Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja też będę policjantem!

Krzysztof Koziołek
Wielkim zainteresowaniem cieszył się radiowóz. Jakub, Kamil, Hubert, Gracjan i Przemek gdyby mogli, to pewnie z chęcią przejechaliby się tym wozem.
Wielkim zainteresowaniem cieszył się radiowóz. Jakub, Kamil, Hubert, Gracjan i Przemek gdyby mogli, to pewnie z chęcią przejechaliby się tym wozem. fot. Krzysztof Koziołek
- Jeszcze raz! Jeszcze raz! - domagały się dzieci, gdy syrena w radiowozie przestała wyć. Maluchy z przedszkola nr 8 zwiedzały komendę powiatową.

St. sierż. Grzegorz Jędrzejewski na plac przed komendą przyprowadza psa policyjnego.

- Wabi się Odys i ma sześć lat - mówi. - Tak jak ja! - wyrywa się którejś dziewczynce. - To chłopczyk czy dziewczynka? - pada pytanie. - Chłopczyk - odpowiada Jędrzejewski.

Chwilę później przedszkolaki dowiadują się, że pies tropi osoby po zapachu, gdy ktoś np. włamie się do sklepu.

W plecy może ugryźć

- A jak się powinno zachować, gdy piesek je z miski? - pyta Jędrzejewski. - Nie przeszkadzać, bo ugryzie! - odpowiadają dzieci. - Dokładnie. Pies traktuje jedzenie jak swoją zdobycz i nie wolno mu wtedy przeszkadzać - podkreśla policjant.

Przedszkolaki dowiadują się też, jak się zachować, gdy pies nas zaatakuje. Trzeba spleść dłonie w koszyczek, założyć je na głowę tak, aby zakryć uszy i twarz, a potem ukucnąć przykładając głowę do kolan.

- Wtedy chronimy uszy, twarz i brzuch, czyli najważniejsze organy dla życia - tłumaczy Jędrzejewski. - A plecy? Jak mnie ugryzie w plecy? - dopytuje któryś z chłopców. - Rany na plecach można zszyć. Tam nie ma ważnych organów - wyjaśnia policjant.

- Chcecie zobaczyć, jak Odys przynosi zabawkę? - pyta. Dzieci chcą. Po chwili z szeroko otwartymi buziami patrzą, jak pies biegnie po zabawkę, przynosi ją panu i... nie chce oddać.

- Piesek chce się bawić! - krzyczą przedszkolaki, patrząc jak policjant kręci psiakiem "młynka". Jeden obrót, drugi, trzeci, a Odys ani myśli wypuścić zabawki z pyska.

- Widzicie, jaką ma silną szczękę? Waży 40 kilogramów, fruwał w powietrzu, a zabawki nie puścił. Jak chwyci przestępcę za rękę, to nie ma takiej siły, która by ją wyrwała - zauważa Jędrzejewski.

Kajdanki za duże

Chwilę później Odys ustępuje miejsca posterunkowemu Mirosławowi Gryglewiczowi, ubranemu w kamizelkę z mnóstwem kieszeni. Oczywiście dzieci muszą wiedzieć, co jest w każdej z nich.

Najpierw policjant pokazuje gumową pałkę, potem miotacz gazu, walkie-talkie, jedną latarkę, drugą latarkę, notes, bloczek mandatowy. - A pistolet?! - pada z tłumu. - Pistolet jest tutaj - Gryglewicz kładzie rękę na jednej z kieszeni - ale broni nie mogę wam pokazać, zabraniają tego przepisy bezpieczeństwa - tłumaczy. - Bo może wypalić? - pytają dzieci. - Tak - potwierdza funkcjonariusz.

Może za to wyjąć kajdanki. I wyjmuje, a wokół od razu ustawia się kolejka chętnych. Niestety, dziecięce rączki są za małe i "bransoletki" za każdym razem spadają...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska