Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inżynier: im więcej znajdę usterek w filharmonii, tym lepiej

Redakcja
Roman Buszkiewicz
Ma 66 lat, mieszka na osiedlu Staszica w wieżowcu. Jak mówi ,,z budowy zszedł w 1975 r.". To wtedy zajął się projektowaniem i ekspertyzami. Członek Lubuskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.
Roman Buszkiewicz Ma 66 lat, mieszka na osiedlu Staszica w wieżowcu. Jak mówi ,,z budowy zszedł w 1975 r.". To wtedy zajął się projektowaniem i ekspertyzami. Członek Lubuskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa. Tomasz Rusek
- Im więcej błędów i wad znajdziemy w filharmonii teraz, tym mniej wyjdzie ich po tym, jak upłynie gwarancja - mówi inżynier Roman Buszkiewicz.

- Bardzo niewdzięczne ma pan zadanie?- Cóż, powołano mnie do zespołu, który zajmuje się wykazywaniem, że usterki w filharmonii są wadą wykonawstwa robót i przymuszaniem wykonawcy do ich naprawienia.- W dużym skrócie szuka pan dziury w całym, czyli w inwestycji za 133 mln zł, ale robi to w interesie Gorzowa?- W dużym skrócie tak. Choć nie lubię dużych skrótów. Nie pobieram za to wynagrodzenia, po prostu poproszono mnie o pomoc, bo brałem udział we wszystkich odbiorach dotyczących tego zespołu budynków i znam ten obiekt jak mało kto. Nie działam jednak ,,na zamówienie'', nie mam szukać na siłę. Po prostu z dokumentacją w dłoni sprawdzam wszystko, każdy element, także te, których nikt nie ma szansy dostrzec, bo są poza wzrokiem melomanów czy nawet pracowników, i wskazuję, co zrobiono nie tak.- No, to raczej pana za to nie lubią.- Ale ja nie jestem do lubienia. Patrząc szerzej, można zauważyć, że nasz zespół spełnia pożyteczne zadanie. Im więcej błędów i wad znajdziemy w filharmonii teraz, tym mniej wyjdzie ich po tym, jak upłynie gwarancja. Nasza skrupulatność jest w interesie miasta.- Kiedy kończy się gwarancja?- Trwa 60 miesięcy od czasu zakończenia prac, przyjmijmy więc, że pięć lat od maja 2011 r.- Potem wszystko robimy na swój koszt?- Nie do końca. Pięć lat dłużej mamy jeszcze prawo do żądania naprawy wad ukrytych. Dlatego też pracujemy wytrwale i dokładnie już teraz, by wykorzystać fakt obowiązywania gwarancji.- Ostatnio pisaliśmy w ,,Gazecie Lubuskiej'', że wielkie szyby, których w budynku jest mnóstwo, mogą nie spełniać wskazanych przez miasto norm. Pańska sprawka?- Owszem, wskazaliśmy na pewne nieścisłości, które będą sprawdzane. Oczywiście, w interesie miasta, bo czemu miałoby płacić za inny towar, niż zamówiło? Żeby mieć pewność, musimy jednak poczekać, aż temperatura będzie na poziomie zera. Niczego nie robimy szybko i byle jak.- Jak wygląda to w praktyce?- Przede wszystkim musimy mieć na uwadze trwające próby i codzienne funkcjonowanie filharmonii. Pracujemy bowiem na ,,żywym organizmie". Gdy nikomu nie przeszkadzamy, sprawdzamy wspólnie z przedstawicielem wykonawcy poszczególne miejsca i elementy, porównujemy do dokumentacji i umawiamy czas naprawy. Druga strona jest rzeczowa, nie ma większych sporów, naprawy i poprawki są realizowane na bieżąco.- Co do tej pory znaleźliście? Jakie nieprawidłowości?- Jeszcze przed inauguracją zdemontowano i od nowa zamontowano fotele, bo były źle przymocowane. Teraz trzeba m.in. wprowadzić poprawki na pochylniach, bo przez niewielki próg kłopotliwy jest wjazd cięższych instrumentów. Do zlikwidowania są wykwity na ścianach w garderobach, potrzebna jest dylatacja (regulowanie - dop. red.) posadzek, przełożenie elementów instalacji odgromowej, poprawki obróbki blacharskiej, poprawiono już rynny, które były tak zamontowane, że z części nie spływała woda.- Dużo tego.- Nie. To drobny wycinek. Obrazowo można powiedzieć, że na dwa tysiące elementów dopatrzyliśmy się nieprawidłowości w 40 przypadkach. Media nagłośnią te 40 poprawek, ale nie napiszą o 1.960 świetnie wykonanych elementach. Do przeciętnego mieszkańca przebija się więc to, co złe i nieprawidłowe.- Więc jak w skali uczniowskiej oceniłby pan jakość wykonania filharmonii?- Dałbym czwórkę, może z plusem.- A jak ocenia pan fakt, że miastu nie udało się odzyskać 5 mln zł za rzekome samowolne podmiany materiałów podczas budowy z droższych na tańsze? I fakt, że prokuratura - w związku z tą inwestycją - postawiła zarzuty już siedmiu osobom?- Nie oceniam tego. Obie te sprawy nie mają wpływu na moją pracę. Zajmuję się szukaniem, co zrobiono nie tak i sprawieniem, by to naprawiono. I powiem panu, że im dłużej to robię, tym bardziej jestem zakochany w naszej filharmonii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Inżynier: im więcej znajdę usterek w filharmonii, tym lepiej - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto