2016 r., pod którym podpisał się wicestarosta Mieczysław Czepukowicz, dolało oliwy do ognia. - Wicestarosta nie ma pojęcia, co tu się dzieje. Nie wie, co podpisuje. Proponuje wziąć kostkę i żebyśmy sami ją położyli - bulwersuje się nasz czytelnik.

- Wracamy do punktu wyjścia - gorzko kwituje W. Czapracki. - Sam starosta wyszacował roboty na 23 tysiące złotych, bez odwodnienia. Dlaczego ja mam z sąsiadem robić chodnik na ulicy za swoje pieniądze? My cały czas płacimy podatki, ojciec mój płacił, a teraz każą nam za swoje pieniądze robić taki kawał chodnika! A co z odwodnieniem?

Gdyby to chodziło o kawałek chodniczka od furtki, to jeszcze można byłoby rozważyć. Tylko, że przy takim zalewaniu to - dosłownie - wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Woda wedrze się do domu?
Mężczyzna nakłada kalosze i wskazuje na swoje podwórko. - Rzeka się przelewa przez nasze podwórze. Cały czas boję się, że ta woda nam się wedrze do domu - chodzi po posesji grzęznąc w błocie. - Jak mówiłem, kiedy robili odwodnienie wsi: zróbcie kratki kanalizacyjne, to nie chcieli słuchać.

Wychodzimy na ulicę. - Studzienki są porobione u sąsiada, u mnie przed posesją też jest, tylko woda do nich nie wpływa. Niecki stoją na całej długości po jednej stronie wioski - mówi W. Czapracki.

Dodaje, że przez wiele lat wraz z sąsiadami dbają o ten teren. - Robię co mogę. Na naturę nie ma siły - rozkłada ręce mężczyzna. - Wolałbym, żeby to była działka burmistrza, z nim szybciej bym się dogadał.

Czy prosty temat rzeczywiście przerasta możliwości powiatu? Zapytaliśmy wicestarostę M. Czepukowicza, co powiat ma zamiar z tym zrobić? - Pierwszy raz od pani słyszę o odwodnieniu. Żadna ze służb, nikt mi tego nie zgłaszał. Ja się zapoznam z dokumentami jak najszybciej. Trzeba tam będzie zrobić wizję lokalną - obiecał wicestarosta. Trzymamy za słowo i czekamy na odpowiedź!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska