Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwestycje na Odrze. Polska racja stanu kontra niemiecki egoizm

Robert Bagiński
Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w planach polskiego rządu jest takie użeglownienie Odry, aby mogły nią pływać statki o długości 50 metrów i zanurzeniu 2,5 metra, łącząc Dunaj z Bałtykiem przez Zalew Szczeciński, to nikogo nie dziwi, że Niemcy chcą te inwestycje zablokować.
Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w planach polskiego rządu jest takie użeglownienie Odry, aby mogły nią pływać statki o długości 50 metrów i zanurzeniu 2,5 metra, łącząc Dunaj z Bałtykiem przez Zalew Szczeciński, to nikogo nie dziwi, że Niemcy chcą te inwestycje zablokować. archiwum GL
Odra, która biegnie wzdłuż części granicy pomiędzy Polską i Niemcami, coraz częściej jest przedmiotem sporów oraz nieuzasadnionych postulatów, gdzie strona niemiecka próbuje narzucić swoją wizję oraz wolę. Niestety, działania uderzające w interesy gospodarcze Polski oraz bezpieczeństwo zwykłych obywateli, znajdują wsparcie w orzeczeniach polskich sądów. Swojej przychylności wobec niemieckich roszczeń, nie kryją również niektóre polskie media.

- Ze względu na koszty i skutki społeczno-prawne, a także środowiskowe, nie można wykonać tak idiotycznych i radykalnych działań – uważa wiceministra infrastruktury Markek Gróbarczyk. Polityk odniósł się w ten sposób do niedawnej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który podtrzymał orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z grudnia 2022 r., zgodnie z którym nakazano wstrzymanie prac na Odrze. Sądowy spór, jest pokłosiem skarg niemieckich ekologów oraz landu Brandenburgia, które od wielu miesięcy – nie bez wsparcia polityków Platformy Obywatelskiej, dążą do zablokowania jakichkolwiek prac po polskiej stronie Odry.

Odra powinna zostać rzeką dziką?

Istota niemieckiego wniosku zamykała się w dwóch punktach: Odra powinna pozostać rzeką dziką i bez ingerencji człowieka, a Polska nie ma prawa do decydowania o tym, jakie inwestycje mogą być na tej rzece realizowane. Dziwne, zważywszy na fakt, że na 742 kilometry, którymi Odra płynie przez Polskę, tylko 180 km stanowi granicę z Niemcami. Polsko-niemieckie stosunki sąsiedzkie na rzece określa ustawa, ale nie ma w niej ani słowa o tym, że regulacja rzeki musi być omawiana ze stroną niemiecką.

- Z dużym zaskoczeniem przyjęłam orzeczenie NSA, ponieważ ono wpisuje się w całą niemiecką narrację – uważa Anna Zalewska, była minister edukacji, a obecnie dolnośląska poseł do Parlamentu Europejskiego.

To jest próba zablokowania gospodarczych decyzji polskiego rządu, a w tle, jak zawsze, pojawiają się NGOs-y, których motywacje i finansowanie nie są do końca transparentne – dodaje w rozmowie z GW europoseł.

Odra musi być bezpieczna

Wykonanie orzeczenia NSA oznaczałoby pogrzebanie planów polskiego rządu, co do Odry. Te zaś zakładają szereg inwestycji od granicy z Czechami w Chałupkach, przez Kędzierzyn Koźle i Wrocław, a na inwestycjach na Zalewie Szczecińskim, kończąc. Z polskiego punktu widzenia, ważne jest to, aby Odra była bezpieczna dla kilku milionów mieszkańców obok niej mieszkających, ale stanowiła również potencjał gospodarczy i rozwojowy.

Przerwanie prac na Odrze jest niemożliwe

Wiceminister Gróbarczyk podkreśla, że poziom zaawansowania prac na Odrze jest tak duży, że ich przerwanie jest wręcz niemożliwe, i byłoby ze szkodą dla rzeki oraz milionów mieszkańców Polski. Uważa, że rząd nie może sobie pozwolić na to, by decyzja jakiegokolwiek sądu, doprowadziła do miliardowych strat w infrastrukturze rzecznej. Ocenił też, że równie dobrze sąd mógłby zadecydować, że "Odra ma zaczął płynąć z północy na południe". - Prowadzona na Odrze inwestycja, która ma na celu poprawę bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, nie może zostać zatrzymana i nie zostanie zatrzymana – dodaje Gróbarczyk.

Niemcy nie pierwszy raz chcą zablokować inwestycje na Odrze

Warto podkreślić, że Niemcy, nie pierwszy raz próbują pod pretekstem ekologii, zablokować pace na Odrze. W sposób szczególny byli tu aktywni przy okazji ubiegłorocznej katastrofy ekologicznej. Wtedy otrzymali wsparcie polityków PO, którzy w niemieckich mediach, również postulowali wstrzymanie prac na rzece. Rzecz w tym, że zarówno wyrok NSA, jak tez inne działania niemieckich polityków i NGOs-ów, postrzegać trzeba szerzej. Za troską o ekologię, kryją się interesy gospodarcze Niemiec, gdzie ważną kwestią jest wyeliminowanie polskiej konkurencji.

Zwraca na to uwagę wiceminister Gróbarczyk. - Polskie porty notują rekordowe wartości przeładunków. Inwestycje na Odrze poprawiają konkurencyjność gospodarczą Polski i polskich regionów. W tym upatruję przyczyn zaskarżenia decyzji środowiskowej do polskich sądów przez środowiska niemieckie – podkreśla polityk.

W Polsce dbamy o rzeki i lasy

Jeszcze na inną kwestię zwraca uwagę europoseł Anna Zalewska, która uważa, że nad orzeczeniem NSA nie można przejść do porządku dziennego, a tym bardziej wdrożyć ją w życie.

W Polsce dbamy o rzeki i lasy jak mało kto, w jakimkolwiek innym kraju, a mimo to, próbuje nam się dorobić przysłowiową gębę. Niemcy już dawno uregulowali swoje rzeki i uczynili je żeglownymi, czerpiąc z tego gigantyczne korzyści finansowe, dziwnym trafem próbują odmawiać tego samego Polsce – konstatuje.

Podkreślmy, kolejne rządy przed 2015 rokiem nie dostrzegały korzyści, które mogą płynąć z faktu inwestycji w uczynienie polskich rzek żeglownymi. Koncentrowały się na inwestycjach drogowych i kolejowych, co było tym łatwiejsze, że szerokim strumieniem płynęły na nie pieniądze z programów unijnych. Niemieckie głosy stały się donośne po 2017 roku, gdy ministrowie Polski, Czech i Słowacji podpisali porozumienie w sprawie udrożnienia żeglowności i połączenia jednym szlakiem wodnym trzech rzek: Odry, Łaby i Dunaju.

Odra konkurencyjna dla Niemiec

Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w planach polskiego rządu jest takie użeglownienie Odry, aby mogły nią pływać statki o długości 50 metrów i zanurzeniu 2,5 metra, łącząc Dunaj z Bałtykiem przez Zalew Szczeciński, to nikogo nie dziwi, że Niemcy chcą te inwestycje zablokować. -Rozbudowa Odry musi zostać zatrzymana – mówiła kilkanaście tygodni temu niemiecka minister środowiska Steffi Lemke. To był sygnał dla ekologów oraz landu Brandenburgia, aby podjąć konkretne działania.

Można się spodziewać, że niemieccy politycy oraz ekolodzy, nie poprzestaną na polskich sądach, ale zaangażują w obronę swoich interesów także instytucje unijne, które będą im przychylne nie mniej, niz polske sądy. Wtedy można się spodziewać wszystkiego, łącznie z nałożeniem kar i naliczaniem ich aż do przerwania prac na Odrze, co byłoby sytuacją analogicznie złą i szkodliwą, jak próba zmuszenia Polski do wyłączenia w środku zimy Elektrowni Turów.

- Opieramy sie na prawomocnym pozwoleniu na budowę i dalej będziemy działać, zgodnie z prawem – puentuje sprawę wiceminister Gróbarczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska