- Dzięki naszym Czytelnikom została pani Kobietą Przedsiębiorczą. Jakie to uczucie?
- To duży zaszczyt. Całe życie robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą!
- Szczęściara z pani! Ale jakie cechy powinna mieć kobieta, która chce odnieść sukces?
- Przede wszystkim nigdy nie może się zniechęcać, być upartą i konsekwentną w dążeniu do celu. No i koniecznie powinna otaczać się ludźmi życzliwymi i zaufanymi. Musi wystrzegać się toksycznych osób, które potrafią skutecznie zatruć całą atmosferę w pracy. Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale w mojej firmie wszyscy jesteśmy, jak rodzina. Większość tych młodych chłopaków znam od dziecka. I jeszcze jedno od nas praktycznie nikt nie odchodzi, no chyba, że z przyczyn losowych. W tym miejscu warto wspomnieć, że nie jestem jedyną autorką naszych sukcesów. Wszystkie pomysły są wynikiem burzy mózgów.
A jakie były początki biznesu?
- To zwykła historia. Przejęłam piekarnię po ojcu Alojzym Szubercie. Moja siostra Wiesława Garbowska prowadzi cukiernię, obok mnie. Od dziecka pomagałyśmy rodzicom. Właściwie to spędzałam tu więcej czasu niż w szkole. Urabiałam ciasto na chleb po łokcie i tak mi już zostało.
- Kobiecie jest trudniej w biznesie?
- Zdecydowanie tak. Matka ma mniej czasu niż ojciec, a najczęściej jest bardziej potrzebna dziecku. Czas na wychowanie szybko ucieka. Trudno to pogodzić z pracą, którą wykonuje się całą dobę.
- Nie sypia pani?
- No czasem się zdrzemnę (śmiech). Przyznam się jednak szczerze, że nawet w domu na kanapie myślę o pracy. Kombinuję, co by tu jeszcze zmienić, ulepszyć. Jaką nową recepturę wprowadzić? Co zrobić, żeby konkurencja nam nie uciekła? Łatwo nie jest, dlatego uczestniczymy w wielu branżowych targach, aby się czegoś nauczyć. Czasy bardzo się zmieniły. Dla przykładu tata miał kłopot, żeby kupić mąkę. Zaopatrzenie szwankowało. Choć z drugiej strony w ostatnich latach jej jakość mocno się pogorszyła.
- Klient jest chyba teraz trudniejszy niż dawniej?
- Na pewno tak. Kiedyś mówiło się, że piekarnia jest takim biznesem, który nigdy nie padnie. Dziś to już nie jest takie oczywiste. Z roku na rok Polacy kupują mniej chleba. Poszukują pieczywa niskokalorycznego i bogatego w składniki odżywcze. Z drugiej strony oszczędzają na wszystkim, dlatego wybierają chleb z marketów. Ale jakości nie da się oszukać. Jest w tych produktach wiele chemii. W sieciówkach jest sztab ludzi, prawdziwych specjalistów od manipulacji, którzy potrafią nam wmówić, że kiepski produkt jest doskonały.
- Czy ma już pani następcę?
- Czas pokaże. Mój 15-letni syn Krzysiek w zeszłe wakacje odbył u nas praktykę i od razu połknął bakcyla. Teraz przekonuje mnie, że stawia na piekarnictwo. Ale wytłumaczyłam mu, że na podjęcie takiej decyzji ma jeszcze czas. Namawiam go, żeby najpierw skończył studia.
- Jak będzie wyglądać pani piekarnia za dziesięć lat?
- Obróbka ciasta na chleb i bułki nadal będzie ręczna. Będę broniła jakości i porządnego rzemiosła, choć mieliby mnie nazywać ostatnią Mohikanką. Wierzę w to, że rzetelna praca ma jeszcze przyszłość.
- Jest pani znaną filantropką. Udziela choćby w Banku Chleba?
- To za dużo powiedziane. Po pierwsze warto pomagać ludziom. A po drugie pracuję w takiej branży, że nie sposób odmówić wsparcia. Przecież nie wyrzucę tego całego pieczywa.
- Dziękuję.
Czytaj też: Finał plebiscytu "Kobieta przedsiębiorcza 2012" już za nami
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?