Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izabela Bugiel zamieniła biuro na salon

Magda Weidner [email protected] 68 324 88 70
Izabela Bugiel prowadzi salon fryzjerski „Psi Pazur” w Zielonej Góry. Jak sama mówi, praca to jej pasja.
Izabela Bugiel prowadzi salon fryzjerski „Psi Pazur” w Zielonej Góry. Jak sama mówi, praca to jej pasja. Mariusz Kapała
Izabela Bugiel postanowiła wziąć los w swoje ręce. Po 22 latach pracy za biurkiem otworzyła salon fryzjerski dla zwierząt. - Zrodził mi się plan w głowie i już drugi rok prowadzę własny interes.

- Łatwo było zmienić pracę? Odejść od biurka i zająć się strzyżeniem zwierząt?
- Pracowałam 22 lata w finansach. Byłam na długim zwolnieniu chorobowym i wiedziałam, że mogę nie mieć gdzie wracać. W mojej głowie zrodziła się myśl, aby otworzyć swój własny interes. Od dziecka przebywam ze zwierzętami i pomyślałam, może to jest to. Gdy tylko dostałam wymówienie zrobiłam kurs w Poznaniu na groomera (psiego fryzjera). Nie stać mnie było na ten z górnej półki, który kosztował ponad 12 tysięcy złotych. Wybrałam krótszy i tańszy. Stwierdziłam, że skoro załapię podstawy, dam sobie radę.

- A jak zareagowali najbliżsi na taką zmianę?
- Gdy zadzwoniłam do męża, który właśnie pracował za granicą, spadł z krzesła. Był w szoku. Ale na drugi dzień już wspólnie planowaliśmy wystrój salonu. Rodzina na początku patrzyła na mnie ze strachem, ale teraz wiedzą, że robię to, co kocham, co przynosi mi nie tylko radość, ale i inne korzyści.

- Jakie kroki poczyniła pani, aby założyć interes?
- Najpierw zbadałam rynek w Zielonej Górze. Sprawdziłam strony internetowe, czy ludzie są zainteresowani korzystaniem z salonu dla zwierząt. Przeglądałam propozycje z różnych miast. Mam to szczęście, że wszyscy moi znajomi to psiarze i kociarze. Popytałam i utwierdziłam się, że mogę spróbować. Jak już wspomniałam, zrobiłam kurs, otrzymałam certyfikat. Zaczęłam interesować się także, jak wygląda otwarcie takiej działalności od strony weterynaryjnej i sanepidu. Na szczęście nie było jakiś wielkich problemów. Następnie, jako zarejestrowana bezrobotna starałam się o dofinansowanie z Unii Europejskiej na rozpoczęcie działalności. Po miesiącu otrzymałam już dotację i mogłam wyremontować pomieszczenie gospodarcze przy domu oraz wyposażyć salon w najlepszy sprzęt. Nie chciałam zaczynać od zwykłej suszarki i nożyczek. Najgorszy był fakt, że według wytycznych musiałam otworzyć działalność jesienią. Dla osoby początkującej było to trudne. Ale zacisnęłam zęby i dałam radę. Czasem w ciągu dnia był tylko jeden klient, a czasem ani jednego. Liczyłam tylko na to, że na wiosnę nastąpi przełom. W tej chwili mogę już spokojnie spać.

- Prowadzi pani salon już drugi rok. Przybywa klientów?
- Tak. Zdecydowanie moja sytuacja jest lepsza niż była na samym początku. Teraz klienci wracają, polecają mnie znajomym. Najwięcej pracy mamy od wiosny do jesieni. Wtedy pracuję całymi dniami. A mój grafik zapełniony jest od poniedziałku do piątku. Zimą klientów jest mniej, ale i tak daję radę. Gdy otworzyłam działalność cieszyłam się, że zarabiam na opłacenie składek ZUS i inne opłaty. Miałam duże wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Pomogli przeprowadzić mi na początku akcję promocyjną. Mój syn zaprojektował i otworzył moją stronę internetową. Wspólnie wydrukowaliśmy ulotki, które roznosiła moja córka. I dzięki temu pozyskałam nowych klientów.

- Nie każdy odważyłby się na taki ruch.
- To nie było tak, że ja byłam święcie przekonana, że mi się uda. Ale wierzyłam w to. Na pewno wiedziałam, że praca w finansach to już nie moja bajka. Dusiłam się i nie czułam się spełniona. Praca ze zwierzętami to była moja pasja. Teraz jestem szczęśliwa. Owszem obawiałam się tego, że nie mam zagwarantowanej stabilizacji. Czyli, że co miesiąc będzie wpływać mi na konto piątego określona kwota, ale zaryzykowałam. Byłam zdeterminowana. Zarysowałam sobie pewien plan w głowie i starałam się go realizować krok po kroku. Teraz czasem narzekam, ale na brak czasu dla siebie i rodziny. Zaczynam już bardziej starać się zorganizować dzień tak, aby mieć też chwilę dla siebie. Udało mi się ostatnio wyjechać na majówkę. I to był mój pierwszy urlop od dwóch lat.

- Dziękuję

Czytaj też: Finał plebiscytu "Kobieta przedsiębiorcza 2012" już za nami (zdjęcia, wideo)

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska